Jordan wyrzuciłby Schumachera z zespołu przy obecnej formie

Brawn nie ukrywa, że gdyby nie chodziło o Schumachera, to uczyniłby tak samo
29.09.1016:57
Marek Roczniak
4097wyświetlenia

Pierwszy szef Michaela Schumachera w Formule 1 - Eddie Jordan wciąż nie jest pod wrażeniem osiągów siedmiokrotnego mistrza świata w jego powrocie do rywalizacji w sezonie 2010. Irlandczyk powiedział po Grand Prix Singapuru, że gdyby Schumacher tak jeździł w jego zespole, to straciłby posadę.

Jordan, pełniący obecnie rolę eksperta w BBC, podczas omawiania występu Niemca w Singapurze, gdzie zajął on zaledwie 13 miejsce po licznych incydentach na torze, powiedział: Zadajmy to pytanie: czy gdyby Michael Schumacher nie był Michaelem Schumacherem, to czy prezentując obecną formę mógłby być spokojny o posadę w przyszłym roku?

Moim zdaniem nie. Przykro mi, ale będę tym razem kontrowersyjny. Zwolniłbym go - z pewnością nie jest wystarczająco dobry pod względem osiągów, jakie dzisiaj (w niedzielę) zaprezentował - stwierdził Jordan, dodając, że Schumacher, który podpisał trzyletni kontrakt z Mercedesem ryzykuje popsuciem swojej spuścizny i reputacji, jeżdżąc tak, jak czyni to obecnie.


Co ciekawe, obecny szef Niemca - Ross Brawn przyznał w wywiadzie opublikowanym dzisiaj na oficjalnej stronie Formuły 1, że gdyby nie chodziło o Schumachera, to prawdopodobnie uczyniłby tak, jak zasugerował Jordan, czyli zwolniłby kierowcę prezentującego takie osiągi. Zapytany wprost, czy nadal zatrudniałby takiego kierowcę, szef Mercedes GP odpowiedział: Szczerze mówiąc, prawdopodobnie nie.

Jednakże ponieważ znamy Michaela to jesteśmy pewni, że nadal nie widzimy wszystkiego, na co go stać, jako że Michael pod wieloma względami jest bardziej utalentowany od innych - zarówno jeśli chodzi o jazdę, jak i współpracę z zespołem. Zespół jest bardzo zadowolony z wkładu wnoszonego przez Michaela. Gdyby był debiutantem, z pewnością zadawalibyśmy sobie pytanie, czy jest zdolny do dokonania postępów. W przypadku Michaela wiemy, że tak jest.

Brawn zaprzeczył też, jakoby Schumacher był bliski podjęcia decyzji o powrocie na sportową emeryturę i ewentualnym skupieniu się na roli kierowniczej w sezonie 2011. Odrzucił także sugestie o wewnętrznych sporach w zespole z szefem sportowym Mercedesa - Norbertem Haugiem, które miałyby skłonić go do rezygnacji z roli szefa zespołu. Naturalnie pewnego dnia odejdę na emeryturę, ale chcę to uczynić, kiedy będę odnosił sukcesy, a nie w takiej sytuacji, z jaką mam do czynienia obecnie - powiedział.

To smutne, że tego typu plotki zawsze się pojawiają w takich sytuacjach, ale postawmy sprawę jasno - nikt z nas tutaj nie jest zadowolony z tegorocznych osiągów i oczywiście Mercedes chce wiedzieć, jak i kiedy się poprawimy. (...) Tak więc w chwili obecnej nie ma żadnych problemów (w relacjach z Mercedesem), ale pojawią się one, jeśli nie zdołamy się poprawić w przyszłości.

