Broniszewski na podium w Barcelonie!

Polsko-austriacka załoga wywalczyła drugie miejsce w pierwszym wyścigu GT Open
29.10.1122:42
Inf. prasowa
4298wyświetlenia

Polsko-austriacka załoga szwajcarskiego zespołu Kessel Racing Michał Broniszewski / Philipp Peter zajęła drugie miejsce w pierwszym wyścigu ostatniej rundy serii International GT Open w sobotnie popołudnie na torze Circuit de Catalunya w Montmelo pod Barceloną.

Wyścigowy weekend rozpoczął się w czwartek po południu prywatną sesją testową przy pochmurnej, wietrznej i deszczowej pogodzie. Jeździł tylko Michał Broniszewski, ponieważ Philipp Peter nie dotarł na czas z powodu odwołania lotu. Polak spisał się doskonale i zajął trzecie miejsce w sesji na mokrej nawierzchni.

W piątek, podczas dwóch sesji treningowych aura była podobnie niesprzyjająca. W pierwszym treningu polsko-austriacka załoga zajęła trzecią pozycję, a w drugim, na stopniowo wysychającej pod koniec sesji nawierzchni została sklasyfikowana na dziesiątym miejscu. W pierwszej sesji kwalifikacyjnej w sobotę rano załoga żółto-czarnego Ferrari z numerem 11 okazała się najszybsza, zapewniając sobie start z pole position w wyścigu zaplanowanym na sobotnie popołudnie.

Druga sesja została przerwana na ponad pół godziny po ciężkim wypadku dwóch samochodów klasy GT3 - Porsche i Mercedesa SLS, w wyniku którego kierowca Porsche, Austriak Thomas Gruber trafił do szpitala. Michał Broniszewski, uskarżający się na ból pleców po naciągnięciu mięśnia grzbietu podczas treningu kartingowego kilka dni wcześniej, zajął jedenaste miejsce w klasyfikacji International GT Open. Ból był na tyle silny, że w końcówce sesji Polak zrezygnował z walki o lepszy czas i zjechał wcześniej do boksów, nie chcąc ryzykować jeszcze poważniejszej kontuzji. Naszym kierowca zajął się masażysta zespołu Kessel Racing.

Pierwszy wyścig weekendu w sobotę po południu rozpoczął się ze sporym opóźnieniem, będącym skutkiem wypadku podczas sesji kwalifikacyjnej. Pierwsze okrążenie pokonano pod żółtymi flagami po kuriozalnej kolizji Ferdinando Geri ze ścianą na prostej start/meta tuż po rozpoczęciu okrążenia formującego. Gdy wywieszono zieloną flagę, jadący na pierwszej zmianie Philipp Peter objął prowadzenie i szybko powiększał przewagę nad Alessandro Pierguidim, którego na 7 okrążeniu wyprzedził walczący o tytuł mistrzowski Soheil Ayari, były kierowca fabryczny Peugeota w Le Mans.

Francuz szybko odrabiał stratę i na 12 okrążeniu wyprzedził Petera, ale po chwili Austriak znakomitym manewrem odzyskał prowadzenie. Przez kilka minut kibice byli świadkami wspaniałej walki o pierwsze miejsce. Na kolejnym kółku Ayari ponownie objął prowadzenie i w wyraźnie szybszym samochodzie odjechał Peterowi. Po 21 okrążeniach, na 28 minut przed metą miejsce w kokpicie żółto-czarnego Ferrari z numerem 11 zajął Michał Broniszewski.

Po powrocie na tor, gdy wszyscy zaliczyli obowiązkowy postój w boksach Polak był liderem wyścigu, ale ścigający go doświadczony Szwajcar Joel Camathias, zmiennik Ayariego, mistrz serii International GT Open z 2009 roku, szybko odrabiał stratę i na niespełna kwadrans przed końcem wyprzedził Polaka. Załoga zespołu JMB Racing wygrała wyścig, ale Michał Broniszewski pewnie dowiózł drugie miejsce do mety, niezagrożony przez żadnego z rywali.

