Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Niemiec
30.07.0000:00
12014wyświetlenia
Rubens Barrichello odniósł pierwsze zwycięstwo w swojej karierze. Jest to również pierwsze zwycięstwo brazylijskiego kierowcy od 1993 roku, kiedy to w Grand Prix Australii po raz ostatni triumfował nieżyjący już Ayrton Senna. Swoje zwycięstwo Barrichello zadedykował właśnie Sennie, który zawsze był dla niego wielkim bohaterem. Droga to tego zwycięstwa nie była jednak prosta, ponieważ Barrichello wyścig rozpoczynał dopiero z 18 pozycji, ale dzięki strategii zakładającej dwa postoje szybko znalazł się w pierwszej szóstce. Jednym z najważniejszych momentów w tym wyścigu była chyba obecność samochodu bezpieczeństwa na torze za pierwszym razem, ponieważ dzięki temu Brazylijczyk odbył drugi postój w boksach i nadal znajdował się w bliskiej odległości do lidera wyścigu, którym był w tym momencie Mika Hakkinen. Jednak najważniejsza, aczkolwiek dosyć ryzykowna była decyzja o pozostaniu na oponach do jazdy po suchej nawierzchni w momencie, kiedy tor w części stadionowej był dosyć mokry. Na szczęście Barrichello stanął na wysokości zadania i bez popełniania większych błędów dowiózł pierwsze miejsce do mety. Aż 123 wyścigi przyszło mu czekać na swoje pierwsze zwycięstwo i kiedy wreszcie stanął na wymarzonym, najwyższym stopniu podium podczas słuchania hymnu brazylijskiego po prostu płakał z radości. Dzięki temu zwycięstwu Barrichello jest czwartym kierowcą, który ma szansę na zdobycie tytułu mistrzowskiego w tym sezonie, ponieważ od znajdującego się nadal na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej kierowców Michaela Schumachera dzieli go już tylko dziesięć punktów, aczkolwiek szefowie zespołu Ferrari twierdzą, że ich jedynym kandydatem do zdobycia tego tytułu jest właśnie Schumacher. Jak na razie Niemca prześladuje wyjątkowy pech i nie udało mu się ukończyć trzeciego wyścigu z rzędu.
Mika Hakkinen w przeciwieństwie do Barrichello postanowił nie kusić losu i jako jeden z pierwszych kierowców zdecydował się na założenie opon do jazdy po mokrej nawierzchni, co kosztowało go utratę pierwszej pozycji. Jednak jak sam powiedział po wyścigu, lepiej zarobić sześć punktów niż nic, a tak mogłoby się stać, gdyby nie zdecydował się na zmianę typu opon, ponieważ jego bolid był trudny w prowadzeniu nawet po suchym torze. Drugi kierowca z zespołu McLaren, David Coulthard także był zadowolony z ukończenia wyścigu na trzeciej pozycji, ponieważ w pewnym momencie wydawało się, że może mieć trudności z uzyskaniem nawet jednego punktu. Powodem tego była pierwsza obecność samochodu bezpieczeństwa na torze, podczas której wszyscy kierowcy odbywali postoje. W przypadku kierowców z zespołu McLaren to Hakkinen zjechał do boksów jako pierwszy i z tego powodu Coulthard musiał przejechać dodatkowe okrążenie, ale już za jadącym dosyć wolno samochodem bezpieczeństwa. Szkot miał jednak szczęście, gdyż w momencie odbywania postoju stracił tylko cztery pozycje. Po tym wyścigu zarówno Hakkinen jak i Coulthard mają tylko dwa punkty straty do lidera klasyfikacji generalnej kierowców - Michaela Schumachera i dzięki temu pozostałe w tym sezonie wyścigi zapowiadają się bardzo interesująco.
Dla Jensona Buttona początek wyścigu, a zwłaszcza zgaśnięcie silnika podczas startu do okrążenia rozgrzewającego, którego następstwem był start z ostatniej pozycji nie zapowiadało zbyt udanego wyścigu. Sytuacja zaczęła się jednak poprawiać w momencie, kiedy zaczął padać deszcz. Brytyjczyk był pierwszym kierowcą, który zdecydował się na założenie opon deszczowych i od tego momentu piął się stopniowo na coraz wyższe pozycje. Wyścig ostatecznie ukończył na czwartej pozycji, mając zaledwie pięć sekund straty do Coultharda i jest to jak dotąd najwyższa pozycja, na której udało mu się ukończyć wyścig Formuły Jeden. Jest to również drugi z rzędu zarobek punktowy, dzięki któremu w klasyfikacji generalnej kierowców Button awansował na ósmą pozycję. Drugi kierowca z zespołu Williams - Ralf Schumacher także miał szansę na ukończenie tego wyścigu na punktowanej pozycji, jednak pojedynek z którymś z kierowców, który zakończył się poślizgiem i koniecznością odbycia dodatkowego postoju w boksach zdecydowanie mu to utrudnił. Mimo to Niemiec wyścig ukończył na siódmej pozycji, niecałe dwie sekundy za kierowcą, który wyścig ukończył na pozycji szóstej.
