Grand Prix Chin z perspektywy opon

Włoski producent wyjaśnia kwestię "kulek" z opon po uwidocznieniu tego zjawiska w Malezji
14.04.1113:55
Inf. prasowa
1660wyświetlenia

Na mniej niż 72 godziny po zakończeniu Grand Prix Malezji Pirelli przygotowuje się już do Grand Prix Chin, trzeciej rundy Mistrzostw Świata Formuły 1 2011. Tak jak w Australii, zespoły dostaną dodatkowy komplet twardych opon do wykorzystania tylko w pierwszym piątkowym treningu. Liczba i rodzaj kompletów na pozostałą część weekendu pozostają bez zmian.

„KULKI” Z OPON:



W Grand Prix Chin wykorzystane zostaną twarde i miękkie opony PZero, a celem są przynajmniej dwa pit stopy na samochód - zgodnie z filozofią Pirelli, promującą wyprzedzanie na torze i w boksach.

Szybsze niż w poprzednich latach zużycie ogumienia może sprawić, że na torze pojawiać się będą odłamki gumy. Różnią się rozmiarami, ale generalnie ich kształt i konsystencja przypominają cukierki toffi, a waga waha się średnio od 10 do 20 gram. Te fragmenty zachowują elastyczność dopóki są ciepłe, ale po schłodzeniu nabierają sztywności - tak jak toffi. Gumowe „kulki” zawsze istniały w Formule 1, ale charakterystyka nowych mieszanek Pirelli sprawia, że teraz są one generalnie większe i bardziej miękkie od twardych i okrągłych „kulek”, które pojawiały się na torach w ostatnich latach.

Opona w Formule 1, która waży średnio osiem i pół kilograma (nowa), podczas jednego przejazdu w miarę zużycia traci około półtora kilograma. Przy zwiększonej liczbie pit stopów na torze pojawia się więcej gumy.

To zjawisko nie jest niczym nowym w Formule 1. Pojawia się na większą skalę na torach, które charakteryzują się wysokim zużyciem opon, jak Malezja. Pirelli szuka sposobu na zmniejszenie tego zjawiska w przyszłości, ale guma pojawiająca się na torze jest nieuniknionym efektem ubocznym zużycia opon, a „kulki” na nawierzchni nie stwarzają niebezpieczeństwa ani dla zawodników, ani dla widzów.

Nawierzchnia toru i pogoda w Chinach są ogólnie mniej agresywne niż w Malezji. Warunki bardziej przypominają Australię. To oznacza, że w porównaniu z Grand Prix Malezji, gdzie od startu do mety toczyła się pasjonująca walka, zużycie opon powinno być mniejsze o 30%, a kierowcy powinni rzadziej zjeżdżać do boksu.

TOR:



Shanghai International Circuit charakteryzuje się długimi prostymi i bardzo długimi zakrętami, które są poważnym sprawdzianem dla opon. Tor ma 5,451 kilometra długości, a dystans wyścigu to 305,066 kilometra, czyli 56 okrążeń na gładkiej nawierzchni. Pierwszy zakręt się zacieśnia i obciąża lewą przednią oponę, która na początku wyścigu będzie dość zimna. Promień zakrętu staje się coraz ciaśniejszy i zmniejsza się docisk aerodynamiczny, co zwiększa rolę przyczepności mechanicznej. Po pierwszej sekcji toru kierowcy szybko wrzucają kolejne biegi i w szybkim podjeździe w górę toru rozpędzają się do 280 km/h.

Zakręt 13 to największe wyzwanie na torze. Tutaj lewa tylna opona jest poddawana przyspieszeniu bocznemu, które trzykrotnie przekracza normalne obciążenie konstrukcji opony. Efekt jest zwiększany przez nachylenie toru, który w niektórych miejscach się zapada.

Na końcu prostej kierowcy mocno hamują do ciasnego prawego nawrotu (Zakręt 14), który pokonywany jest na pierwszym biegu. W czasie poniżej trzech sekund zwalniają z wytwarzanej przez ponad 830 koni mechanicznych prędkości maksymalnej.

Potem od mieszanki ogumienia zależy wytworzenie maksymalnej przyczepności, aby zminimalizować ryzyko uślizgu kół w ostatniej, kluczowej sekcji toru, która wiedzie na prostą startową.

