Podsumowanie sezonu 2004: Przegląd wyścigów część 4
19.11.0400:00
2867wyświetlenia
Kwalifikacje do Grand Prix Belgii, która po rocznej przerwie powróciła do kalendarza wyścigów Formuły 1, przyniosły nieoczekiwanie drugie pole position dla Trullego. Nie była to jednak zasługa powrotu do dobrej formy, jaką Włoch prezentował w pierwszej połowie sezonu, a raczej szczęścia, gdyż kierowca ten po prostu trafił w najbardziej optymalne warunki do jazdy i dobrał do tego najodpowiedniejsze opony (przejściowe). Jadący tuż po Trullim Alonso uzyskał już wyraźnie gorszy czas, ale i tak zapewniający trzecią pozycję startową, tak więc ekipa Renault mogła świętować najlepszy występ na kwalifikacjach w tym sezonie. Tymczasem nawet kierowcy Ferrari, jadący na lepiej spisujących się w deszczu oponach Bridgestone, nie mogli zbyt wiele zdziałać po pogorszeniu warunków, chociaż Michaelowi Schumacherowi niewiele zabrakło do pokonania Trullego. Barrichello musiał się jednak zadowolić szóstą pozycją startową, gdyż podobnie jak Raikkonen (P10) popełnił błąd na przebudowanej szykanie Bus-stop. Ponadto w pierwszej dziesiątce znaleźli się Coulthard, Webber, Panis i kierowcy Saubera, natomiast największych pechowców, czyli kierowców z zespołów Williams i B.A.R czekał start z odległych pozycji.
Wyścig odbył się już na suchej nawierzchni toru, ale mimo to nie zabrakło w nim wielu incydentów. Już na starcie doszło do dwóch kolizji: pomiędzy Webberem i Barrichello oraz Massą i Buttonem, a kilkanaście sekund później jadący bez przedniego skrzydła Webber wpadł na Sato, zapoczątkowując niewielki karambol. W efekcie z wyścigu odpadli również Bruni i Pantano, natomiast Barrichello, Massa i Button po odbyciu niezbędnych napraw mogli kontynuować jazdę. Trulli na prowadzeniu utrzymał się do pierwszego postoju, po którym zaczął już jechać bardzo przeciętnie, zaliczając po drodze kolizję z Montoyą i wyścig ostatecznie ukończył poza punktowaną ósemką. Z kolei Alonso szansy na dobry rezultat pozbawił wyciek oleju i w ten oto sposób pomimo wysokich pozycji startowych ekipa Renault opuściła Belgię z pustymi rękoma. Tymczasem walka o zwycięstwo rozegrała się pomiędzy Raikkonenem i Michaelem Schumacherem. Fin kierowcę Ferrari wyprzedził na piątym okrążeniu i od tego momentu jechał już przed nim. Potem musiał się jeszcze tylko postarać o utrzymanie prowadzenia podczas dwóch wznowień wyścigu po neutralizacjach, będących następstwem pękniętej opony w bolidzie Buttona i kolizji pomiędzy Coulthardem i Klienem, co uczynił bez najmniejszych problemów, odnosząc pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Schumacher nie był zbytnio zadowolony z porażki na ulubionym torze, ale na pocieszenie miał już zapewniony siódmy tytuł mistrzowski na cztery wyścigi przed końcem sezonu. Na najniższym stopniu podium stanął Barrichello, korzystając głównie z problemów Buttona (pęknięta opona i kolizja z Baumgartnerem), Pizzonii (awaria skrzyni biegów) i Montoi (pęknięta opona). W tej sytuacji zespoły B.A.R i Williams także nie zdobyły w Belgii ani jednego punktu, natomiast McLaren zdobył łącznie 12 punktów, gdyż Coulthard pomimo licznych przygód finiszował na siódmej pozycji, co w połączeniu ze zwycięstwem Raikkonena pozwoliło znacznie zmniejszyć stratę do Williamsa. Ponadto punkty zdobyli Massa i Fisichella (najlepsze osiągnięcie Saubera w tym sezonie), a także Klien (pierwsze punkty w karierze) i Panis.
