Reakcje po sobotnim wyścigu Supercopy w Zandvoort
Damian Sawicki i SEAT Sport Polska podsumowują dzisiejsze zmagania
21.08.1022:14
1751wyświetlenia
Damian Sawicki zwyciężył w sobotnim wyścigu mistrzostw SEAT Leon Supercopa na holenderskim torze Circuit Park Zandvoort. Jest to już czwarty tryumf czołowego kierowcy wyścigowego znad Wisły w tym sezonie. Dzięki temu sukcesowi oraz zdobyciu pole position w kwalifikacjach i najlepszego czasu okrążenia w wyścigu, 27-latek powrócił na czoło tabeli Supercopy.
Polski zawodnik zespołu Aust Motorsport prowadził przez cały wyścig, od startu do mety. W południe Damian Sawicki wywalczył pierwsze pole startowe z czasem 1.51,586, dzięki czemu dopisał do swojego konta jeden bonusowy punkt. Po 16-stej kierowca z Dolnego Śląska wyruszył do rywalizacji na jednym ze swoich najbardziej ulubionych torów i pole position zamienił w najwyższy stopień podium. W wyścigu był zdecydowanie najszybszy, przez co po raz drugi w tym roku zanotował hat-trick w Supercopie - 20 punktów za zwycięstwo, 1 punkt za pole position i 1 za najszybsze okrążenie (ang. fastest lap).
Tor w holenderskim morskim kurorcie Zandvoort położony jest bardzo blisko plaży i wody, na dodatek dookoła okalają go wydmy. Wszystko to sprawia, że zawody na Circuit Park Zandvoort obarczone są dodatkowym ryzykiem w postaci bardzo śliskiej nawierzchni. Nawiewany ciągle na tor piasek znacząco zmniejsza przyczepność aut, a gdy jeszcze spadnie deszcz wówczas zamienia się w niebezpieczną maź.
Zanim dzisiejszy wyścig się rozpoczął, dwóch kierowców już musiało pożegnać się z zawodami. Mario Dablander i Andreas Pfister mocno rozbili swoje auta w kwalifikacjach i zabrakło czasu, by mechanicy odbudowali je na wyścig. Falstarty popełnili Max Sandritter i Philipp Frommenwiler, którzy zostali za to ukarani przejazdami przez aleję serwisową. Damian Sawicki od samego początku sobotniego biegu narzucił bardzo wysokie tempo i po dwóch okrążeniach miał już dwie sekundy przewagi nad resztą stawki. Na dwunastym „kółku” 27-latek z Kudowy Zdroju zaczął tracić do Shane'a Williamsa i na mecie przewaga stopniała do niecałej sekundy. Pochodzący z RPA konkurent Polaka miał opony w trochę lepszym stanie, dzięki czemu mógł naciskać do samego końca. Damian jednak bez trudu obronił się przed szybkim rywalem i czwarty raz w 2010 roku stanął na najwyższym stopniu podium w serii SEAT Leon Supercopa. Tym samym, nasz utalentowany i szybki zawodnik pobił swój rekord trzech zwycięstw w jednym sezonie Supercopy, ustanowiony trzy lata temu.
Drugi wyścig SEAT Leon Supercopa w Holandii odbędzie się tradycyjnie w niedziele. Start zaplanowano na godzinę 8:45. Zgodnie z zasadą odwróconej szóstki w drugim biegu weekendu, na pole position ustawi się szósty dziś Thomas Marschall a Damian Sawicki w „nagrodę” za zwycięstwo wystartuje z szóstego pola.
Damian Sawicki:
Bardzo udany występ! Kluczem do sukcesu był dziś dobry start. Na samym początku mocno odjechałem wszystkim i zbudowałem dużą przewagę. Mieliśmy ustawiony samochód, tak żeby przez 2/3 dystansu móc jechać bardzo wysokim tempem. Z kilkoma sekundami przewagi mogłem kontrolować sytuację, ale okazało się że pod koniec dystansu moje opony były w nieco gorszym stanie niż Williamsa i na trzy kółka przed metą zaczął mnie dochodzić. Szczęśliwie jednak przewaga z początku biegu była wystarczająca, aby odnieść czwarte zwycięstwo w sezonie..
Na jutro musimy trochę pozmieniać set-up auta, aby opony były w stuprocentowej formie przez pełny dystans zawodów. Tor w Zandvoort jest bardzo specyficzny i niezmiernie wymagający dla ogumienia. Nie chodzi nawet o to, że opona mocno się zużywa. Tu problemem jest wszechobecny piasek, nawiewany znad morza. W Holandii należy znaleźć kompromis między odpowiednią szybkością a przyczepnością samochodu. Trzeba tak ustawić zawieszenie i ciśnienie w ogumieniu, aby w sytuacji gdy opona zbierze piasek i zacznie się ślizgać po asfalcie, nie przegrzewała się zbyt mocno. I tak nie ma gdzie jej tu schłodzić, a mocno przegrzana nie nadaje się do szybkiej i bezpiecznej jazdy. Wówczas można pożegnać się z dobrym wynikiem
_
Bardzo udanie zakończyła się sobota dla zawodników SEAT Sport Polska. Mateusz Lisowski w pierwszym wyścigu weekendu zwyciężył w klasyfikacji rookie, a cały bieg ukończył na wysokim 5. miejscu. Również drugi z reprezentantów SEAT Sport Polska znalazł się na punktowanej pozycji. Patryk Pachura dotarł bowiem do mety jako dwunasty.