Mika Salo drugi raz w tym sezonie finiszował na piątej pozycji, a czwarty raz w pierwszej szóstce. Jednak nadal pozostaje jedynym kierowcą z zespołu Sauber, który zdobywa w tym sezonie punkty dla tej stajni, ponieważ Pedro Diniz skupia się na eliminowaniu z walki innych kierowców, co tym razem omal nie zakończyło się źle dla Jeana Alesiego. Być może ktoś powinien wreszcie zainteresować się jego stylem jazdy.
Pedro de la Rosa z zespołu Arrows po raz kolejny pokazał się od dobrej strony zdobywając ostatni punkt w Grand Prix Niemiec. Przez cały wyścig Hiszpan znajdował się w czołówce i dopiero w momencie, kiedy zaczął padać deszcz wyprzedzili go Button i Salo, tak więc gdyby nie trudne warunki jazdy de la Rosa wyścig mógłby ukończyć nawet na czwartej pozycji. Drugi kierowca z zespołu Arrows - Jos Verstappen miał jeszcze większe trudności z utrzymaniem swego bolidu na mokrym torze i w końcu wylądował na żwirowisku, aczkolwiek miał niezbyt duże szanse na zdobycz punktową w tym wyścigu.
Kierowcy z zespołu BAR szansy na ukończenie wyścigu w pierwszej szóstce praktycznie rzecz biorąc pozbawili się sami tocząc bezsensowny pojedynek na najbardziej mokrym odcinku toru, który zakończył się poślizgiem Jacquesa Villeneuve'a. Jest również prawdopodobne, że konsekwencje tego wypadku zaszkodziły później Ricardo Zoncie, ponieważ być może właśnie za to Brazylijczyk otrzymał karę 10-sekundowego postoju w boksach. Jeśli rzeczywiście tak było, to sędziowie powinni raczej zainteresować się wyczynami innego Brazylijczyka, ponieważ w tym przypadku trudno winić tylko Zontę za zaistniałą sytuację.
W przypadku zespołu Jordan brak dobrych rezultatów w tym wyścigu to - tak jak w poprzednim wyścigu - w przypadku Jarno Trullego błąd kierowcy, a w przypadku Heinza-Haralda Frentzena awaria silnika. Gdyby nie to, obaj kierowcy wyścig mogliby ukończyć na trzeciej i czwartej pozycji.
Ogólnie rzecz biorąc wyścig ten był bardzo ciekawy. Gdyby Michael Schumacher nie zakończył jazdy już na pierwszym okrążeniu być może byłby on nawet jeszcze ciekawszy, ale wtedy Rubens Barrichello byłby pozbawiony szansy na odniesienie pierwszego zwycięstwa w karierze, ponieważ dla zespołu Ferrari liczy się tylko zdobycie tytułu mistrza świata przez Michaela Schumachera. Jednak dwa zdarzenia, przynajmniej u mnie wywołały zaniepokojenie. Chodzi mi o przebiegającego przez tor kibica tuż przed pędzącymi z ogromną prędkością bolidami i kolizję pomiędzy Dinizem i Alesim, która zakończyła się groźnie wyglądającym wypadkiem, chociaż w tym przypadku wiem, że kolizje pomiędzy kierowcami są częścią tego sportu i od czasu do czasu będą się one kończyły groźnie wyglądającymi wypadkami. Myślę jednak, że wizyty kibiców na torze w czasie wyścigu są niedopuszczalne.
Mika Hakkinen w przeciwieństwie do Barrichello postanowił nie kusić losu i jako jeden z pierwszych kierowców zdecydował się na założenie opon do jazdy po mokrej nawierzchni, co kosztowało go utratę pierwszej pozycji. Jednak jak sam powiedział po wyścigu, lepiej zarobić sześć punktów niż nic, a tak mogłoby się stać, gdyby nie zdecydował się na zmianę typu opon, ponieważ jego bolid był trudny w prowadzeniu nawet po suchym torze. Drugi kierowca z zespołu McLaren, David Coulthard także był zadowolony z ukończenia wyścigu na trzeciej pozycji, ponieważ w pewnym momencie wydawało się, że może mieć trudności z uzyskaniem nawet jednego punktu. Powodem tego była pierwsza obecność samochodu bezpieczeństwa na torze, podczas której wszyscy kierowcy odbywali postoje. W przypadku kierowców z zespołu McLaren to Hakkinen zjechał do boksów jako pierwszy i z tego powodu Coulthard musiał przejechać dodatkowe okrążenie, ale już za jadącym dosyć wolno samochodem bezpieczeństwa. Szkot miał jednak szczęście, gdyż w momencie odbywania postoju stracił tylko cztery pozycje. Po tym wyścigu zarówno Hakkinen jak i Coulthard mają tylko dwa punkty straty do lidera klasyfikacji generalnej kierowców - Michaela Schumachera i dzięki temu pozostałe w tym sezonie wyścigi zapowiadają się bardzo interesująco.
