Wolff: Weekend na Imoli został przez nas spisany na straty

Zdaniem George'a Russella bolid W13 boryka się z brakami w prędkości maksymalnej.
23.04.2220:36
Maciej Wróbel
2048wyświetlenia
Embed from Getty Images

Po tym, jak kierowcy Mercedesa nie byli w stanie ukończyć sobotniego sprintu w czołowej dziesiątce, Toto Wolff określił weekend wyścigowy w Emilii-Romanii jako spisany na straty.

Żaden z samochodów stajni z Brackley nie zdołał w piątkowych kwalifikacjach awansować do Q3, co miało miejsce po raz pierwszy od Grand Prix Japonii w sezonie 2012. W naznaczonej opadami deszczu czasówce George Russell wywalczył jedenaste pole, a Lewis Hamilton dopiero trzynaste.

W dzisiejszym sprincie sytuacja Mercedesa wcale nie wyglądała lepiej, a jej kierowcy nie byli w stanie poczynić żadnego progresu na przestrzeni całego dystansu wyścigu. Russell utrzymał zdobyte w kwalifikacjach jedenaste pole, natomiast Hamilton spadł o jedno oczko, tracąc pozycję na rzecz Yukiego Tsunody.

Toto Wolff nie ukrywa, iż trwający weekend został przez Mercedesa spisany na straty oraz iż jest to kolejna lekcja pokory dla jego zespołu. Uważam, że zdobywanie punktów jest absolutnym minimum, ale i tak nie są to nasze oczekiwania i dlatego spisujemy ten weekend na straty - powiedział Austriak.

Można by powiedzieć «No, próbujemy się uczyć», ale mieliśmy problemy z dogrzewaniem opon i to właśnie dlatego nie da się tu zbyt wiele zrobić. W wyścigu nie mamy co się spodziewać cudu, ponieważ wyprzedzanie tutaj jest bardzo trudne. Możemy nadrobić kilka pozycji, pokazaliśmy to dzisiaj, ale byliśmy zbyt wolni i tak naprawdę pomijając fakt, że się uczymy, to jest to dla nas kolejna lekcja pokory.

George Russell przyznał, że Mercedesowi brakuje prędkości na prostych, która mogłaby w dużej mierze pomóc mu w pełni wykorzystać strefę DRS na Imoli, na której doszło do znakomitej większości manewrów wyprzedzania. Te sprinty są zdradliwe - powiedział Brytyjczyk.

Nie wiem, jak wyglądała reszta wyścigu, ale tam, gdzie się znajdowaliśmy, wyglądało to na procesję. Ten wyścig nie jest po prostu wystarczająco długi, by przekonać się o degracacji opon i o różnicach między kierowcami i samochodami, ale mamy robotę do wykonania.

Myślę, że samochód jest szybszy, ale ciągle nie mamy prędkości na prostych, a tu mamy kilka skrętów na prostej, które nieco ograniczają możliwości wyprzedzania i to zahamowało nasz progres.

Strategia będzie tutaj kluczem i musimy zrobić coś innego niż konkurencja. To da nam możliwość walki i przesunięcia się w górę stawki. Jestem pewien, że wieczorem zrozumiemy nieco więcej, ale nie będzie łatwo.

To z pewnością jest dla nas trudny weekend, a my być może mieliśmy wyniki nieco ponad stan w pierwszych wyścigach. W ten weekend prawdopodobnie jesteśmy w miejscu, na jakie zasługujemy - zakończył 24-latek.

Rozczarowania z dotychczasowego tempa Mercedesa nie kryje także Lewis Hamilton. Za kulisami wykonywane jest mnóstwo pracy, ale jest jak jest. Mamy to, co widać - stwierdził siedmiokrotny mistrz świata. Koniec końców nie zrobiliśmy wszystkiego dobrze w tym roku i każdy robi co może, by to skorygować.

To jasne, że nie walczymy o mistrzostwo, a walczymy o to, by zrozumieć samochód i poprawić się na przestrzeni całego roku. To wszystko, na co możemy liczyć w tej chwili - dodał 37-latek.