Jesteśmy zadowoleni. Mieliśmy co prawda apetyt na zwycięstwo, ale rywale z JMB walczący o tytuł mistrzowski byli dzisiaj piekielnie szybcy i nie dało się z nimi wygrać - powiedział Michał Broniszewski. Pozostaje mały niedosyt, ale zwycięstwo było poza zasięgiem. Samochód, szybki na początku wyścigu stał się bardzo nadsterowny. Na ostatnich okrążeniach dosłownie bałem się dotknąć gazu na wyjściu z zakrętu, bo groziło to obrotem samochodu. Przeżyłem chwilę grozy, gdy kierowca dublowanego Mercedesa nie chciał ustąpić mi drogi, ale wszystko skończyło się dobrze. Wciąż bolą mnie plecy, ale na środkach przeciwbólowych dało się jechać.

A jak ocenia sobotni wyścig zmiennik Michała - Philipp Peter? To był udany występ. Po raz trzeci z rzędu startowaliśmy z pole position i stanęliśmy na podium. Znów pokazaliśmy, że jesteśmy bardzo konkurencyjni. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że gdyby nie pechowy początek sezonu i problemy z samochodem, walczylibyśmy o tytuł mistrzowski. Samochód był bardzo szybki, ale tylko przez 5, może 6 pierwszych okrążeń. Potem prowadził się zdecydowanie gorzej i dlatego straciłem prowadzenie w wyścigu. Nie byłem w stanie walczyć z dużo szybszym Ayarim. Nasi rywale, którzy walczą o tytuł mistrzowski mieli samochód o perfekcyjnych osiągach przez cały wyścig i dlatego wygrali.

W wyścigu wystartowała rekordowa liczba 44 załóg, w tym 30 w klasyfikacji International GT Open, pozostałe w mistrzostwach Hiszpanii. Zespół Kessel Racing wyrósł na prawdziwą potęgę wystawiając łącznie aż 6 samochodów Ferrari czyli 1/5 stawki w International GT Open. Wszystkie pojazdy szwajcarskiego zespołu nosiły na przedniej szybie napis „Ciao SuperSic”. Było to pożegnanie znakomitego włoskiego motocyklisty Marco Simoncellego, który zginął tydzień temu w wypadku podczas Grand Prix Malezji.

Źródło: Informacja prasowa MB Racing

KOMENTARZE

6
vojtas
30.10.2011 01:51
Ciekawi mnie w jakiej serii w przyszłym roku Michał wystartuje....słyszałem ze obok GT Open ma to byc cała Le Mans Series + 24h Le Mans lub ILMC razem z 24H
opooona ;S
30.10.2011 08:03
Wspaniały wynik.
MatiXF1
30.10.2011 07:24
Gratulacje! Czyżby (jeśli wystartują) w tej serii w przyszłym roku walczyli o mistrzostwo?
jojob
30.10.2011 02:04
Hmm... może na monz'y było tak jak "sas" mówisz :) Faktycznie, w tym wyścigu Philipp Peter błysnął! Ale jak do dej pory był zawsze w cieniu Michała Broniszewskiego :) Peter miał swój dzień i tyle :) Ogólnie to bardzo kibicuje panu Michałowi :) Za kilkanaście miesięcy LeMans i chyba bardziej warto w tej serii kibicować panu Michałowi niż w nudnym (choć zaawansowanych technologicznie ) wyścigu diselów :)
sas
29.10.2011 10:41
Ja również gratuluję! Pozwolę sobie zauważyć, że ten hater co ostatnio produkował agresywne wpisy pod każdym tematem traktującym o sukcesach Broniszewskiego jakoś już się tym razem nie odezwał. Nie pamiętam kto to był, ale ostatnio próbował mnie przekonać, że B. to żaden driver i wygraną na Monzy zawdzięcia tylko i wyłącznie partnerowi z zespołu. Dziś w f1r przeczytałem natomiast, że gdy kierownicę przejął Broniszewski to miał wypracowane 6 sek. przewagi a na mecie było coś koło 12. Jakby nie było to dobre maniery nakazują sukcesu pogratulować, szczególnie rodakowi. pozdrawiam
adnowseb
29.10.2011 08:45
GRATULACJE! wspaniały wynik.