Nicolas Prost: R30 był szybki, bardzo szybki

Syn legendy Formuły 1 - Alaina Prosta jeździł w ostatni weekend bolidem R30 na Nurburgringu
20.06.1118:24
Inf. prasowa
3635wyświetlenia

Podczas ostatniej rundy World Series by Renault (WSbR), która odbyła się na torze Nürburgring w miniony weekend, zespół Lotus Renault GP poprosił Nicolasa Prosta - syna legendy Formuły 1, Alaina - aby wypowiedział się o wrażeniach z jazdy po torze bolidem Renault R30.

Nico, podczas weekendu miałeś przyjemność zasiadać za kierownicą modelu R30 - jakie wrażenia?
Wow, było świetnie! Spędziłem cały weekend na Nürburgringu przed mnóstwem fanów sportów motorowych i wykonałem dla nich kilka przejazdów pokazowych. Naprawdę mogłem poczuć ducha F1, kiedy to robiłem!

Jakie umiejętności mogłeś zaprezentować?
Cóż, mogłem wykonać kilka jazd pokazowych, kilka bączków i poślizgów, co było wielką frajdą. Mogłem wykonać również kilka symulacji startu, dzięki czemu fani mogli zobaczyć, jak mocnym przyspieszeniem dysponuje bolid F1. Pogoda była naprawdę zła w trakcie weekendu: było bardzo deszczowo, co sprawiło, że tor był dosyć śliski. Bolid jest szybki, prawdę mówiąc bardzo szybki - ma dobre tempo.

Jakie to uczucie, kiedy zasiadasz za kierownicą bolidu F1?
To coś, co naprawdę sprawiło mi wielką przyjemność. Przykładowo, bolid F1 jest cięższy niż bolid F3. Są podobne odczucia jak w F3, lecz tutaj mamy aż 750 KM.

Jeden weekend w kokpicie bolidu F1, co dalej?
Cóż, rywalizuję w serii Le Mans dla zespołu Lola-Toyota i obecnie znajdujemy się na pierwszej pozycji w klasyfikacji producentów LM P1. Przed nami sześciogodzinny wyścig na torze Imola na początku lipca, a później w tym roku Silverstone i Portugalia, więc już czekam na to z niecierpliwością.

