De la Rosa: Schumacher postąpił nie fair
Hiszpan przyznał, że Schumacher omal nie doprowadził do wypadku w końcowej fazie wyścigu
09.08.0620:07
1380wyświetlenia
Pedro de la Rosa przyznał, że Michael Schumacher omal nie doprowadził do wypadku w końcowej fazie wyścigu o Grand Prix Węgier, ścinając szykanę i wyjeżdżając tuż przed nosem jego McLarena na 65 okrążeniu.
Z powodu silnie zdartych przejściowych opon w Ferrari nie trzeba było długo czekać, aby obuty w "slicki" McLaren de la Rosy dogonił Schumachera, jednak z braku dogodnych okazji do wyprzedzania na Hungaroringu, nie wspominając już o mokrej nawierzchni poza optymalną linią jazdy, Hiszpan musiał poświęcić sporo czasu na wyprzedzenie siedmiokrotnego mistrz świata.
Tak czy inaczej de la Rosa miał lepszą przyczepność na wyjściu z piątego zakrętu i zaatakował po wewnętrznej kierowcę Ferrari tuż przed szykaną, co skłoniło Schumachera do ominięcia zakrętu, dzięki czemu znalazł się z powrotem przed Hiszpanem. Jednakże zamiast przepuścić de la Rosę, co w takich przypadkach należy zwykle uczynić, Schumacher nie odpuścił w następnym zakręcie, powodując że obaj kierowcy zderzyli się kołami, ponieważ de la Rosa myślał, iż zostanie przepuszczony.
W istocie de la Rosa przyznaje, że był zaskoczony tym, iż Schumacher nie przepuścił go ponownie, określając jego manewr jako "nie fair", chociaż na kolejnym okrążeniu udało mu się w końcu wyprzedzić w tym samym miejscu toru kierowcę Ferrari i awansować na drugie miejsce.
"Przez to prawie się rozbiłem. Wyprzedziłem go, a on ściął szykanę. Potem wrócił na tor i zwolnił, więc wszedłem w ósmy zakręt po wewnętrznej, myśląc że oddaje mi pozycję, tak jak powinien zrobić. On jednak nagle przyspieszył i skręcił we mnie, więc musiałem wjechać na wewnętrzny krawężnik i wtedy zetknęliśmy się kołami - naprawdę nie rozumiem tego.
Bronił swojej pozycji zbyt stanowczo jak na swoją szybkość. Był na przejściowych oponach i już samo utrzymaniu samochodu na torze wymagało wręcz cudów. Nie spodziewałem się, że będzie tak ciężko walczył, a ponieważ był na suchej linii i poza nią było mokro, trudno mi było go wyprzedzić, zwłaszcza że jego samochód był bardzo szybki na prostych. Czekałem więc i czekałem, a zespół w boksach zaczynał się denerwować.
Wiedziałem to, ale musiałem czekać i wykazać się cierpliwością, aż w końcu nadarzyła się okazja i znalazłem się obok niego przed szykaną. Weszliśmy w nią trochę za szeroko, ale on po prostu ściął drugi zakręt i wydaje mi się, że postąpił nie fair. Za drugim razem udało mi się jednak go wyprzedzić i to sprawiło mi wielką satysfakcję".
Źródło: Crash.net
KOMENTARZE