Symonds: Williams musi wykorzystać swoje atuty

Brytyjczyk wierzy, że jego stajnia może kontynuować proces rozwoju i postępów.
11.01.1508:11
Nataniel Piórkowski
1227wyświetlenia

Dyrektor techniczny Williamsa- Pat Symonds uważa, że po znacznych postępach, jakich jego ekipie udało się dokonać na przestrzeni ubiegłego roku i zakończeniu sezonu na trzecim miejscu w klasyfikacji konstruktorów, nie może sobie ona teraz pozwolić na popadnięcie w samozadowolenie.

Po trudnym sezonie 2013 ekipa z Grove powróciła do ścisłej czołówki Formuły 1 będąc jedyną oprócz Red Bulla, która na przestrzeni minionych mistrzostw była w stanie nawiązać walkę z dominującymi konstrukcjami Mercedesa.

Będąc w pełni świadomym wyzwań związanych z czynieniem dalszych postępów, Symonds przyznaje, że jego ekipa będzie musiała spróbować zyskać przewagę wykorzystując procesy restrukturyzacji, przez jakie w ostatnim czasie przechodziły konkurencyjne stajnie. Postawiliśmy poprzeczkę dość wysoko, nie jesteśmy zespołem z kłopotami finansowymi, ale też nie dysponujemy takim budżetem jak nasi najwięksi rywale - powiedział Brytyjczyk podczas imprezy Autosport Show w Birmingham.

Jedną z najbardziej przyjemnych rzeczy było dla mnie w ubiegłym sezonie pokonanie Ferrari. Nie chodzi wyłącznie o to, że chcę rywalizować, ale oni dysponują budżetem dwukrotnie większym niż my! Przesunięcie się z miejsca trzeciego wzwyż jest trudniejsze niż awans z dziewiątej na trzecią lokatę. Konkurencyjność jest czymś względnym, ale dysponujemy najlepszą jednostką napędową i stabilnością, podczas gdy niektórzy z naszych konkurentów rozpoczną starty z nowymi jednostkami, będą współpracowali z nowymi ludźmi. Musimy wykorzystać przewagę jaką daje możliwość kontynuacji naszego procesu, więc cel nie może być niższy niż trzecie miejsce - zaznaczył.

KOMENTARZE

2
Lukasz1234
11.01.2015 05:39
@slawek_s Chłopie co ty bredzisz?
slawek_s
11.01.2015 08:44
jak do budżetu Williamsa doliczymy to co Mercedes wydał na opracowanie silnika to wyjdzie dwa budżety Ferrari a nie połowa i wtedy osiągnięcie nieco blednie, ale cóż trzeba się dowartościować.