Michał Broniszewski powraca do wyścigów

Polak po wycofaniu się sponsora pauzował od marca
03.10.1317:12
Inf. prasowa
2273wyświetlenia

W nadchodzący weekend Michał Broniszewski powraca do ścigania w serii International GT Open na torze Monza.

Po trwającej od marca przerwie warszawski kierowca ponownie zasiądzie w kokpicie dobrze znanego Ferrari 458 Italia GT2 przygotowanego przez Kessel Racing.

W odróżnieniu od poprzednich startów, gdy dzielił kokpit z Austriakiem Philippem Peterem, tym razem Polak sam poprowadzi samochód na całym dystansie obu wyścigów.

Walczyłem przez cały rok o powrót na tor i wreszcie udało się - mówi Michał Broniszewski, nie kryjąc satysfakcji. Cieszę się tym bardziej, że pojadę na torze Monza, a wyścigi na tym obiekcie to zawsze coś wyjątkowego. Znam tor doskonale i czuję się na nim niemal jak w domu. Siedziba naszego zespołu Kessel Racing znajduje się w Lugano, niespełna 100 km od toru. Z torem Monza wiążą się najlepsze wspomnienia z mojej kariery. Przed dwoma laty wygraliśmy tu wraz z Philippem Peterem pierwszy wyścig, a rok wcześniej staliśmy na podium. Tutaj także w 2009 roku zapewniliśmy sobie tytuł mistrzowski w kategorii GTS już w pierwszym sezonie startów.

Sobotni i niedzielny wyścig traktuję treningowo, powracając po długiej przerwie. W zeszłym tygodniu wziąłem udział w testach na torze Monza. Niestety, fortuna nie była po mojej stronie. Po pokonaniu może 20 okrążeń doszło do spektakularnego wybuchu silnika. Kawałki tłoka wypadły na nawierzchnię przez dziurę w bloku wielkości dużej dłoni! Dlatego w ten weekend będę używał zupełnie nowej jednostki. Wynik będzie sprawą drugorzędną. Moje Ferrari jest przygotowane według specyfikacji z roku 2012 i chcę się przekonać, na ile jest konkurencyjny w porównaniu z samochodami rywali. Pomimo to, czeka nas ważny weekend, bo na torze Monza będzie jak zawsze wielu przyjaciół i sponsorów zespołu.

KOMENTARZE

2
Piotrek15
04.10.2013 05:07
Wie ktoś dlaczego miał przerwę ? Finanse ?
matinson
03.10.2013 04:42
Chciałbym go zobaczyć w WTCC. Ale to pewnie tak realne jak zwycięstwo , no może nie Chiltona, ale Maldonado w najbliższym wyścigu F1.