Na torze Monza pole position wywalczył czekający nadal na swoje pierwsze zwycięstwo w tym sezonie Barrichello. Wygrana przed własną publicznością Ferrari w Grand Prix Włoch była również kwestią prestiżu, toteż Brazylijczyk był bardzo zdeterminowany. Michael Schumacher po zapewnieniu sobie w Belgii mistrzostwa zakwalifikował się na trzeciej pozycji, a obydwu kierowców Ferrari rozdzielił Montoya. Kolumbijczyk dopiero trzeci raz w tym roku wywalczył start z pierwszego rzędu i podobnie jak Barrichello liczył na pierwsze zwycięstwo. Alonso uzyskał czwarty czas, ponownie pokonując obydwu kierowców B.A.R, którzy musieli zadowolić się trzecim rzędem startowym (Sato po raz szósty w tym sezonie pokonał Buttona). Świeżo po zaledwie drugim zwycięstwie w karierze, Raikkonen na torze Monza zakwalifikował się dopiero jako siódmy, a ponadto w pierwszej dziesiątce znaleźli się Pizzonia, Trulli i Coulthard.
Wyścig na torze Monza miał być pierwszą deszczową Grand Prix w tym sezonie, ale skończyło się tylko na średnio wilgotnej nawierzchni w początkowej fazie rywalizacji. Dwóch kierowców zdecydowało się na założenie przejściowych opon - Barrichello i Massa, natomiast pozostali postanowili od razu wystartować na zwykłych rowkowanych. Z początku decyzja podjęta przez Barrichello wydawała się być lepszym rozwiązaniem, jednak Brazylijczyk swój pierwszy postój musiał odbyć dosyć wcześnie ze względu na konieczność zmiany typu opon i po zakończeniu pierwszej rundy postojów był dopiero czwarty. W jeszcze gorszym położeniu znajdował się Michael Schumacher, który po poślizgu na pierwszym okrążeniu i spadku na 15 pozycję w pocie czoła musiał odrabiać straty. Prowadzenie objął tymczasem Button i chociaż utrzymał się na nim aż do ostatniego postoju, to jednak na koniec musiał uznać wyższość kierowców Ferrari, którzy narzucili ogromne tempo i nikt nie był w stanie powstrzymać ich tego dnia. W ten sposób Barrichello odniósł upragnione zwycięstwo na oczach na tysięcy Tifosi, natomiast Schumacher po rzadkim błędzie zdołał obronić honor, finiszując na drugiej pozycji. Button ostatecznie stanął na najniższym stopniu podium, co w połączeniu z czwartą pozycją Sato zapewniło ekipie B.A.R awans na drugą pozycję w klasyfikacji konstruktorów. Była to głównie zasługa fatalnego występu kierowców Renault - Alonso był na najlepszej drodze do finiszowania na czwartej pozycji, ale po poślizgu odpadł z rywalizacji, natomiast pozbawiony zupełnie motywacji Trulli nawet przed własną publicznością nie był w stanie zdobyć punktu. Montoya po średnio udanym wyścigu sklasyfikowany został na piątej pozycji, a na pozostałych miejscach punktowanych finiszowali Coulthard, Pizzonia i Fisichella. Wyścigu nie zdołał ukończyć Raikkonen, gdyż nienajlepsza niezawodność MP4-19B znów dała znać o sobie.
Po zakończeniu europejskiej części sezonu przyszła kolei na drugi nowy tor w tegorocznych mistrzostwach, na którym odbył się inauguracyjny wyścig o Grand Prix Chin. W Szanghaju Hermann Tilke stworzył jeszcze bardziej widowiskowy tor niż w Bahrajnie i trzeba przyznać, że obiekt ten zapewnił nam sporo wrażeń. Pole position drugi raz z rzędu wywalczył Barrichello, natomiast Michaela Schumachera czekał start z końca stawki, po tym jak Niemiec wypadł z toru już na początku okrążenia pomiarowego. Drugi czas uzyskał Raikkonen, licząc na kolejne zwycięstwo w tym sezonie. Pomimo całkiem niezłych osiągów MP4-19B z auta tego nie zdołał jednak zbyt wiele wykrzesać Coulthard, zbliżający się do kresu współpracy z McLarenem - Szkota czekał go start z dziewiątej pozycji. Drugi rząd przypadł Buttonowi i Massie, dla którego czwarta pozycja startowa była najlepszym osiągnięciem w karierze. Na kolejnej pozycji zakwalifikował się Ralf Schumacher, powracający po trzymiesięcznej przerwie spowodowanej wypadkiem na torze Indianapolis, a ponadto w pierwszej dziesiątce znaleźli się Alonso, Fisichella, Panis i Sato, przy czym Japończyka ze względu na wymianę silnika czekał start z końca stawki. Oprócz powrotu młodszego z braci Schumacherów, który przejął drugiego Williamsa od Pizzonii, w Chinach nastąpiły jeszcze dwie zmiany. Po serii bardzo słabych rezultatów z Renault odszedł mający już podpisany kontrakt z Toyotą Trulli, a zastąpił go Jacques Villeneuve. Z kolei w zespole Jordan Glock znów zastąpił Pantano, usuniętego już na stałe z irlandzkiej stajni.