Dla Jensona Buttona początek wyścigu, a zwłaszcza zgaśnięcie silnika podczas startu do okrążenia rozgrzewającego, którego następstwem był start z ostatniej pozycji nie zapowiadało zbyt udanego wyścigu. Sytuacja zaczęła się jednak poprawiać w momencie, kiedy zaczął padać deszcz. Brytyjczyk był pierwszym kierowcą, który zdecydował się na założenie opon deszczowych i od tego momentu piął się stopniowo na coraz wyższe pozycje. Wyścig ostatecznie ukończył na czwartej pozycji, mając zaledwie pięć sekund straty do Coultharda i jest to jak dotąd najwyższa pozycja, na której udało mu się ukończyć wyścig Formuły Jeden. Jest to również drugi z rzędu zarobek punktowy, dzięki któremu w klasyfikacji generalnej kierowców Button awansował na ósmą pozycję. Drugi kierowca z zespołu Williams - Ralf Schumacher także miał szansę na ukończenie tego wyścigu na punktowanej pozycji, jednak pojedynek z którymś z kierowców, który zakończył się poślizgiem i koniecznością odbycia dodatkowego postoju w boksach zdecydowanie mu to utrudnił. Mimo to Niemiec wyścig ukończył na siódmej pozycji, niecałe dwie sekundy za kierowcą, który wyścig ukończył na pozycji szóstej.
Mika Salo drugi raz w tym sezonie finiszował na piątej pozycji, a czwarty raz w pierwszej szóstce. Jednak nadal pozostaje jedynym kierowcą z zespołu Sauber, który zdobywa w tym sezonie punkty dla tej stajni, ponieważ Pedro Diniz skupia się na eliminowaniu z walki innych kierowców, co tym razem omal nie zakończyło się źle dla Jeana Alesiego. Być może ktoś powinien wreszcie zainteresować się jego stylem jazdy.
Pedro de la Rosa z zespołu Arrows po raz kolejny pokazał się od dobrej strony zdobywając ostatni punkt w Grand Prix Niemiec. Przez cały wyścig Hiszpan znajdował się w czołówce i dopiero w momencie, kiedy zaczął padać deszcz wyprzedzili go Button i Salo, tak więc gdyby nie trudne warunki jazdy de la Rosa wyścig mógłby ukończyć nawet na czwartej pozycji. Drugi kierowca z zespołu Arrows - Jos Verstappen miał jeszcze większe trudności z utrzymaniem swego bolidu na mokrym torze i w końcu wylądował na żwirowisku, aczkolwiek miał niezbyt duże szanse na zdobycz punktową w tym wyścigu.
Kierowcy z zespołu BAR szansy na ukończenie wyścigu w pierwszej szóstce praktycznie rzecz biorąc pozbawili się sami tocząc bezsensowny pojedynek na najbardziej mokrym odcinku toru, który zakończył się poślizgiem Jacquesa Villeneuve'a. Jest również prawdopodobne, że konsekwencje tego wypadku zaszkodziły później Ricardo Zoncie, ponieważ być może właśnie za to Brazylijczyk otrzymał karę 10-sekundowego postoju w boksach. Jeśli rzeczywiście tak było, to sędziowie powinni raczej zainteresować się wyczynami innego Brazylijczyka, ponieważ w tym przypadku trudno winić tylko Zontę za zaistniałą sytuację.
W przypadku zespołu Jordan brak dobrych rezultatów w tym wyścigu to - tak jak w poprzednim wyścigu - w przypadku Jarno Trullego błąd kierowcy, a w przypadku Heinza-Haralda Frentzena awaria silnika. Gdyby nie to, obaj kierowcy wyścig mogliby ukończyć na trzeciej i czwartej pozycji.
Ogólnie rzecz biorąc wyścig ten był bardzo ciekawy. Gdyby Michael Schumacher nie zakończył jazdy już na pierwszym okrążeniu być może byłby on nawet jeszcze ciekawszy, ale wtedy Rubens Barrichello byłby pozbawiony szansy na odniesienie pierwszego zwycięstwa w karierze, ponieważ dla zespołu Ferrari liczy się tylko zdobycie tytułu mistrza świata przez Michaela Schumachera. Jednak dwa zdarzenia, przynajmniej u mnie wywołały zaniepokojenie. Chodzi mi o przebiegającego przez tor kibica tuż przed pędzącymi z ogromną prędkością bolidami i kolizję pomiędzy Dinizem i Alesim, która zakończyła się groźnie wyglądającym wypadkiem, chociaż w tym przypadku wiem, że kolizje pomiędzy kierowcami są częścią tego sportu i od czasu do czasu będą się one kończyły groźnie wyglądającymi wypadkami. Myślę jednak, że wizyty kibiców na torze w czasie wyścigu są niedopuszczalne.