Perez: Mogłem wygrać w Miami, gdyby nie problem z silnikiem

Christian Horner ujawnił, że usterka kosztowała jego kierowcę utratę około 30 KM.
09.05.2215:37
Maciej Wróbel
2170wyświetlenia
Embed from Getty Images

Sergio Perez przyznał, że problemy z silnikiem, jakich doświadczył w Grand Prix Miami mogły kosztować go nawet zwycięstwo w wyścigu.

Meksykanin zakwalifikował się do pierwszego w historii Grand Prix Miami na czwartej pozycji i na niej również dojechał do mety, spędzając większość wyścigu za plecami Carlosa Sainza. W pewnym momencie, gdy Hiszpan znalazł się w zasięgu kierowcy Red Bulla, to ten ostatni zaczął zgłaszać zespołowi utratę mocy. Początkowo inżynier bagatelizował problem tłumacząc to wypadnięciem Pereza ze strumienia aerodynamicznego za bolidem Ferrari.

Ostatecznie zespół wykrył usterkę jednego z czujników w silniku Pereza, który był w stanie odbyć 'darmowy' pit stop podczas neutralizacji. Mimo świeższego ogumienia i desperackiego ataku na 52. okrążeniu, kierowca Red Bulla nie znalazł sposobu na Carlosa Sainza i dojechał tuż za podium.

Znalazłem się w świetnym położeniu - powiedział po wyścigu Perez. Niestety nawet z DRS-em, nie mogłem zbliżyć się do Carlosa. Deficyt prędkości na prostych był zbyt duży. Naciskałem naprawdę mocno, by trzymać się blisko niego w zakrętach.

Moje opony się przegrzewały, gdy tylko pojawiała się okazja do ataku. Spróbowałem, ale poza linią było dość brudno. Potem nie byłem już w stanie się zbliżyć. Traciłem na prostych zbyt dużo.

Meksykanin uważa, że bez problemów z silnikiem mógł włączyć się do walki o zwycięstwo dzięki dodatkowemu pit-stopowi. Z normalnym silnikiem miałbym szansę [na wygraną]. Po początkowej utracie moc nie była już taka sama i traciłem jakieś 10 km/h na prostych.

Christian Horner przyznał, że jego kierowca miał dużo pecha z powodu usterki, która w rezultacie przyczyniła się do utraty około trzydziestu koni mechanicznych.

Naciskał naprawdę mocno po tym, jak go ściągnęliśmy i daliśmy przewagę opon - powiedział szef Red Bulla. Bez tego problemu mógł dojechać nawet na drugim miejscu.

To kolejny raz - po weekendach w Bahrajnie i Australii - gdy Red Bull ma problemy z niezawodnością swojego pakietu. Zdaniem Pereza Red Bull nie może traktować tego jako zwykłego pecha, lecz jako przypomnienie o dalszych pracach, jakie musi wykonać przy RB18.

Musimy dalej ciężko pracować, ponieważ stale odnajdujemy nowe problemy - stwierdził 32-latek. Na szczęście udało nam się ukończyć ten wyścig. Myślę że w pewnym momencie byliśmy naprawdę blisko wycofania się. Dobrze jest więc dojechać do mety.