Barrichello w wyścigu dzielnie odpierał ataki najpierw Raikkonena, a następnie Buttona i z zaledwie jednosekundową przewagą nad kierowcą B.A.R jako pierwszy przekroczył linię mety, odnosząc w pełni zasłużone drugie zwycięstwo z rzędu. Raikkonen w trakcie wyścigu zdecydował się na zmianę strategii, gdyż była to jedyna szansa na pokonanie Barrichello. Próba ta nie powiodła się jednak i Fin został dodatkowo pokonany przez Buttona, tak więc musiał zadowolić się najniższym stopniem podium. Button z kolei po nienajlepszym starcie spadł na piątą pozycję, ale później brnął już tylko do przodu i po raz czwarty w tym sezonie finiszował na drugiej pozycji. Czwarty na mecie zameldował się Alonso, a ponieważ Villeneuve po blisko rocznej przerwie w ściganiu i to w mało znanym aucie wypadł bardzo przeciętnie, ekipa Renault oddaliła się od B.A.R w klasyfikacji konstruktorów. Montoya znowu uplasował się na piątej pozycji, a tuż za nim finiszował Sato, który pomimo startu z końca stawki zdołał uzyskać całkiem niezły rezultat. Ostatnie punkty zdobyli kierowcy Saubera - Fisichella i Massa. Brazylijczyk czwartą pozycję startową zdołał zamienić tylko na jeden punkt, ale był to i tak przyzwoity rezultat. Tymczasem słabo wypadli obydwaj bracia Schumacherowie. Ralf po kolizji z Coulthardem wycofał się z wyścigu, chociaż auto nadawało się do dalszej jazdy (szansy na punkty tak czy inaczej już nie miał), natomiast Michael najpierw zderzył się z Klienem, potem wpadł w poślizg, a na koniec pękła jedna z opon w jego bolidzie. W efekcie Niemiec finiszował dopiero na 12 pozycji. Przysłowiową gumę złapał również Coulthard, ale było to następstwem kolizji. Szkot uplasował się tuż za punktowaną ósemką.
W Japonii już podczas piątkowych treningów kierowców przywitały bardzo trudne warunki pogodowe. Co gorsza, do wysp japońskich zbliżał się tajfun Ma-On i organizatorzy wyścigu o Grand Prix Japonii w porozumieniu z FIA zdecydowali się na przeniesienie kwalifikacji na niedzielę rano. Tajfun na szczęście ominął tor Suzuka i w niedzielę nie było już żadnych niespodzianek. Pierwszy rząd startowy wywalczyli bracia Michael i Ralf Schumacherowie, trafiając podczas finałowej sesji na niemal całkowicie suchy tor. Największą niespodziankę sprawili jednak Webber i Trulli, kwalifikując się odpowiednio na trzeciej i szóstej pozycji. Dla Trullego był to udany debiut w barwach Toyoty, która kierowany dotąd przez Zontę bolid postanowiła powierzyć Włochowi jeszcze w tym sezonie. Sato na własnym podwórku zdołał pokonać Buttona podczas kwalifikacji, plasując się tuż przed nim na czwartej pozycji, a ponadto w pierwszej dziesiątce znaleźli się Fisichella, Villeneuve, Coulthard i Panis. Dosyć słabo wypadli drudzy kierowcy z zespołów McLaren, Williams i Ferrari - Raikkonena, Montoyę i Barrichello czekał start odpowiednio z 12, 13 i 15 pozycji.
