Kobayashi: Będę teraz bardziej agresywny
Japończyk wyraził dezaprobatę wobec jazdy Bianchiego.
07.06.1409:49
1517wyświetlenia
Kamui Kobayashi stwierdził, że stanie się teraz bardziej agresywnym zawodnikiem w pojedynkach z kierowcami Marussii po tym, jak jego zespół został pokonany przez Julesa Bianchiego w Monako. Japończyk wierzy, że dwa tygodnie temu mógł ukończyć wyścig w Monte Carlo przed rywalem, gdyby jego samochód nie doznał uszkodzeń w wyniku kontaktu z Francuzem w zakręcie Rascasse.
Wobec decyzji sędziów, którzy nie doszukali się winy w manewrze Bianchiego, Kobayashi zapowiedział, że to pora, by dostosować swoje podejście do ścigania z głównymi rywalami swojego zespołu.
Wydaje mi się, że wszyscy to widzieli - i gdybym zrobił dokładnie to samo na przykład z Lewisem [Hamiltonem], to wtedy z pewnością otrzymałbym karę- powiedział Kobayashi.
Dla mnie jest to bardzo niezrozumiałe, ponieważ kiedy skręcił w moją stronę, był za połową długości mojego bolidu i po prostu mnie wypchnął. Zrównaliśmy się i wypchnął mnie ponownie. Zatem jeśli to jest dozwolone, to wiem, jak teraz postępować - starałem się grać uczciwie.
Kobayashi wyjawił, że oprócz uszkodzenia aerodynamiki, kolizja spowodowała też problemy z zawieszeniem, co uczyniło dalszą jazdę bardzo nieprzewidywalną.
Jedno ramię [zawieszenia] było odczepione, więc gdy hamowałem, nie mogłem jechać prosto, to samo tyczyło się prostych- powiedział.
To był niebezpieczny moment.
Dziewiąta pozycja Bianchiego w Monako zwiększyła szanse Marussii na otrzymanie solidnego zastrzyku gotówki na zakończenie sezonu dzięki lukratywnej nagrodzie pieniężnej, której jednocześnie nie otrzymałby Caterham. Kobayashi wierzy jednak, że walka o dziesiątą lokatę wśród konstruktorów w tym roku nie jest jeszcze skończona i taka ilość punktów może powędrować w stronę jego zespołu.
Myślę, że przy paru szalonych wyścigach jest to możliwe, ponieważ większość czasu jesteśmy przed nimi- powiedział.
Oczywiście, uważam, że znacznie się poprawią. Wykonali naprawdę świetną robotę tak w Hiszpanii, jak i w Monako, jednak w wyścigu nadal mogliśmy z nimi walczyć. Wciąż jest więc szansa.
KOMENTARZE