Źródło: Motorsport.com

KOMENTARZE

28
MaxKapsel
01.10.2010 11:28
Co do Schumachera (a przynajmniej Schumachera obecnie) to wygląda na to, że mamy zbliżony pogląd. Też bym chciał, żeby wrócił do dawnej formy i pokazał "małolatom" ich miejsce. I tym w innych bolidach, i tym przed monitorami...;) Tylko nie wiem, czy to jeszcze możliwe, jednak lata lecą. Grunt, że przynajmniej w przyszłym roku będzie jeździł. Kto wie może następny produkt Brawna lepiej mu podpasuje?... A z Laudą sprawa jest trochę śmieszna, trochę głupia. Kiedy jeździł, a szczególnie po tym jego wypadku, wszyscy go ubóstwiali, nawet pomimo awantur z Ferrari i kiedy zakończył karierę. Dopiero jak zaczął robić wielki (i w końcu wielce nieudany) biznes z Air Lauda, a potem chlapać ozorem na lewo i prawo, co to nie on i jaki to on mądry, to się szanowna publika odwróciła. No ale też nie ma się co dziwić, Lauda był inteligentny na torze, poza nim nie bardzo. I tak już zostało. A z wiekiem zapewne coraz bardziej mu się pogarsza... Z drugiej strony, taki arogancki styl, kreowanie się na wszechwiedzącego, najmądrzejszego, najlepszego i w ogóle naj..., wypowiedzi o innych niekiedy na pograniczu zwykłego chamstwa - to był też znak firmowy tamtych czasów, kiedy Lauda jeździł. Oni musieli być NAJ, supermacho i twardziele nie do zdarcia, to był z jednej strony pewien element całego widowiska pt. F1, z drugiej też reakcja na zagrożenie i stres, wtedy znacznie większe niż teraz - w końcu w tamtych czasach, któryś z nich ginął prawie co roku. Kto by płakał jak ostatnio np. Barichello, że "on mnie spychał" albo "oni go faworyzują" byłby wtedy wyśmiany i spalony w tym sporcie. Takie rzeczy jak "wyrównywanie szans" czy "poprawność polityczna" nikomu się wtedy nie śniły... I Lauda taki pozostał. Można go nie cierpieć jako człowieka czy komentatora, ale kierowcą też był wielkim.
jan5
01.10.2010 10:04
często wypowiedzi laudy trafiają na pierwsze strony gazet i stron interenetowych. Zawsze kiedy jego wypowiedź trafi na tą stronkę w komentarzach jest sporo negatywnych rzeczy na ladue napisanych. Co do schumachera to też powiem szczerze, ze jako kierowca za bardzo mi się nie podobał. Przez te 3-4 sezony przez które go oglądałem przed odejściem podobało mi się tylko jak pojechał to niesamowicie szybkie kółko w q2 na Węgrzech w 06 i jego jazdę w Brazylii. Czyli tak naprawdę dopiero niedługo przed odejściem przekonałem się o wartości Schumachera. Michael w tym sezonie przypomina mi siebie z sezonu 2005, zupełnie bezbarwny. Taki alonso rok temu w słabym reanult potrafił sporo namieszać, a Schumachera po prostu nie widać. Ale taka jazda niemca była oczywista już po ogłoszeniu jego powrotu. Jeśli Schumacher odejdzie po tym sezonie zrobi większy błąd niż ten który zrobił wracając do stawki.
MaxKapsel
01.10.2010 09:06
No z tym "mlekiem Kubicy" to chyba przesadzasz trochę. Pewnie, że są tabuny "znawców" oglądających od sezonu 2006, tak jak te 8-10 lat temu namnożyło się u nas "specjalistów" od skoków narciarskich. Ale nie wszyscy oni narzekają czy są debilami...;) Natomiast Schumachera po prostu nie znają, bo kiedy niby mieli go poznać? Więc oceniają go po tym, co widzą w tym sezonie, porównują z achami i ochami jakie były w mediach na wieść o jego powrocie i wychodzi im klarowny wynik, że "to jakiś cienias jest..." Z drugiej strony sporo narzekań na nudę itd., a szczególnie ataków na Schumachera pochodzi od tych, którzy