Kubica: Jedynym celem mogło być dojechanie do mety

Polak nie chciał popełnić błędu w trudnych warunkach.
28.07.1917:49
Nataniel Piórkowski
2658wyświetlenia
Embed from Getty Images

Robert Kubica przyznał, że jego jedynym celem na deszczowy wyścig w Niemczech było dojechanie do mety.

Polak wywalczył dwunastą pozycję, pokonując swego zespołowego kolegę - George'a Russella. Krakowianin spędził dużą część rywalizacji na młodym Brytyjczykiem, jednak wykorzystał popełniony przez niego błąd w drugim zakręcie.

Nie zabrzmię odkrywczo, jeśli powiem, że przez większość wyścigu panowały trudne warunki. Często jechaliśmy na oponach, które w niektórych fragmentach nie pasowały do warunków, jakie rzeczywiście panowały na torze. Nie mogliśmy założyć slicków, bo trzy lub cztery zakręty cały czas były mokre. Pierwsze okrążenia były bardzo ciężkie. Cały czas się ślizgaliśmy. Obraliśmy bardzo konserwatywne podejście, bo i tak nie byliśmy w stanie utrzymać tempa innych zespołów.

Myślę, że podjąłem właściwe decyzje. Jedynym realistycznym celem było dowiezienie bolidu do mety. W tych trudnych warunkach nie było to łatwe. Nie mogliśmy sobie pozwolić na uszkodzenie bolidu. Można było jedynie założyć slicki o jedno okrążenie wcześniej, gdy na torze znajdował się samochód bezpieczeństwa.

Jedyną możliwością było dowiezienie bolidu do mety. Taki był nasz cel. Ostatnią rzeczą jakiej chcesz jest uszkodzenie bolidu, gdy za cztery dni trzeba znowu wyjechać na tor [na Węgrzech]. Można w ten sposób zniszczyć nie jeden, a dwa weekendy. W dodatku gdy widzisz, jak większość kierowców popełnia błędy, jesteś jeszcze bardziej ostrożny. Wiesz, że każdemu może przytrafić się problem. Łatwo było dziś popełnić błąd.

Grand Prix Niemiec było dla Kubicy pierwszym deszczowym wyścigiem od dziewięciu lat. Zapomniałem jak wiele wody unosi się za kołami, jak kiepska jest wtedy widoczność. W rajdach jeździłem noce odcinki z mgłą. Gdy wyłączasz światła, bo ich promienie tylko pogarszają sytuację, sytuacja staje się szalona, ale przynajmniej masz notatki i wiesz gdzie się znajdujesz.

Tutaj, zwłaszcza na pierwszym okrążeniu było naprawdę ciężko. Wszyscy jechali wolno. Ja miałem problemy z przyczepnością, z utrzymaniem go na torze. To było cenne doświadczenie. Dziewięć lat to szmat czasu. W takich warunkach trzeba utrzymywać spokój. Wiele bolidów - chyba nawet wszystkie - było od nas szybszych. Trzeba jechać swoimi limitami, a nie według tego co dzieje się wokół ciebie.