DYREKTOR PIRELLI MOTORSPORT MÓWI:



Paul Hembery: Czekamy na kolejny pasjonujący wyścig w Chinach, chociaż nie chcemy sprawić zawodu tym, którzy twierdzą, że przez nas zawody są zbyt ekscytujące: to prawda, że jeśli przespałoby się połowę wyścigu, to straciłoby się coś ważnego! Kiedy już różne strategie wyszły na światło dzienne, ostatnie 10 okrążeń na Sepang było absolutnie pasjonujące. Nie da się jednak usmażyć omletu bez poświęcenia jajek, albo - tak jak w Malezji - gumy. Gumowe „kulki” na torze to naturalna konsekwencja zwiększonej degradacji, która z kolei podnosi atrakcyjność wyścigu: cała guma musi się gdzieś podziać, tak jak miało to miejsce w przeszłości. Naszą rolą tutaj jest służenie interesom zespołów i szukamy sposobu na zmniejszenie tego zjawiska w przyszłości. Jednak to nie zmieni naszej podstawowej filozofii: chcemy oddać ściganie w ręce kierowców wyścigowych.

Źródło: Informacja prasowa Pirelli

KOMENTARZE

5
MaxKapsel
15.04.2011 09:23
@sceptyk Jestem daleki od histerii, po prostu odnotowuję fakty. A te są takie, że kierowcy już narzekali na latające kawałki gumy. Nawet pięciogramowy kawałek gumy może ci zrobić niezłe kuku, jeśli trafi cię w czoło z odpowiednią prędkością. Kierowcy są wprawdzie dość dobrze zabezpieczeni, ale ludzie wokół toru (kibice, a przede wszystkim obsługa) już mniej. Jeśli coś takiego wpadnie do sidepodu czy airboxa, też może być nieciekawie. A już najmniej wesoło będzie, jeśli wpadnie i zaklinuje się w skrzydle opuszczonym na długiej prostej i na dohamowaniu przed zakrętem uniemożliwi powrót DRS do normalnej pozycji - dzwon gotowy... Poza tym, im więcej tej gumy i kulek leży, tym więcej bardziej "konwencjonalnego" zagrożenia - zabrudzenie obok głównego toru jazdy utrudni wyprzedzanie, a na zakrętach może spowodować wylecenie z toru - w Malezji było to widać w kilku przypadkach, chociaż ten Pietrowa był najbardziej spektakularny, to nie jedyny (bodajże Schumi też tam mocno wyjechał i chyba jeszcze ktoś).
sceptyk
14.04.2011 07:33
@up Tor ma 5 451 metrów, tzn ze z tych 432 kg gumy na kazdy metr przypada 79 gram. Nie histeryzuj.
MaxKapsel
14.04.2011 01:24
Hmm, policzmy... jedna opona traci 1,5 kg w trakcie jednego przejazdu... załóżmy, że będą te 2 pitstopy (niby mają być przynajmniej, no ale już niech będzie, że średnio 2). Czyli 1,5 kg razy 3 sztuki opony razy 4 koła razy 24 bolidy = 432 kg gumy w kuleczkach zostającej na torze. A jeśli większość pojedzie na 3 stopy... A teraz wszyscy zgodnie weźmy się za ręce i powtarzajmy za Pirelli: "prawie pół tony gumy nie stanowi zagrożenia dla kierowców i widzów, prawie pół tony gumy nie stanowi zagrożenia..." Pirelli naprawdę leci sobie w te "kulki" ze śródtytułu. I próbują chyba z nas zrobić balona. Albo raczej gumowe baloniki. Wiecie, takie z cienkiej gumy, podłużne, ze śmiesznym czubkiem na końcu. U nas kiedyś takie robił Stomil, też producent opon zresztą...;)
Maraz
14.04.2011 12:59
Google ci prawdę powie: http://www.google.pl/images?rlz=1B3GGGL_plPL372PL356&hl=pl&source=hp&biw=1280&bih=834&q=paul+hembery&gbv=2&aq=f&aqi=&aql=&oq=
damian27
14.04.2011 12:30
Wie ktoś czy ten Paul Hembery to ten sam co go podczas transmisj pokazują. Nawet w ostatnich kwalifikacjach lub treningu pokazywali jak gadał z szefem jakiegoś zespołu