F1 śledzą od jakichś 10-20 lat czyli od czasów Senny, albo przynajmniej Hakkinena. I to prawdopodobnie bierze się stąd, że wtedy też go nie kochali, bo kibicowali właśnie Sennie, Hillowi czy Hakkinenowi. Normalna ludzka sprawa i Kubicy nie ma po co w to mieszać. Ja sam mimo iż kibicowałem akurat Schumiemu od czasów Benettona, w latach 2000-04 miałem już trochę dość jego ciągłej dominacji - to się po prostu robiło nudne, prawie jak w tym powiedzeniu o piłce - 20 facetów jeździ w kółko, a na koniec i tak wygrywa Niemiec...:) Więc trochę ich rozumiem... Nie zgodzę się też, że Sennę cenią za to, że zginął. Nie, to naprawdę był wielki kierowca. Ale przez to, że zginął ominęło go to, czego doświadczył Schumacher - kiedy ktoś zaczyna być niepokonany, ludzie zaczynają najpierw się tym nudzić, a potem nienawidzić (stara zasada - bij mistrza!). Gdyby Senna przeżył i dalej jeździł w Williamsie, to bardzo prawdopodobne, że to on zgarnąłby wszystkie tytuły do co najmniej 97 roku, i to z nim walczyłby Hakkinen. I wtedy na pewno by go tak nie kochali, tylko mówiono by, że ciągle wygrywa bo bolid, bo TO, bo przekręty itd. - wszystko to co potem wylewano i nadal się wylewa na Schummiego... PS. No nie wiem czy chcesz mnie teraz podpuszczać ale z tym Laudą i Stewartem to nie trafiłeś zupełnie ;).
jan5
01.10.2010 08:38
chodzi mi o to że ludzie udają wierzących bo mają tak wpojone z mlekiem matki, a f1 mają wpojone z mlekiem kubicy. Od razu narzekają że to nudne, że nie ma wyprzedzania, piszą że schumacher był cienki. Pewnie napisaliby że senna też był cienki, ale przyjęło się że zmarłych się nie obraża. Zamieniając miejscami schumachera i senna chciałem tylko pokazać że szanują senne głównie dlatego bo zginął, a schumachera nie szanują bo przeżył. Tak samo jest jeśli popatrzymy na lata 70. Topowymi kierowcami są peterson i villeneuve ,a oczywiście lauda i stewart to cieniaki.
MaxKapsel
30.09.2010 02:14
@jan5 Ale ja nie mówię o tytułach tylko o tym czy dany kierowca jak to się mówi "dawał radę". Senna gdy zginął już był uznawany za wielkiego, Schumacher wtedy jeszcze "wielki" nie był. Stirling Moss też nigdy nie zdobył żadnego tytułu, a jednak też się mówi, że jest jednym z najlepszych w historii. A Gilles Villeneuve? to właśnie ten typ, który "dawał radę", w przeciwieństwie do jego syna, który choć zdobył raz tytuł, jakoś nie zdołał mnie do siebie przekonać. Może pokładałem w nim za duże nadzieje, w końcu jego ojciec był moim pierwszym idolem w F1... dawne czasy...:) Swoją drogą ciekawe, że teraz właśnie tak się najeżdża na Hamiltona czy wcześniej Schumachera, że chamscy, że bezwzględni, po trupach do celu, nigdy nie odpuszczają itd., a wtedy w tamtych czasach to była norma - kto tak nie jeździł, nie wygrywał! I Gilles był właśnie taki, więcej był jednym z najlepszych w te klocki... A czy faktycznie nic nie osiągnął? Wicemistrzostwo w 79 to jest nic? (mógł być wtedy mistrzem w swoim drugim pełnym sezonie, ale Enzo wolał, żeby to Scheckter wyrgał - TO były wtedy legalne), potem w 1980 dość stary już wtedy model 312 przegrywał, bo nie wykorzystywał ground effect, w 1981 był nowy 126C, który miał ogromnego kopa (pierwsze turbo Ferki), ale prowadził się fatalnie. A potem był już 1982 i Belgia... Enzo Ferrari powiedział kiedyś, że jak pierwszy raz zobaczył Gillesa, to ten przypomniał mu od razu przedwojennego Tazio Nuvolariego - i to chyba wystarcza za całą ocenę Gillesa... Zresztą to właśnie przez to, że tak wtedy jeździli, tak wielu "nie zdołało niczego osiągnąć" (oprócz GV przypomnę jeszcze choćby Ronniego Petersona) - po prostu nie zdążyli bo zginęli, takie to były czasy. I może dlatego lepiej, że "były", chociaż...;) PS Porównania Schumachera z kościołem nie skomentuję, bo chyba nie bardzo je zrozumiałem. Może dlatego, że nie chodzę do kościoła?...;)
