Spa-Francorchamps bliskie utraty miejsca w kalendarzu
Rekordowy harmonogram na sezon 2023 ma pomieścić zaledwie osiem rund w Europie.
21.06.2209:22
3229wyświetlenia
Embed from Getty Images
Według informacji z padoku toru w Montrealu, Spa-Francorchamps jest o krok od utraty miejsca w kalendarzu na sezon 2023.
Formuła 1 szykuje rekordowy harmonogram na przyszłoroczne mistrzostwa, który będzie składał się z dwudziestu czterech eliminacji. Powrót mają zaliczyć wyścigi w Chinach, Katarze oraz RPA, natomiast na debiut czeka organizator w Las Vegas.
Tym samym z aktualnego kalendarza będą musiały wypaść dwa Grand Prix, by pomieścić aż cztery nowe eliminacje. Niemal przesądzony wydaje się być los wyścigu na francuskim Paul Ricard, natomiast teraz pojawiają się informacje, iż propozycji nowego kontraktu nie otrzyma belgijskie Spa-Francorchamps.
Według informacji z padoku toru w Montrealu, Spa-Francorchamps jest o krok od utraty miejsca w kalendarzu na sezon 2023.
Formuła 1 szykuje rekordowy harmonogram na przyszłoroczne mistrzostwa, który będzie składał się z dwudziestu czterech eliminacji. Powrót mają zaliczyć wyścigi w Chinach, Katarze oraz RPA, natomiast na debiut czeka organizator w Las Vegas.
Tym samym z aktualnego kalendarza będą musiały wypaść dwa Grand Prix, by pomieścić aż cztery nowe eliminacje. Niemal przesądzony wydaje się być los wyścigu na francuskim Paul Ricard, natomiast teraz pojawiają się informacje, iż propozycji nowego kontraktu nie otrzyma belgijskie Spa-Francorchamps.
Sytuacja jest prosta. Nie ma pieniędzy, nie ma miejsca. Gdyby dysponowali odpowiednim budżetem, wówczas ich przyszłość byłaby bezpieczna. Bez pieniędzy nie pojedziemy tam- powiedział Franz Tost, szef AlphaTauri.
Plany Formuły 1 stają się coraz bardziej jasne i nie wygląda to najlepiej dla Spa-Francorchamps- dodał Jo Bossuyt, korespondent gazety Algemeen Dagblad, który zapowiada publikację prowizorycznego kalendarza na sezon 2023 po letniej przerwie.
Europejskie tory otrzymają zaledwie osiem terminów i Silverstone, Hunagroring, Catalunya, Imola, Zandvoort oraz Monza posiadają już kontrakty. Negocjacje z Monako cały czas trwają, a Austria może czuć się bezpieczna, ponieważ właścicielem toru jest Red Bull. Tym samym wszystkie miejsca są już zajęte.