Wyścig odbył się już na całkowicie wyschniętym torze i przyniósł powrót Michaela Schumachera do dominującej formy, która po trzech nieudanych próbach zaowocowała 13 zwycięstwem sezonu. Niemiec prowadził od startu mety, a jego najbliższym rywalem podobnie jak podczas kwalifikacji był młodszy brat - Ralf. Dla kierowcy Williamsa była to pierwsza wizyta na podium w tym sezonie i dowód na to, że wypadek na torze Indianapolis nie odcisnął na nim żadnego negatywnego piętna. Sato pomimo najszczerszych chęci nie zdołał stanąć na najniższym stopniu podium przed własną publicznością, choć do ostatniego postoju jechał na trzeciej pozycji. O porażce zadecydowała większa ilość postojów w stosunku do Buttona, który dzięki tylko dwóm wizytom w boksach po raz dziesiąty w tym sezonie wyścig ukończył w pierwszej trójce. Alonso finiszował tuż za kierowcami B.A.R i ekipa Renault mogła już w zasadzie zapomnieć o odzyskaniu drugiego miejsca w klasyfikacji konstruktorów, tym bardziej, że Villeneuve ponownie był bez punktu. Na pozostałych miejscach punktowanych wyścig ukończyli Raikkonen, Montoya i Fisichella. Ci ostatni zawdzięczali to głównie kolizji pomiędzy Coulthardem i Barrichello, która obydwu kierowców wyeliminowała z walki na 39 okrążeniu. Do mety nie dojechał także Webber, do czego przyczyniły się problemy ze zbyt wysoką temperaturą w kokpicie. Kierowca Jaguara miał jednak niezbyt duże szanse na zarobek punktowy. Trulli swój debiut w barwach Toyoty zakończył na 11 pozycji, natomiast Panis, dla którego był to ostatni wyścig w karierze (w Brazylii miał go zastąpić Zonta), finiszował na 14 pozycji.
Kwalifikacje do kończącej sezon 2004 Grand Prix Brazylii zdominowali dwaj południowo-amerykańscy kierowcy. Pole position wywalczył Barrichello, mając nadzieję na przełamanie w wyścigu pecha, jaki od blisko 10 lat prześladował go na ojczystej ziemi. Jego najbliższym rywalem był Montoya, który z kolei chciał zakończyć współpracę z zespołem Williams w najlepszy z możliwych sposobów. Trzeci czas uzyskał Raikkonen, a tuż za nim uplasował się kolejny po Barrichello Brazylijczyk - Massa, sprawiając tym samym sporą niespodziankę swoim fanom. Trzeci rząd startowy przypadł kierowcom z zespołu B.A.R, a ponadto w pierwszej dziesiątce znaleźli się bracia Ralf i Michael Schumacherowie oraz dawni partnerzy - Alonso i Trulli. Michaela Schumachera czekał jednak start z 18 pozycji, gdyż po wypadku podczas sobotnich treningów Niemiec musiał skorzystać z zapasowego bolidu, wyposażonego w nowy silnik. Coulthard do ostatniego wyścigu w barwach McLarena zakwalifikował się dopiero na 13 pozycji.
Tuż przed rozpoczęciem wyścigu nad torem Interlagos zaczął padać deszcz, dając nam ostatnią szansę na mokrą Grand Prix w tym sezonie. Niestety deszcz przestał dosyć szybko padać, ale tor był na tyle mokry, iż większość kierowców zdecydowała się na start na przejściowych oponach. Wyjątek stanowili kierowcy Renault i Coulthard, przy czym tylko w przypadku Alonso przyniosło to jakieś korzyści. Hiszpan na ósmym okrążeniu objął prowadzenie, kiedy wszyscy pozostali kierowcy z czołówki mieli już zmienione opony na zwykłe rowkowane, ale stracił je po swoim pierwszym postoju, by ostatecznie finiszować na czwartej pozycji. O zwycięstwo do ostatnich metrów rywalizowali tymczasem Montoya i Raikkonen. Początkowo w lepszej sytuacji znajdował się kierowca McLarena, ale tuż po postoju został wyprzedzony przez Kolumbijczyka i już do końca wyścigu nie udało mu się odzyskać prowadzenia, choć w końcówce był nieco szybszy. Tym samym Montoya odniósł jedyne zwycięstwo w tym sezonie na zakończenie czteroletniej współpracy z Williamsem, pokonując jednocześnie swojego przyszłorocznego partnera. Na najniższym stopniu stanął Barrichello i chociaż Brazylijczyk był zawiedziony, że nie udało mu się wygrać, to jednak pozbył się w końcu pecha. Tuż za Alonso finiszowali Ralf Schumacher, Sato i Michael Schumacher, który podobnie jak w Chinach znów nie zaprezentował się z najlepszej strony, ale nie zmieniało to faktu, że sezon 2004 należał do niego. Massa po starcie z czwartej pozycji musiał zadowolić się tylko jednym punktem, ale tak czy inaczej pojechał lepiej od Fisichelli. Villeneuve i Coulthard finiszowali kolejno na 10 i 11 pozycji, w nienajlepszy sposób kończąc współpracę z zespołami Renault i McLaren.
