Bottas wytłumaczył incydent ze startu wyścigu o GP Węgier

Fin zareagował na zgaśnięcie światełka znajdującego się na kierownicy bolidu.
19.07.2017:53
Nataniel Piórkowski
1676wyświetlenia


Valtteri Bottas przyznał, że na starcie wyścigu o GP Węgier zareagował na zgaśnięcie światełka na kierownicy a nie sygnalizacji znajdującej się nad główną prostą.

Bottas wykonał nieznaczny ruch bolidem przed zgaśnięciem pięciu czerwonych świateł. Zdarzenie to dostrzegł znajdujący za Finem Sebastian Vettel, który zgłosił Ferrari, iż jego rywal dopuścił się falstartu.

Bottas nie otrzymał kary, gdyż przemieszczenie się jego bolidu nie spowodowało aktywacji systemu FIA. Zepsuty start zepchnął go jednak na szóste miejsce.

Prawdę mówiąc był to dla mnie bardzo słaby wyścig. Ruszając z drugiego pola celujesz w walkę o zwycięstwo. Dzisiaj przegrałem tę walkę już na starcie.

Zareagowałem na zgaśnięcie światełka na mojej kierownicy. Nie wiem co to było, ale coś zgasło. Reakcja z mojej strony była natychmiastowa - niestety nie były to światła nad prostą startową. Komputer uznał, że mamy problem więc aktywował system uniemożliwiający zgaśnięcie silnika. W praktyce musiałem przeprowadzić drugi start.

To był moment, w którym przegrałem. Nie był to wielki problem, ale straciłem wiele pozycji, utrudniając sobie wyścig. Pod koniec byłem bardzo blisko Maxa. Zostaliśmy z trzecim miejscem, ale to wciąż dobre punkty.

Fin zaznaczył, że decyzja o zjeździe na dodatkowy pit stop była słuszna. Myślę, że warto było zaryzykować. Dzięki temu miałem świeższe opony i odczuwałem to w jeździe. Oczywiście ze względu na moją sytuację nie miało to przesadnie istotnego znaczenia. Nie mogę się już doczekać Silverstone. Z tego weekendu będę mógł wyciągnąć wiele lekcji.