jan5
30.09.2010 12:54
MaxKapsel villeneuve sernior też nic nie osiągnął a wymienia się go w gronie najlepszych kierowców w historii serii, niby wiecie o co mi chodziło albo niby też nie wiecie. Jaki sens ma np chodzenie do kościoła kiedy obraża się papieża, marnuje żywność, nie chodzi się do spowiedzi itd? Z schumacherem jest taka sama sytuacja
THC-303
30.09.2010 08:37
Pojedynki Hilla z Schumacherem pamiętam i ja widzę je w ten sposób: - 1994 - punktów mniej więcej tyle samo, Williams > Benetton - 1995 - przewaga MSC, ale Benetton > Williams - 1996 - przewaga Hilla, i znów Williams < Benetton Natomiast w 100% się zgadzam co do Coultharda, dlaczego tyle lat ja musiałem to beztalencie oglądać??? ;) A co do tragicznego Ferrari... sam napisałeś, że w 1996 Benetton wypuścił tragiczny bolid (B197 już nawet mógł walczyć o zwycięstwa i PP na szybszych torach, natomiast B196 to była konstrukcja słaba). Twoim zdaniem jest to 'zasługa' odejścia MSC, ja natomiast sądzę, że on wiedział co się kroi i czym musiałby jeździć w 1996 gdyby został w Benettonie. Dlatego przeszedł do Scuderii zabierając w dodatku ze sobą gro z personelu technicznego Benettona.
MaxKapsel
30.09.2010 08:07
jan5, a co ty chcesz od szybowców? bardzo ładny sport, ekologiczny, na świeżym powietrzu...;) a poza tym twój przykład nie jest do końca trafny, chociaż wiem co mniej więcej chciałeś powiedzieć. Różnica polega na tym, że wtedy wjeżdżając w zakręt Tamburello Senna miał już 3 tytuły mistrza świata, a Schumacher nie miał żadnego... talent i umiejętności Senny były już wtedy udowodnione, u Schumachera miały się dopiero w pełni objawić. Więc niekoniecznie MSC zostałby wtedy taką legendą jaką został Senna. I gdyby Senna nie zginął, to nie wiadomo jak potoczyłby się ten sezon i następne. To on, a nie dość cienki wg mnie Damon Hill walczyłby dalej z Schumim, i może los oszczędziłby nam oglądania Davida Coultharda...;) Właśnie, jedna rzecz mnie ciekawi. Wszyscy tutaj strasznie narzekają, że Schumacher wygrywał wyłącznie dzięki dominacji Ferrari, superbolidowi itp. W latach 92-97 Williams oddał tylko 1 tytuł konstruktorów Benettonowi i był taką potęgą jak te parę lat później Ferrari. w latach 93-96 jeździł u nich właśnie Hill. I będąc nr 1 w tym super Williamsie od śmierci Senny, dał radę Schumiemu dopiero, gdy ten w 96 przeszedł do tragicznego wtedy Ferrari. To, że Hill wg mnie był cienki i nie dawał rady w najlepszym podówczas bolidzie, to już wspomniałem. Ale może należałoby odłożyć do lamusa tekst o wygrywaniu przez Schumachera tylko wtedy gdy ma super samochód? Bo Benetton w latach 94-95 najlepszym bolidem nie był... wystarczy zresztą zobaczyć co się działo z Benettonem po odejściu Schumiego, żeby zrozumieć, że w tym przypadku wbrew potocznie teraz panującej opinii, to kierowca miał większe znaczenie niż bolid. To były piękne czasy...
jan5
29.09.2010 10:36
