Russell: współczuje Sainzowi "drogiej wizyty w toalecie"
Hiszpan został ukarany grzywną za spóźnienie na hymn podczas GP Japonii
11.04.2509:01
1254wyświetlenia
Embed from Getty Images
George Russell odniósł się do nietypowej sytuacji, w której znalazł się Carlos Sainz podczas Grand Prix Japonii - Hiszpan został ukarany grzywną w wysokości 20 000 euro za spóźnienie na hymn narodowy.
Sainz nie pojawił się na czas, gdy na torze Suzuka grano japoński hymn. FIA nałożyła na niego karę pieniężną, z czego połowa została zawieszona na 12 miesięcy. Powodem jego nieobecności były problemy żołądkowe. Hiszpan udał się do lekarza, a mimo to ukarano go grzywną, zmniejszoną z pierwotnych 60 000 euro ze względu na okoliczności łagodzące.
George Russell, który - podobnie jak Sainz - jest dyrektorem GPDA, odniósł się do sprawy i wyjaśnił, że sprawy związane z wizytą w toalecie tuż przed startem wyścigu są realnym problemem dla kierowców.
Russell dodał, że choć rozumie znaczenie tej chwili z punktu widzenia organizatorów, to z perspektywy kierowcy niektóre problemy są zwyczajnie… fizjologiczne.
San Sainz zabrał głos w sprawie grzywny podczas konferencji prasowej przed Grand Prix Bahrajnu. Wypowiedź Hiszpana była szczera, a za użyte w niej słownictwo kierowcy Williamsa może grozić kolejna kara.
Russell z uśmiechem nazwał całą sytuację „dość drogą dwójką” i dodał, że temat kar finansowych jest przez kierowców dyskutowany od miesięcy.
George Russell odniósł się do nietypowej sytuacji, w której znalazł się Carlos Sainz podczas Grand Prix Japonii - Hiszpan został ukarany grzywną w wysokości 20 000 euro za spóźnienie na hymn narodowy.
Sainz nie pojawił się na czas, gdy na torze Suzuka grano japoński hymn. FIA nałożyła na niego karę pieniężną, z czego połowa została zawieszona na 12 miesięcy. Powodem jego nieobecności były problemy żołądkowe. Hiszpan udał się do lekarza, a mimo to ukarano go grzywną, zmniejszoną z pierwotnych 60 000 euro ze względu na okoliczności łagodzące.
George Russell, który - podobnie jak Sainz - jest dyrektorem GPDA, odniósł się do sprawy i wyjaśnił, że sprawy związane z wizytą w toalecie tuż przed startem wyścigu są realnym problemem dla kierowców.
Muszę być szczery - całkowicie rozumiem, że mamy obowiązek być obecni na hymnie narodowym, ale to nie jest takie proste, jak się wydaje- powiedział kierowca Mercedesa.
Gdy wyskakujemy z samochodu przed startem do rozpoczęcia hymnu, nie ma dużo czasu i często biegniemy do toalet. Te czasami bywają zajęte... Zdarza się, że ktoś cię zatrzyma na polu startowym, ktoś prosi o krótki wywiad. To nie jest tak, że mamy jedno proste zadanie. Staramy się złapać moment skupienia przed wyścigiem, tak więc nasza punktualność nie jest taka oczywista.
Russell dodał, że choć rozumie znaczenie tej chwili z punktu widzenia organizatorów, to z perspektywy kierowcy niektóre problemy są zwyczajnie… fizjologiczne.
Czasami po prostu czekasz, aż zwolni się kabina w łazience- podsumował tę kuriozalną sytuację Brytyjczyk.
San Sainz zabrał głos w sprawie grzywny podczas konferencji prasowej przed Grand Prix Bahrajnu. Wypowiedź Hiszpana była szczera, a za użyte w niej słownictwo kierowcy Williamsa może grozić kolejna kara.
Jestem zwolennikiem punktualności, bycia dżentelmenem, szczególnie w obecności władz przy hymnie narodowym. Byłem pierwszy, który podniósł rękę i powiedział: „Jestem spóźniony, przepraszam". Jednak za pięć sekund spóźnienia zostałem tak wysoko ukarany? Dla mnie to absurd. Nie wiem, czy dostanę kolejną grzywnę za to, co powiem… s**t happens- powiedział kierowca [przyp. red.: w wolnym tłumaczeniu „zdarza się”]
Mam tylko nadzieję, że ktoś mi powie, na co idzie ta grzywna. Jeśli na dobry cel - świetnie. Chętnie się dowiem na jaki- zakończył rozczarowany Hiszpan.
Russell z uśmiechem nazwał całą sytuację „dość drogą dwójką” i dodał, że temat kar finansowych jest przez kierowców dyskutowany od miesięcy.
Szczerze mówiąc, nie chcę temu poświęcać więcej uwagi. Powiedzieliśmy wszystko, co mieliśmy do powiedzenia przez te ostatnie miesiące, ale niestety nic się nie zmieniło. Wszyscy kierowcy mają 100% zaufania do Stefano [Domenicaliego] i Formuły 1. Wiemy, że działają razem z zespołami i wszystkim nam zależy na współpracy i stabilizacji. Po prostu chcemy iść do przodu. Nie ma sensu kłócić się o takie rzeczy.