I tak zakończył się sezon 2004. Zespół Ferrari zdobył wszystko co było do zdobycia, wliczając w to rekordową liczbę zwycięstw w jednym sezonie Michaela Schumachera (13). Trzecie miejsce w klasyfikacji kierowców przypadło Buttonowi, który podobnie jak zespół B.A.R dokonał największego postępu w stosunku do poprzedniego sezonu. Ekipa Renault pomimo przegranej z B.A.R mogła cieszyć się z awansu do pierwszej trójki, a największymi przegranymi były zespoły Williams i McLaren.
Wyścig odbył się już na suchej nawierzchni toru, ale mimo to nie zabrakło w nim wielu incydentów. Już na starcie doszło do dwóch kolizji: pomiędzy Webberem i Barrichello oraz Massą i Buttonem, a kilkanaście sekund później jadący bez przedniego skrzydła Webber wpadł na Sato, zapoczątkowując niewielki karambol. W efekcie z wyścigu odpadli również Bruni i Pantano, natomiast Barrichello, Massa i Button po odbyciu niezbędnych napraw mogli kontynuować jazdę. Trulli na prowadzeniu utrzymał się do pierwszego postoju, po którym zaczął już jechać bardzo przeciętnie, zaliczając po drodze kolizję z Montoyą i wyścig ostatecznie ukończył poza punktowaną ósemką. Z kolei Alonso szansy na dobry rezultat pozbawił wyciek oleju i w ten oto sposób pomimo wysokich pozycji startowych ekipa Renault opuściła Belgię z pustymi rękoma. Tymczasem walka o zwycięstwo rozegrała się pomiędzy Raikkonenem i Michaelem Schumacherem. Fin kierowcę Ferrari wyprzedził na piątym okrążeniu i od tego momentu jechał już przed nim. Potem musiał się jeszcze tylko postarać o utrzymanie prowadzenia podczas dwóch wznowień wyścigu po neutralizacjach, będących następstwem pękniętej opony w bolidzie Buttona i kolizji pomiędzy Coulthardem i Klienem, co uczynił bez najmniejszych problemów, odnosząc pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Schumacher nie był zbytnio zadowolony z porażki na ulubionym torze, ale na pocieszenie miał już zapewniony siódmy tytuł mistrzowski na cztery wyścigi przed końcem sezonu. Na najniższym stopniu podium stanął Barrichello, korzystając głównie z problemów Buttona (pęknięta opona i kolizja z Baumgartnerem), Pizzonii (awaria skrzyni biegów) i Montoi (pęknięta opona). W tej sytuacji zespoły B.A.R i Williams także nie zdobyły w Belgii ani jednego punktu, natomiast McLaren zdobył łącznie 12 punktów, gdyż Coulthard pomimo licznych przygód finiszował na siódmej pozycji, co w połączeniu ze zwycięstwem Raikkonena pozwoliło znacznie zmniejszyć stratę do Williamsa. Ponadto punkty zdobyli Massa i Fisichella (najlepsze osiągnięcie Saubera w tym sezonie), a także Klien (pierwsze punkty w karierze) i Panis.
Na torze Monza pole position wywalczył czekający nadal na swoje pierwsze zwycięstwo w tym sezonie Barrichello. Wygrana przed własną publicznością Ferrari w Grand Prix Włoch była również kwestią prestiżu, toteż Brazylijczyk był bardzo zdeterminowany. Michael Schumacher po zapewnieniu sobie w Belgii mistrzostwa zakwalifikował się na trzeciej pozycji, a obydwu kierowców Ferrari rozdzielił Montoya. Kolumbijczyk dopiero trzeci raz w tym roku wywalczył start z pierwszego rzędu i podobnie jak Barrichello liczył na pierwsze zwycięstwo. Alonso uzyskał czwarty czas, ponownie pokonując obydwu kierowców B.A.R, którzy musieli zadowolić się trzecim rzędem startowym (Sato po raz szósty w tym sezonie pokonał Buttona). Świeżo po zaledwie drugim zwycięstwie w karierze, Raikkonen na torze Monza zakwalifikował się dopiero jako siódmy, a ponadto w pierwszej dziesiątce znaleźli się Pizzonia, Trulli i Coulthard.