Wyobraźmy sobie sytuacje, że to Schumacherowi urywa się kierownica na imoli na tamburelo, co się dzieje dalej nie muszę mówić. Senna zostaje jeszcze ze 2 razy MS, odchodzi na emeryturę w 1998, ale wraca w 2001 i jeździ słabo. Przypuścimy też że internet w polsce stał super popularny 5-6 lat wcześniej i że kubica senior jeździ w formule 1 od sezonu 1998,a f1 komentuje zientarski. Jak sobie takie coś wyobrażam to od razu widze te same nicki, które piszą że senna jest cienki i miał tylko dobry bolid, a Schumacher był największym talentem f1 i pewnie pobiłby wszystkie rekordy gdyby nie zginął. O i jeszcze piszą że kubica jest najlepszy i f1 jest nudna bo nie ma wyprzedzania. Tym osobą oczywiście polecam naszą klasę i szybowce, bo tak chyba cały czas polacy zostają MS.
cichy
29.09.2010 09:33
i bardzo dobrze... za to go uwielbiam ! :)
michael85
29.09.2010 09:20
Jordan pierniczy że ciężko słuchać. Ostatni wyścig nie był winą Schumachera. Po drugie MSC pokazał nie raz w tym sezonie jak się walczy. Pięknie startował choćby w Turcji gdzie pokonywał nawet szybsze McLareny. Czyli refleks jest, umiejętności również. Efekty jakie widzimy to wina słabego samochodu z niepasującą MSC charakterystyką prowadzenia. A co do tytułów MSC to ma ich 7 i nikt mu ich nie odbierze. Prędzej ludzie zapomną, że istniał kiedykolwiek taki zespół jak Jordan niż o karierze i osiągnięciach MSC.
spiggy
29.09.2010 08:19
zapomnijcie o 7 tytulach MSC... mamy rok 2010 Schumi znajduje sie w bardzo podobnej sytuacji jak Pietrov w Renault tylko kasa sie liczy... Majkel stacza sie po rowni pochylej pewnie nie zna piosenki Perfektu jak zejsc ze sceny nie pokonanym
Kubicomaniak
29.09.2010 08:13
A co to , F1 to jakieś towarzystwo wzajemnej adoracji ? Sory ale nie chcę oglądać kogoś kto nie najlepiej jeździ tylko dlatego że kiedyś był mistrzem , no przepraszam F1 to nie miejsce dla "dziadków" nawet tych legendarnych . Na początku też byłem ciekaw jak Schumacher sobie poradzi z młodymi , nie poradził tak więc temu Panu dziękujemy.
mlospeed
29.09.2010 07:56
Możecie nawet krzyczeć i tak Was nikt nie usłyszy.. Cały czas ta sama garstka próbuje obalić mit mistrza ale On wie co robi, zawsze wiedział :) Schumi to ikona wyścigów F1, to że wrócił, czego nikt się już nie spodziewał, spełnił marzenie milionów ludzi na świecie jego fanów, także mnie i nie jest ważne jak jeździ, ważne, że jest w F1 i się znowu ściga :D Dzięki Ci Michael, że również mnie wysłuchałeś; http://www.michael-please-stay-in-f1.com/?change_page&page=542 To tak jakby ktoś miał jeszcze jakieś ale..
Bart
29.09.2010 07:06
Talent to nie wszystko IceMan11 - w obecnej stawce Vettel czy Hamilton pewnie mają największy, a mistrzem w tym roku z dużą dozą prawdopodobieństwa nie zostaną. Poza tym jak każdy sportowiec, także i Michael z biegiem lat się zmienia. Na początku swej kariery musiał dojrzeć do zdobywania tytułów, a w tym momencie troszkę "zdziadział". Dlatego nie odnosłbym tego, co obecnie pokazuje, do tego, co pokazywał za kierownicą Ferrari czy nawet Benettona. Umiejętności nadal ma wielkie wg mnie, ale brakuje mu szybkości, świeżości, tego dawnego błysku. Może go odzyska, może nie - ja wierzę, że tak ;)
MairJ23
29.09.2010 06:55
tyle ze Michael juz nie widzi tyle co widzial wczesniej na torze - co sie wokol niego dzieje - nie widzial zblizajacego si epo wewnetrznej Kobayashiego - Martin Brundle go bronil (michaela) ze mogl nie widziec bo zajety byl wyprzedzaniem ale... kto inny by widzial... Zreszta sam w wywiadzie przeprowadzonym przez Davida Coultharda przyznal sie ze niewazne ile bedzie trenowal to tak dobry jak byl kiedy mial 20 pare lat nie bedzie juz nigdy i tu moze tkwic odpowiedz. Po tym wywiadzie zaczely sie ploty ze Michael nie wrocic po koncu tego sezonu. I sam Jordan mowil ze takiego ruchu w Mercedes motorhome (chodzilo o agentow kierowcow) to nie bylo dawno w zadnym motorhome. pozdro
