Co dalej z Antonio Pizzonią?
10.02.0500:00
876wyświetlenia
Oficjalnie Antonio Pizzonia jest nadal testowym i zarazem rezerwowym kierowcą zespołu Williams. Nie jest jednak tajemnicą, że wiadomość o powierzeniu drugiego bolidu FW27 w ręce Nicka Heidfelda nie ucieszyła zbytnio Brazylijczyka, który w zeszłym roku rewelacyjnie spisał się w Belgii jako zastępca Ralfa Schumachera i tylko awaria skrzyni biegów pozbawiła go niemal pewnej wizyty na podium.
Menedżer Brazylijczyka, Jayme Brito, widziany był kilka dni temu na lotnisku we Frankfurcie, skąd miał udać się do Stanów Zjednoczonych. Nie trudno było zgadnąć, że chodzi o znalezienie posady w jednym z tamtejszych zespołów, uczestniczących w wyścigach serii Champ Car.
"Nie jestem pewny, kto zobaczył mnie na frankfurckim lotnisku, ale z przyjemnością bym go zastrzelił", przyznaje Brito. "Prowadzimy rozmowy z kilkoma zespołami w Ameryce, wynająłem też ludzi do pomocy. Rozglądamy się za alternatywną posadą na wypadek, gdyby Williams nie określił jasno swojego stanowiska". Stajnia z Grove chciałaby zatrzymać Pizzonię w roli testera, ale nie będzie blokować jego kariery, jeśli zdecyduje się na starty w innej serii.
"My także chcielibyśmy, aby Antonio tutaj został", kontynuuje Brito, "ale potrzebujemy jakichś gwarancji na przyszłość. Wszystko rozbija się właśnie o to. Jednym z warunków jest gwarancja startów w sezonie 2006, a drugim coś, co obiecał mu Frank (Williams). Sprawą priorytetową dla Antonio są starty w wyścigach. Nie chcemy patrzeć, jak testuje przez kolejny rok bez żadnych obietnic na 2006".
Szanse na pozostanie w Williamsie są chyba jednak niezbyt duże, z czego doskonale zdaje sobie sprawę menedżer Pizzonii. "Wszyscy wiedzą, że Jenson Button będzie jeździł dla WilliamsF1 w przyszłym roku. Ma podpisany kontrakt, a poza tym nie wydaje mi się, aby BAR był w stanie spełnić klauzule dotyczące osiągów, zapisane w kontrakcie Jensona", dodał Brito.
Źródło: pitpass.com