Albon zadowolony z wyboru na kierowcę dnia po Grand Prix Chin

Tajlandczyk po starcie z alei serwisowej zdobył jeden punkt za dziesiąte miejsce.
14.04.1914:45
Mateusz Szymkiewicz
738wyświetlenia
Embed from Getty Images

Alexander Albon przyznał, że jest zadowolony ze zwycięstwa w głosowaniu na kierowcę dnia po wyścigu o Grand Prix Chin.

Tajlandczyk miał za sobą fatalną sobotę, kiedy w samej końcówce trzeciego treningu doszczętnie rozbił bolid na wyjściu z ostatniego zakrętu. 23-latek był zmuszony opuścić kwalifikacje przez uszkodzenia monokoku i do niedzielnych zmagań przystąpił z alei serwisowej.

Albon w trakcie wyścigu na Shanghai International finiszował na dziesiątej pozycji, wcześniej realizując strategię jednego postoju. Kibice uznali również reprezentanta Toro Rosso za kierowcę dnia.

23-latek zapytany, kto poinformował go o zwycięstwie w głosowaniu, odpowiedział: Trener. Moja reakcja była w stylu «OK». Szczerze mówiąc, kiedy prowadzisz bolid, to nie masz pojęcia co się dzieje. Po prostu jechałem. Powiedziano mi, że jestem na dziesiątym miejscu, a «Grosjean jest jedenasty i musisz się przed nim bronić». Nie czułem, że jadę wspaniale. Ok, ruszałem ostatni, ale to nie był szalony wyścig. Jestem szczęśliwy, że zdobyłem tytuł kierowcy dnia. W sobotę prawdopodobnie byłem najgorszym zawodnikiem, więc miło jest zaliczyć taki powrót w niedzielę.

Albon dodał, że decyzja o jednym pit stopie zapadła w trakcie wyścigu, po tym, jak zespół zapoznał się z poziomem degradacji opon. Cały czas zanosiło się na bliską rywalizację, mieliśmy tego świadomość. Ostatnie okrążenia były nerwowe, ale jestem naprawdę zadowolony z osiągniętego wyniku, szczególnie po tym jak ułożył się trzeci trening. Byłem rozczarowany, ponieważ zasłużyliśmy w kwalifikacjach na Q3. Po sobocie byłem nieco stonowany, ale chłopaki zrobili niesamowitą robotę przygotowując bolid. Wiedziałem, że mogę nim walczyć o punkty.

Pod koniec byłem nieco zdenerwowany. On [Grosjean] miał zdecydowanie mocne tempo. Byłem zaskoczony tym jak się to wszystko skończyło, ponieważ doganiał mnie. Zespół informował, że na ostatnich czterech okrążeniach będzie mi siedział na ogonie. Mimo to jadąc za mną przegrzał swoje opony. Zdałem sobie z tego sprawę, kiedy mijałem dublowane bolidy. Miałem świadomość, iż jego sytuacja jest trudna, ale także cieszyłem się, że są niebieskie flagi. Było trochę w tym szczęścia, ale wykonaliśmy dobrą robotę.