krecik705
29.09.2010 06:48
Poczekajcie na przyszły rok. Możliwe, że wtedy samochód będzie zbudowany pod MSC. Możliwe, że to będzie ten moment przebudzenia. Ostatnio była tu wypowiedź JJ Lehto. Powiedział on, że wszyscy partnerzy MSC woleli samochody o charakterze podsterownym, gdy ten wolał 'silny przód' i bodajże 'latający tył'. Zatem wszystko jasne...
IceMan11
29.09.2010 05:52
Zgadzam się z Simim z ostatnim jego zdaniem i dodam, że gdy zdobywał tytuły w stawce zawsze był minimum jeden kierowca, który ma większy talent od Michaela.
Simi
29.09.2010 05:46
Przypomnij sobie 1994. Nie jestem zachwycony stylem, w jakim Schumi triumfował, zatem można odliczyć także ten tytuł. Oczywiście, to jest takie doszukiwanie się, które może nie jest do końca poprawne. Tak czy siak, nie uważam Schumachera za legendę, a jedynie za najbardziej utytułowanego zawodnika w historii naszego sportu.
kuba
29.09.2010 05:36
Tą wyraźną przewagę Ferrari nad resztą miał tylko w 2002 i 2004 roku więc zostaje jeszcze 5 tytułów :P
Simi
29.09.2010 05:32
Schumacher się kompromituje. W tej chwili uważam, że zdobywał tytuły przez: -wyraźną przewagę Ferrari nad resztą -faworyzowanie -brak większej konkurencji. Oczywiście, moje zdanie może ulec zmianie, jeśli w przyszłym sezonie Schumi pokaże coś lepszego.
akkim
29.09.2010 04:29
Nie chcę być źle zrozumianym, że wciąż to wspominam ale będąc na Monzy, cienka była mina Mistrza Michaela, co wszak żyje w zbytku w boksie nawidzany był na wzór zabytku. Lub jako legenda, bo chcą Go zobaczyć, lecz jak On wygląda na tle tych "ścigaczy" co i w metryce dużo mniej dziś mają a i przy okazji jak się da - ograją.
MairJ23
29.09.2010 04:20
Panowie - jak dla mnie - bycie tylko i wylacznei szefem ekipy w F1 to jzu mega osiagniecie - szczegolnei ze nie bylo to 2 lata .... Bardzo sobie cenie wypowiedzi Jordana bo sa szczere - ten facet wie co mowi... zauwazcie jak by wygladala sytuacja jakby byl inny korowca w Mercedesie, np Sutil.... byly by punkty - ale jak si eto przeklada na kase... tego nie wiem i trzeba by bylo pogrzebac aby sie dowiedziec. Wiec sa tu dwie strony medalu.... niekoniecznei troche lepsza forma mlodszego zawodnika zastepujacego MSC przekladala by sie na lepsza kase dla mercedesa a o interes chodzi a nie jakies przyjemnosci - jedyna przyjemnoscia jest stan konta (wzrastajacy)
Huunreh
29.09.2010 04:08
Karthikeyan pokazywał nam mieszankę F1 i WRC ;D
jan5
29.09.2010 04:03
kartikeyan nie był taki słaby
BARBP
29.09.2010 04:02
Ale całe szczęście Jordan nie jest szefem Mercedesa i nie może tego zrobić. Bezsensowne takie jego gadanie co by zrobił. Miał swoje 5 min. w Formule 1 i wszyscy wiemy jak to się skończyło choć będąc sprawiedliwym miał kilka dobrych sezonów w F1. Zatrudniał pod koniec kariery kierowców którzy mieli kase ale osiągi jeszcze słabsze jak chociażby Narain Karthikeyan więc nie rozumiem sensu jego wypowiedzi.
jan5
29.09.2010 04:00
ja tam trzymałbym schumachera chocby nie wiem co
MairJ23
29.09.2010 04:00
No przeciez nic dodac nic ujac - widzialem ten wywiad na BBC Forum... i Eddie ma racje... tylko reputacja trzyma go w fotelu kierowcy.