Źródło: Informacja prasowa lotusrenaultgp.com

KOMENTARZE

14
jpslotus72
21.06.2011 09:10
@Kamikadze2000 Tyż prowda. Ferrari też miało wtedy wiatr w plecy (do kwalifikacji na Zolder) - i nie mogę odżałować, że Villeneuve nie zdobył mistrzowskiego tytułu (już w 1979 nie był wcale gorszy od Schecktera, ale był zakontraktowany jako "dwójka" - tak samo było w przypadku Petersona w Lotusie: Andretti był wyznaczony na lidera w bolidzie, w którym chyba każdy kierowca zdobyłby wtedy [1978] tytuł). Pironi też miał "iskrę" (inni mówią "ikrę"), podobnie jak trochę później Bellof - kierowcy, którzy mogli osiągnąć naprawdę wiele... Nie będę się spierał o to, czy Williams był wtedy najlepszy - ale na pewno należał jeszcze wtedy do ścisłej czołówki i bardzo pomógł Rosbergowi w zdobyciu tego tytułu - po prostu Keke był wtedy jednym z wielu kierowców, którzy mogliby w tym bolidzie zdobyć mistrzostwo (podobnie jak Jones dwa lata wcześniej).
Simi
21.06.2011 08:44
si_vy - uwierzę, uwierzę :) Po prostu niezwykle przykro mi się robi, kiedy sobie myslę o Nicolasie... :) A co do Keke - to był szaleniec, ale nie nazwałbym go wielkim kierowcą. Pięć wygranych wyscigów w karierze... Tak jak mówi Kamikadze2000 - zdobył tytuł przez nieszczęscie Pironiego i tyle. Jednak, zasłużył na tytuł, niewątpliwie :)
Kamikadze2000
21.06.2011 07:39
@jpslotus72 - czy Keke posiadał najlepszy bolid? Nie sądzę. Myślę, że swój tytuł zawdzięcza tragicznemu wypadkowi Gillesa i kontuzji Pironiego. A to oni właśnie posiadali ten najlepszy bolid. Cóż, na tytuł więc zasłużył, bo wykorzystał swoją szansę. ;) Pozdro ;)
si_vy
20.06.2011 11:16
@Simi: Niektórzy sądzą że dla kierowcy krzywdą jest niemożność znalezienia się w F1. Dla mnie to nobilitacja. Po prostu jednemu się należy, innemu nie. Nie uwierzysz, ale większość kierowców wyścigowych świata jest z tym pogodzona ;)
kusza
20.06.2011 09:49
@jpslotus72 Za ostatnie zdanie, masz u mnie kolego duze piwo.
jpslotus72
20.06.2011 08:39
@Simi @kovalf1 Powtórzę: "Wymieniłem tylko te rodzinne pary wyścigowe, które przyszły mi na myśl" - tylko to mam na usprawiedliwienie. Rzeczywiście, Keke i Nico to spore przeoczenie - bo tutaj jest jeszcze szansa na powtórzenie wyczynu Hillów (chociaż Keke nie był jakimś błyskotliwym talentem i ten swój tytuł "uciułał" dzięki rewelacyjnemu w początku lat 80' bolidowi Williamsa, z którym właściwie konkurować mógł jedynie Brabham - Keke zdobył tytuł wygrywając tylko jeden wyścig w swoim mistrzowskim sezonie). Chociaż skupiałem się na pokrewieństwie "ojciec-syn", ktoś mógłby mi wypomnieć jeszcze np. Bruno Sennę (a gdyby pogrzebać solidniej, to pewnie jeszcze by się ktoś znalazł). Nie miałem ambicji dawać tu wyczerpującego opisu powiązań rodzinnych w dziejach F1 (można by też zająć się braćmi - było kilka takich par) - po prostu wspomniałem o kilku tego rodzaju przypadkach. Chociaż, jeszcze raz przyznaję, nie dziwię się tej liczbie pytajników i wykrzykników przy nazwisku "Rosberg" u Simiego. :)
kovalf1
20.06.2011 08:17
No właśnie! Keke zdobył przecież mistrza i jeździł w takich zespołach jak McLaren i Williams, natomiast jego syn - kto wie, może powtórzy wyczyn ojca :D W poprzednim sezonie był tak jasną postacią jak Kubica. Dać mu topowy bolid, a może pokaże coś błyskotliwego :)
Simi
20.06.2011 07:58
A ROSBERG???!!! :)
jpslotus72
20.06.2011 07:38
Było kilka prób "sztafety pokoleniowej" w F1. Najlepiej wyszło to rodzinie Hillów - jedyny przypadek, gdy ojciec i syn zdobyli tytuły mistrzowskie (w dodatku z takimi samymi malowaniami kasków). Jeśli chodzi o nazwisko Villeneuve, to moim zdaniem tytuł mistrzowski zdobył ten niewłaściwy - Gilles, chociaż jego kariera została tragicznie przerwana, obdarzony był większym talentem niż syn, chociaż to Jacques wpisał się na mistrzowską listę (może gdyby nie Team Orders, młody Gilles miałby tytuł zamiast Schecktera, którego zespół wyznaczył na "jedynkę"). Michael Andretti już zupełnie rozczarował swojego ojca - niepełny sezon w McLarenie, wiele nieukończonych wyścigów, głupie wypadki (jedyny pożytek z tej fatalnej jazdy był taki, że pozwolił zadebiutować w McLarenie Hakkinenowi, kiedy szefostwo nie mogło już dłużej znosić nieudolności Andrettiego Juniora). Christian Fittipaldi (syn starszego i mniej znanego z braci Fittipaldich, Wilsona, czyli bratanek Emersona) też kariery w F1 nie zrobił - nic dziwnego: sezon w Footwork i dwa w Minardi. O panach Nakajima nie ma co mówić. Za to byłoby co opowiadać o panach Piquet - ale darujmy to sobie (w każdym razie tutaj mieliśmy chyba największy kontrast pomiędzy dokonaniami ojca i syna - Senior może się pochwalić trzema mistrzowskimi tytułami, a Junior aferą, która nie ma precedensu w dziejach F1). Wymieniłem tylko te rodzinne pary wyścigowe, które przyszły mi na myśl - nie wiem, na ile można by tę listę wydłużyć. A cała ta wyliczanka po to, żeby na koniec powiedzieć (napisać), że ja też żałuję, iż Nicolas nie mógł sprawić przyjemności ojcu i sobie, startując w F1 - czy sprawiłby przyjemność kibicom, to pytanie pozostanie już (niestety?) bez odpowiedzi...
kusza
20.06.2011 07:15
Ojca sie nie wyprze! Jakby skore zdarl!
Simi
20.06.2011 05:47
Oczywiście, że nie, ale Nicolas i tak gdzieś się ściga. Sądzę, że kiedyś chciał znaleźć się w Formule 1.
akkim
20.06.2011 05:46
Zatem mili Państwo teraz retrospekcja, Kto dał nam tym bolidem od groma zajęcia ? Może chociaż teraz przyjdzie Wam do czaszek, że Kubek to Orzeł a nie lichy ptaszek.
marwoj666
20.06.2011 05:20
To, że ktoś był mistrzem F1 oznacza że jego syn też musi się tam znaleźć? :D
Simi
20.06.2011 05:17
Aż się przykro robi, kiedy się myśli o tym, że ALain Prost był wielkim mistrzem F1, a jego syn w ogóle tam nie doszedł i jest zdecydowanie za stary, by myśleć o debiucie... :(