Zmarł Jean-Pierre Beltoise

Zwycięzca GP Monako z 1972 miał 77 lat.
05.01.1515:35
Nataniel Piórkowski
1542wyświetlenia
Zmarł Jean-Pierre Beltoise, francuski kierowca Formuły 1 i zwycięzca ostatniego wyścigu dla stajni BRM. Miał 77 lat.

Beltoise rozpoczął swą karierę od startów w seriach motocyklowych, zdobywając jedenaście krajowych mistrzostw Francji. Po niezwykle owocnym okresie spędzonym na dwóch kółkach, Beltoise podjął decyzję o rozpoczęciu zmagań w wyścigach samochodowych.

W wyniku wypadku, w jakim brał udział podczas 12-godziinego wyścigu samochodów sportowych w Reims w 1964 roku, Francuz doznał poważnych obrażeń które nieomal doprowadziły do zakończenia przez niego kariery w sportach motorowych. Beltoise nie poddał się i powrócił do ścigania mimo tego, że nigdy już nie odzyskał pewnej sprawności w lewym ramieniu.

Po startach w Formule 3 i zdobyciu mistrzostwa w Formule 2 z Matrą, francuska ekipa otworzyła przed Beltoisem drzwi do F1, w której zadebiutował podczas GP Stanów Zjednoczonych 1967. Pierwsze podium w królowej sportów motorowych Beltoise wywalczył rok później w Holandii, gdzie linię mety przekroczył jako drugi. Kierowca z kraju znad Sekwany kontynuował starty dla Matry do 1971 roku, by w końcu po krótkiej współpracy z Kenem Tyrrelem podpisać kontrakt z BRM.

Po frustrującym starcie sezonu 1972 Beltoise odniósł zwycięstwo w deszczowym wyścigu na ulicach Monte Carlo. Było to jego jedyny triumf w Formule 1 a zarazem ostatni, jaki w statystykach figuruje przy ekipie BRM. Beltoise pozostał w niej jeszcze przez kolejne dwa sezony, by odejść ze sportu pod koniec 1974 roku. Następnie skoncentrował się na startach w samochodach sportowych, a później francuskich wyścigach samochodów turystycznych. Francuz regularnie brał udział w wyścigach na lodzie oraz imprezach rallycross. Przetestował też bolid F1 stworzony przez Ligiera.

Beltoise poślubił siostrę Francoisa Ceverta - Jacqueline, a dwójka ich synów: Anthony i Julien poszła w ślady ojca i rozpoczęła rywalizację w sportach motorowych.


KOMENTARZE

2
enstone
06.01.2015 12:02
@jpslotus72 Niestety takich kierowców już nigdy nie zobaczymy, takie nadeszły czasy, że za wypchnięcie kogoś z toru, lub jakiś minimalny kontakt, dostaje się głupią karę niszczącą wyścig, a pojedynek Alonso vs Vettel na Silverstone 2014 i płakanie przez radio, że ktoś minimalnie ściął zakręt, czy wypchnął kogoś z optymalnej lini to już totalna kompromitacja.
jpslotus72
05.01.2015 06:26
Jeśli już wygrać jeden wyścig, to trzeba wiedzieć gdzie (w takich warunkach panowanie nad mocą V12 BRM było naprawdę sztuką): https://www.youtube.com/watch?v=A6hGtqOuLJw Beltoise przyznał z rozbrajającą szczerością, jak bardzo zależało mu na tej wygranej - czas 3:57: - "Był na mojej drodze, niemożliwe było go wyprzedzić, wiecie, więc jedynym sposobem na wyprzedzenie było dotknięcie go..." - "Zepchnąłeś go na bok?" - "Tak." (Zepchniętym był Tim Schenken w Surteesie.) Nie przytaczam tego oczywiście po to, żeby wypominać coś kierowcy, którego, niestety, właśnie żegnamy - ani tym bardziej, aby umniejszać wagę jego zwycięstwa (ten epizodzik nie miał decydującego znaczenia). Ale taki był duch kierowców z tamtych czasów - zawsze trochę "szaleństwa" i żadnego kręcenia - "Zepchnąłeś go?" - "Tak." Ilu "najlepszych kierowców świata" stać dzisiaj na to (przyznanie się bez wahania, a nie zepchnięcie, oczywiście)? Beltoise - nie odnosił wielkich sukcesów, ale to nazwisko, którego nie da się pominąć, jeśli zagląda się do tamtych czasów... Historia F1 coraz bardziej staje się historią. Szkoda...