Wyścig na torze Monza miał być pierwszą deszczową Grand Prix w tym sezonie, ale skończyło się tylko na średnio wilgotnej nawierzchni w początkowej fazie rywalizacji. Dwóch kierowców zdecydowało się na założenie przejściowych opon - Barrichello i Massa, natomiast pozostali postanowili od razu wystartować na zwykłych rowkowanych. Z początku decyzja podjęta przez Barrichello wydawała się być lepszym rozwiązaniem, jednak Brazylijczyk swój pierwszy postój musiał odbyć dosyć wcześnie ze względu na konieczność zmiany typu opon i po zakończeniu pierwszej rundy postojów był dopiero czwarty. W jeszcze gorszym położeniu znajdował się Michael Schumacher, który po poślizgu na pierwszym okrążeniu i spadku na 15 pozycję w pocie czoła musiał odrabiać straty. Prowadzenie objął tymczasem Button i chociaż utrzymał się na nim aż do ostatniego postoju, to jednak na koniec musiał uznać wyższość kierowców Ferrari, którzy narzucili ogromne tempo i nikt nie był w stanie powstrzymać ich tego dnia. W ten sposób Barrichello odniósł upragnione zwycięstwo na oczach na tysięcy Tifosi, natomiast Schumacher po rzadkim błędzie zdołał obronić honor, finiszując na drugiej pozycji. Button ostatecznie stanął na najniższym stopniu podium, co w połączeniu z czwartą pozycją Sato zapewniło ekipie B.A.R awans na drugą pozycję w klasyfikacji konstruktorów. Była to głównie zasługa fatalnego występu kierowców Renault - Alonso był na najlepszej drodze do finiszowania na czwartej pozycji, ale po poślizgu odpadł z rywalizacji, natomiast pozbawiony zupełnie motywacji Trulli nawet przed własną publicznością nie był w stanie zdobyć punktu. Montoya po średnio udanym wyścigu sklasyfikowany został na piątej pozycji, a na pozostałych miejscach punktowanych finiszowali Coulthard, Pizzonia i Fisichella. Wyścigu nie zdołał ukończyć Raikkonen, gdyż nienajlepsza niezawodność MP4-19B znów dała znać o sobie.
Po zakończeniu europejskiej części sezonu przyszła kolei na drugi nowy tor w tegorocznych mistrzostwach, na którym odbył się inauguracyjny wyścig o Grand Prix Chin. W Szanghaju Hermann Tilke stworzył jeszcze bardziej widowiskowy tor niż w Bahrajnie i trzeba przyznać, że obiekt ten zapewnił nam sporo wrażeń. Pole position drugi raz z rzędu wywalczył Barrichello, natomiast Michaela Schumachera czekał start z końca stawki, po tym jak Niemiec wypadł z toru już na początku okrążenia pomiarowego. Drugi czas uzyskał Raikkonen, licząc na kolejne zwycięstwo w tym sezonie. Pomimo całkiem niezłych osiągów MP4-19B z auta tego nie zdołał jednak zbyt wiele wykrzesać Coulthard, zbliżający się do kresu współpracy z McLarenem - Szkota czekał go start z dziewiątej pozycji. Drugi rząd przypadł Buttonowi i Massie, dla którego czwarta pozycja startowa była najlepszym osiągnięciem w karierze. Na kolejnej pozycji zakwalifikował się Ralf Schumacher, powracający po trzymiesięcznej przerwie spowodowanej wypadkiem na torze Indianapolis, a ponadto w pierwszej dziesiątce znaleźli się Alonso, Fisichella, Panis i Sato, przy czym Japończyka ze względu na wymianę silnika czekał start z końca stawki. Oprócz powrotu młodszego z braci Schumacherów, który przejął drugiego Williamsa od Pizzonii, w Chinach nastąpiły jeszcze dwie zmiany. Po serii bardzo słabych rezultatów z Renault odszedł mający już podpisany kontrakt z Toyotą Trulli, a zastąpił go Jacques Villeneuve. Z kolei w zespole Jordan Glock znów zastąpił Pantano, usuniętego już na stałe z irlandzkiej stajni.
