Wolff: Nie potrzebujemy sztuczek, by uatrakcyjnić widowisko
Szef Mercedesa wyjaśnił, dlaczego zdecydował się odrzucić pomysł wyścigów kwalifikacyjnych.
05.06.2010:28
866wyświetlenia
Embed from Getty Images
Toto Wolff podał powody, które skłoniły Mercedesa do odrzucenia pomysłu tegorocznego testowania odwróconego wyścigu kwalifikacyjnego.
Austriak komentując swój sprzeciw dla sobotnich sprintów, stwierdził, że Formuła 1 nie potrzebuje żadnych sztuczek do uatrakcyjnienia widowiska. Szef zespołu Srebrnych Strzał wymienił również trzy czynniki, które w głównej mierze skłoniły go do takiej decyzji.
Toto Wolff podał powody, które skłoniły Mercedesa do odrzucenia pomysłu tegorocznego testowania odwróconego wyścigu kwalifikacyjnego.
Austriak komentując swój sprzeciw dla sobotnich sprintów, stwierdził, że Formuła 1 nie potrzebuje żadnych sztuczek do uatrakcyjnienia widowiska. Szef zespołu Srebrnych Strzał wymienił również trzy czynniki, które w głównej mierze skłoniły go do takiej decyzji.
Wygląda na to, że to dość powszechna tradycja w F1, że wygrzebujemy stare pomysły, które wcześniej były już analizowane i odrzucone- powiedział Toto Wolff.
Nagle ktoś sobie myśli, że jednak to świetny pomysł i wraca on podczas dyskusji. Wtedy musimy ponownie na to spojrzeć i przypomnieć sobie dlaczego byliśmy temu przeciwni, a w tym przypadku są trzy fundamentalne przyczyny. Po pierwsze wierzę, że F1 jest merytokracją. Najlepszy kierowca w najlepszej maszynie wygrywa. Nie potrzebujemy tego rodzaju sztuczek do odwrócenia stawki, żeby stworzyć bardziej ekscytujące ściganie.
Po drugie znamy to z wyścigów samochodów turystycznych. Generuje to konkretne strategie, kiedy w zasadzie wynik wyścigu tworzy kolejność startową do kolejnego. Wyobraźcie sobie kierowcę, którego niedzielne Grand Prix Austrii nie ułożył się najlepiej, więc podjęta zostaje decyzja o wycofaniu go z wyścigu. Ten kierowca będzie wtedy startował z pole position podczas sobotniego wyścigu w kolejny weekend. Więc będzie startował wśród bolidów ze środka stawki, dzięki czemu na pewno zdobędzie pole position do Grand Prix w niedzielę i wygra główny wyścig. Jego pozycję przed najszybszymi bolidami będą bronić kierowcy ze środka stawki blokując jak to tylko możliwe. Co więcej, dla zawodników przebijających się przez stawkę wzrasta prawdopodobieństwo nieukończenia wyścigu, co może wpłynąć na wynik mistrzostw.
Po trzecie z perspektywy czystych osiągów, ktokolwiek zbuduje najszybszy samochód, niekoniecznie będziemy to my, będzie w dużej mierze karany w stosunku do drugiego czy trzeciego bolidu w stawce, ponieważ to te zespoły będą oni zawsze z przodu. Dobrze wiemy, że różnice nie są wcale takie duże, więc to jest to trochę oportunistycznym posunięciem dawać niektórym zespołom taką przewagę.