Fitzpatrick rozpoczął działania ku ratunkowi Manora w listopadzie
Nowy inwestor ujawnił, iż nie chciał, by coraz lepiej prosperująca ekipa miała zniknąć z F1
04.03.1521:48
1549wyświetlenia
Nowy inwestor Manora - Stephen Fitzpatrick, ujawnił, że postanowił ratować ekipę, ponieważ nie był w stanie patrzeć na jej upadek.
Brytyjska ekipa oficjalnie potwierdziła dzisiaj powrót do stawki Formuły 1 już od otwierającego nowy sezon Grand Prix Australii. W specjalnym oświadczeniu poinformowała ona, że na torze w Melbourne będzie korzystała z zeszłorocznego bolidu przystosowanego do aktualnych przepisów, natomiast tajemniczym inwestorem jest Stephen Fitzpatrick prowadzący firmę Ovo Energy.
Do listopada zeszłego roku byłem po tej drugiej stronie ogrodzenia- powiedział Brytyjczyk.
Moje ostatnie doświadczenie z Formułą 1 jest z wiązane z obecnością na Grand Prix Singapuru, gdzie po wyścigu wraz z przyjaciółmi obserwowałem jak fani przypatrują się akcji w pit lane. Patrząc na garaże uznałem, iż muszę znaleźć jakiś sposób by tam się znaleźć. Od dłuższego czasu miałem ambicję, by stać się posiadaczem zespołu F1, a moja firma Ovo była w stanie mi na to pozwolić. Nie spodziewałem się, że będzie to miało miejsce już w 2015 roku.
Zadzwoniłem do Geoffa Rowley'a, jednego z administratorów, zaraz przed Grand Prix Abu Zabi i zostałem poinformowany o całej sytuacji, w tym aktualnych finansach czy długach. Wydawało się to być fascynujące, ale również beznadziejne. Sytuacja wyglądała na taką, która potrzebuje większego czasu na zrozumienie tego, iż jest to dobra okazja. Było jednak za późno na realną odbudowę zespołu. Przez pięć lat istnienia w ostatnim roku zdobyli dwa punkty i dziewiątą pozycję w klasyfikacji, dwa razy byli w pierwszej dziesiątce, a kiedy zmierzali ku pierwszej stabilizacji finansowej, wszystko się posypało na ostatniej prostej... Wszystko wskazywało na to, że ta historia dobiegnie końca.
Bardzo łatwo nawiązałem współpracę z Graeme [Lowdonem], mieliśmy sporo rozmów na temat wyzwań, dostawców czy jakości zespołu, więc cała lista była długa. Ustaliliśmy nasze priorytety, włączając w to Ferrari, by porozumieć się z około dwustoma naszymi wierzycielami. Z każdym udało nam się nawiązać relacje, podpisać nowe umowy czy wyprowadzić zespół spod opieki administratorów. Poza tym porozumieliśmy się z FIA odnośnie naszego uczestnictwa, z FOM, dostawcą silników czy projektantami. W ciągu dziesięciu najbliższych dni będziemy w Melbourne ze stabilną platformą biznesową.