Barrichello w wyścigu dzielnie odpierał ataki najpierw Raikkonena, a następnie Buttona i z zaledwie jednosekundową przewagą nad kierowcą B.A.R jako pierwszy przekroczył linię mety, odnosząc w pełni zasłużone drugie zwycięstwo z rzędu. Raikkonen w trakcie wyścigu zdecydował się na zmianę strategii, gdyż była to jedyna szansa na pokonanie Barrichello. Próba ta nie powiodła się jednak i Fin został dodatkowo pokonany przez Buttona, tak więc musiał zadowolić się najniższym stopniem podium. Button z kolei po nienajlepszym starcie spadł na piątą pozycję, ale później brnął już tylko do przodu i po raz czwarty w tym sezonie finiszował na drugiej pozycji. Czwarty na mecie zameldował się Alonso, a ponieważ Villeneuve po blisko rocznej przerwie w ściganiu i to w mało znanym aucie wypadł bardzo przeciętnie, ekipa Renault oddaliła się od B.A.R w klasyfikacji konstruktorów. Montoya znowu uplasował się na piątej pozycji, a tuż za nim finiszował Sato, który pomimo startu z końca stawki zdołał uzyskać całkiem niezły rezultat. Ostatnie punkty zdobyli kierowcy Saubera - Fisichella i Massa. Brazylijczyk czwartą pozycję startową zdołał zamienić tylko na jeden punkt, ale był to i tak przyzwoity rezultat. Tymczasem słabo wypadli obydwaj bracia Schumacherowie. Ralf po kolizji z Coulthardem wycofał się z wyścigu, chociaż auto nadawało się do dalszej jazdy (szansy na punkty tak czy inaczej już nie miał), natomiast Michael najpierw zderzył się z Klienem, potem wpadł w poślizg, a na koniec pękła jedna z opon w jego bolidzie. W efekcie Niemiec finiszował dopiero na 12 pozycji. Przysłowiową gumę złapał również Coulthard, ale było to następstwem kolizji. Szkot uplasował się tuż za punktowaną ósemką.
W Japonii już podczas piątkowych treningów kierowców przywitały bardzo trudne warunki pogodowe. Co gorsza, do wysp japońskich zbliżał się tajfun Ma-On i organizatorzy wyścigu o Grand Prix Japonii w porozumieniu z FIA zdecydowali się na przeniesienie kwalifikacji na niedzielę rano. Tajfun na szczęście ominął tor Suzuka i w niedzielę nie było już żadnych niespodzianek. Pierwszy rząd startowy wywalczyli bracia Michael i Ralf Schumacherowie, trafiając podczas finałowej sesji na niemal całkowicie suchy tor. Największą niespodziankę sprawili jednak Webber i Trulli, kwalifikując się odpowiednio na trzeciej i szóstej pozycji. Dla Trullego był to udany debiut w barwach Toyoty, która kierowany dotąd przez Zontę bolid postanowiła powierzyć Włochowi jeszcze w tym sezonie. Sato na własnym podwórku zdołał pokonać Buttona podczas kwalifikacji, plasując się tuż przed nim na czwartej pozycji, a ponadto w pierwszej dziesiątce znaleźli się Fisichella, Villeneuve, Coulthard i Panis. Dosyć słabo wypadli drudzy kierowcy z zespołów McLaren, Williams i Ferrari - Raikkonena, Montoyę i Barrichello czekał start odpowiednio z 12, 13 i 15 pozycji.
Wyścig odbył się już na całkowicie wyschniętym torze i przyniósł powrót Michaela Schumachera do dominującej formy, która po trzech nieudanych próbach zaowocowała 13 zwycięstwem sezonu. Niemiec prowadził od startu mety, a jego najbliższym rywalem podobnie jak podczas kwalifikacji był młodszy brat - Ralf. Dla kierowcy Williamsa była to pierwsza wizyta na podium w tym sezonie i dowód na to, że wypadek na torze Indianapolis nie odcisnął na nim żadnego negatywnego piętna. Sato pomimo najszczerszych chęci nie zdołał stanąć na najniższym stopniu podium przed własną publicznością, choć do ostatniego postoju jechał na trzeciej pozycji. O porażce zadecydowała większa ilość postojów w stosunku do Buttona, który dzięki tylko dwóm wizytom w boksach po raz dziesiąty w tym sezonie wyścig ukończył w pierwszej trójce. Alonso finiszował tuż za kierowcami B.A.R i ekipa Renault mogła już w zasadzie zapomnieć o odzyskaniu drugiego miejsca w klasyfikacji konstruktorów, tym bardziej, że Villeneuve ponownie był bez punktu. Na pozostałych miejscach punktowanych wyścig ukończyli Raikkonen, Montoya i Fisichella. Ci ostatni zawdzięczali to głównie kolizji pomiędzy Coulthardem i Barrichello, która obydwu kierowców wyeliminowała z walki na 39 okrążeniu. Do mety nie dojechał także Webber, do czego przyczyniły się problemy ze zbyt wysoką temperaturą w kokpicie. Kierowca Jaguara miał jednak niezbyt duże szanse na zarobek punktowy. Trulli swój debiut w barwach Toyoty zakończył na 11 pozycji, natomiast Panis, dla którego był to ostatni wyścig w karierze (w Brazylii miał go zastąpić Zonta), finiszował na 14 pozycji.
