Rubryka Kuby Giermaziaka: Spa
Zapraszamy do zapoznania się z wrażeniami Kuby po wyścigach na torze Spa-Francorchamps
05.05.0822:13
3727wyświetlenia
Zapraszamy do zapoznania się z wrażeniami Kuby Giermaziaka po rundzie Formuły Renault 2.0 Eurocup na torze Spa-Francorchamps. Weekend w Belgii nie okazał się zbyt udany dla naszego kierowcy, ale oddajmy głos Kubie, który najlepiej opisze to własnymi słowami.
Witam wszystkich!
W końcu w domu i można coś spokojnie napisać. Jeśli chodzi o pierwszy wyścig: start był ciekawy - 50 samochodów to naprawdę coś! Wystartowałem dobrze, jednak na dojeździe do pierwszej szykany (po Eau Rogue) był taki kocioł, że zamiast na czwartm biegu pokonywałem ją na drugim. Fruwały skrzydła, trawa, koła itd.
Niestety, wybrałem w Malmedy zewnętrzny tor jazdy - wielkiego wyboru nie było - zadziałał instynkt, na reakcję było parę sekund i w sumie to nie był taki zły wybór, ponieważ dojeżdżałem do Rivage parę miejsc z przodu, jednak tam nie było miejsca, żeby wcisnąć się na wewnętrzną i trochę spadłem. Był jakiś wypadek w międzyczasie przede mną i jeszcze musiałem zwolnić.
Ogólnie rzecz biorąc po pierwszym okrążeniu byłem chyba 35., a więc tragedia... Musiałem się pozbierać i zaczęła sie walka. Niestety, jak startuje się z tyłu, to trafia się na zawodników, którzy - delikatnie mówiąc - nie szanują się. Parę razy miałem kontakt w trakcie wyprzedzania, ale powoli parłem do przodu. Ukończyłem wyścig na 22. Pozycji, co mnie zupełnie nie satysfakcjonowało, ale już nic nie można było zrobić. Prawdę mówiąc, w końcowej części wyścigu jechałem odrobinę za agresywnie, na co niestety nie pozwalały warunki na torze, które były po prostu beznadziejne. Czasy okrążeń były około dwie sekundy gorsze niż normalnie.
Wyścig drugi zaczął się bardzo dobrze. Kocioł w pierwszej szykanie tym razem wyszedł mi na dobre. Znów fruwały skrzydła, zostałem trafiony kamieniem w głowę, także działo się dużo, jednak wyprzedzałem. Tym razem w Malmedy byłem na wewnętrznej i pierwsze okrążenie jechałem koło 16-17 miejsca, bardzo blisko za kierowcą z przodu, co dawało szanse na myślenie o wyniku w pierwszej dziesiątce. Samochód był ustawiony znakomicie, co było zasługą mojego inżyniera Mauro. Zamierzałem ostro przeć do przodu. Dotarłem jeszcze do Bus Stop i po wyjeździe z niego zabierałem sie za wyprzedzanie.
Niestety, kierowca z przodu twardo trzymał wewnętrzną i nie było miejsca, żeby się zmieścić, więc odszedłem na zewnątrz, żeby przygotować wyjście przed Eau Rogue. Byłem już w środku zakrętu, kiedy zostałem trafiony w tylne (!) koło... Podbiło mnie, postawiło bokiem i zatrzymałem się w poprzek toru. Zdążyłem zredukować na jedynkę i już miałem ruszać, kiedy - jak się później okazało - zawodnik, który najpierw trafił mnie w tył, uderzył mnie w przód i zmasakrował nos bolidu, wyrywając go razem z mocowaniem. Wszystko trwało zaledwie sekundę i nosa już nie było. Nie była to moja wina i tym bardziej nieukończenie wyścigu bardzo boli. Szansa na wynik przynajmniej w piętnastce na pewno była...
Podsumowując, oprócz obydwu wolnych treningów weekend był beznadziejny z powodu tragicznej w moim wykonaniu "czasówki". Trzeba wchodzić systematycznie do walki o Superpole, żeby marzyć o punktach i jeździć też w grupie, która o samej jeździe ma jakieś pojęcie... Stawka jest bardzo wyrównana i to na pewno jest pozytywne dla samego pucharu. Cały team Motopark Academy - oprócz Tobiasa Hegewalda - wypadł dość słabo. Dwa razy mieliśmy pole position (Valtteri Bottas), ale niestety nie udało się tego wykorzystać. Trzeba jednak patrzeć do przodu, a nie myśleć o przeszłości.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za zainteresowanie,
Kuba
KOMENTARZE