Sobotni dzień dla zawodników rywalizujących w holenderskim Zandvoort o punkty w VI rundzie SEAT Leon Supercopa Deutschland rozpoczął się od czasówki. Już w niej Lisowski pokazał, że będzie jednym z faworytów wyścigu. Kierowca z Wieliczki z bardzo dobrym czasem zajął 5. lokatę, choć gdyby nie wywieszona dwukrotnie czerwona flaga, istniała duża szansa na pierwszą trójkę. Wypadek Mario Dablandera, oraz Andreasa Pfistera przeszkodził także Pachurze, który znajdował się wtedy na szybkim okrążeniu. Ostatecznie zawodnik z Polski został sklasyfikowany na 17. miejscu.
Do pierwszego wyścigu Lisowski startował z trzeciej linii. Obok kierowcy SEAT Sport Polska znalazł się Alexander Rambow. Po rozpoczęciu kierowca z Wieliczki stracił co prawda jedną lokatę na rzecz wspomnianego wyżej zawodnika, ale po kilku okrążeniach ponownie był już piąty. Na tym też miejscu dojechał do mety. Lisowski okazał się także najlepszym zawodnikiem klasyfikacji rookie i stanął tym samym na najwyższym stopniu podium. Pachura w trakcie piętnastu okrążeń wyścigu dzielnie przedzierał się na trudnym do wyprzedzania torze w Zandvoort. Ostatecznie uplasował się na 12. miejscu, zdobywając kolejny punkt do klasyfikacji generalnej.
Drugi wyścig weekendu rozpocznie się jutro o godzinie 8.45. Lisowski ruszy do niego z drugiego pola, a obok niego ujrzymy Thomasa Marschalla - trzykrotnego zwycięzcę niemieckiej Supercopy.
Mateusz Lisowski:
To był bardzo udany dzień. Co prawda w kwalifikacjach mogłem być jeszcze wyżej, ale niestety w trzecim sektorze był wypadek. Ja wtedy miałem już za sobą przejechane dwa bardzo szybkie sektory. Szkoda, bo 2.-3. miejsce było jak najbardziej realne. Z kolei kiedy byłem na trzecim nowym komplecie opon, jadący przede mną Andreas Pfister uderzył w bandę. Potem opony miałem już zbyt zniszczone, aby "wbić się" do pierwszej trójki. Po starcie wyścigu, na pierwszym zakręcie zrobiło się wokół mnie bardzo ciasno, ale udało mi się wyjść z tej opresji. Potem jechałem już równym tempem, mój SEAT świetnie się prowadził, za co chciałbym podziękować Piotrowi. Zrobiliśmy razem kawał dobrej roboty przez ten weekend. Jutro drugi wyścig i mam nadzieję, że pójdzie mi równie dobrze jak dzisiaj. Wewnętrzne pole wydaje się być korzystne. Dużo na tym torze będzie zależało od startu. Muszę też pamiętać, że przede mną startuje tak doświadczony zawodnik jak Thomas Marschall.
Patryk Pachura:
Kwalifikacje były bardzo nieudane, dodatkowo na moich szybkich okrążeniach dwukrotnie przerywano sesję. W wyścigu było już lepiej, przedarłem się o pięć pozycji. Tor w Zandvoort jest jednak obiektem, na którym bardzo ciężko się wyprzedza. Wydaje mi się, że byłem szybszy od jeszcze trzech zawodników jadących przede mną, ale nie było okazji do ataku. W zasadzie to na torze w Zandvoort można to zrobić jedynie na końcu prostej startowej. Trzeba jednak dobrze wyjść z ostatniego zakrętu, a rywal nie może zbytnio blokować. Znajdujący się przede mną Peter Scharmach jechał bardzo dobrze defensywnie, więc 12. lokata była wszystkim co mogłem dzisiaj zrobić. Owszem są może na tym torze jeszcze dwa miejsca, gdzie możliwy jest atak, ale wtedy już duży błąd musi popełnić rywal. Tak więc duże znaczenie ma start. Liczę, że jutro zdołam się przedrzeć z dwunastego miejsca i zdobyć trochę więcej punktów. Z wyniku w pierwszej dziesiątce będę zadowolony.
Źródło: Informacje prasowe