Kwalifikacje do kończącej sezon 2004 Grand Prix Brazylii zdominowali dwaj południowo-amerykańscy kierowcy. Pole position wywalczył Barrichello, mając nadzieję na przełamanie w wyścigu pecha, jaki od blisko 10 lat prześladował go na ojczystej ziemi. Jego najbliższym rywalem był Montoya, który z kolei chciał zakończyć współpracę z zespołem Williams w najlepszy z możliwych sposobów. Trzeci czas uzyskał Raikkonen, a tuż za nim uplasował się kolejny po Barrichello Brazylijczyk - Massa, sprawiając tym samym sporą niespodziankę swoim fanom. Trzeci rząd startowy przypadł kierowcom z zespołu B.A.R, a ponadto w pierwszej dziesiątce znaleźli się bracia Ralf i Michael Schumacherowie oraz dawni partnerzy - Alonso i Trulli. Michaela Schumachera czekał jednak start z 18 pozycji, gdyż po wypadku podczas sobotnich treningów Niemiec musiał skorzystać z zapasowego bolidu, wyposażonego w nowy silnik. Coulthard do ostatniego wyścigu w barwach McLarena zakwalifikował się dopiero na 13 pozycji.
Tuż przed rozpoczęciem wyścigu nad torem Interlagos zaczął padać deszcz, dając nam ostatnią szansę na mokrą Grand Prix w tym sezonie. Niestety deszcz przestał dosyć szybko padać, ale tor był na tyle mokry, iż większość kierowców zdecydowała się na start na przejściowych oponach. Wyjątek stanowili kierowcy Renault i Coulthard, przy czym tylko w przypadku Alonso przyniosło to jakieś korzyści. Hiszpan na ósmym okrążeniu objął prowadzenie, kiedy wszyscy pozostali kierowcy z czołówki mieli już zmienione opony na zwykłe rowkowane, ale stracił je po swoim pierwszym postoju, by ostatecznie finiszować na czwartej pozycji. O zwycięstwo do ostatnich metrów rywalizowali tymczasem Montoya i Raikkonen. Początkowo w lepszej sytuacji znajdował się kierowca McLarena, ale tuż po postoju został wyprzedzony przez Kolumbijczyka i już do końca wyścigu nie udało mu się odzyskać prowadzenia, choć w końcówce był nieco szybszy. Tym samym Montoya odniósł jedyne zwycięstwo w tym sezonie na zakończenie czteroletniej współpracy z Williamsem, pokonując jednocześnie swojego przyszłorocznego partnera. Na najniższym stopniu stanął Barrichello i chociaż Brazylijczyk był zawiedziony, że nie udało mu się wygrać, to jednak pozbył się w końcu pecha. Tuż za Alonso finiszowali Ralf Schumacher, Sato i Michael Schumacher, który podobnie jak w Chinach znów nie zaprezentował się z najlepszej strony, ale nie zmieniało to faktu, że sezon 2004 należał do niego. Massa po starcie z czwartej pozycji musiał zadowolić się tylko jednym punktem, ale tak czy inaczej pojechał lepiej od Fisichelli. Villeneuve i Coulthard finiszowali kolejno na 10 i 11 pozycji, w nienajlepszy sposób kończąc współpracę z zespołami Renault i McLaren.
I tak zakończył się sezon 2004. Zespół Ferrari zdobył wszystko co było do zdobycia, wliczając w to rekordową liczbę zwycięstw w jednym sezonie Michaela Schumachera (13). Trzecie miejsce w klasyfikacji kierowców przypadło Buttonowi, który podobnie jak zespół B.A.R dokonał największego postępu w stosunku do poprzedniego sezonu. Ekipa Renault pomimo przegranej z B.A.R mogła cieszyć się z awansu do pierwszej trójki, a największymi przegranymi były zespoły Williams i McLaren.