Kubica nie jest fanem 24-godzinnego wyścigu w Le Mans
Tymczasem Ron Dennis twierdzi, że imprezę tę trudno w ogóle nazwać wyścigiem
18.06.0813:12
6566wyświetlenia

Mogłoby się wydawać, że Robert Kubica ze swoimi predyspozycjami świetnie nadawałby się do legendarnego, 24-godzinnyego wyścigu w Le Mans. Jest odporny na stres, ma stosunkowo niskie zużycie energii i popełnia niewiele błędów, co w wyścigach wytrzymałościowych ma duże znaczenie. Mimo to Polak nie jest zainteresowany taką formą rywalizacji.
Nigdy w życiu nie obejrzałem nawet jednego wyścigu w Le Mans.- przyznaje Robert.
Wiem mniej więcej kto tam startuje, ale nie interesuję się tymi wyścigami. To jest po prostu inny rodzaj sportu. Tam liczy się wytrzymałość materiałów i samochodów oraz wytrwałość, a prędkość schodzi na plan drugi. Ja natomiast jestem typem kierowcy, który na torze lubi naciskać, a to nie jest cecha ceniona w wyścigach tego typu.
W tym roku w Le Mans wystartowało wielu kierowców mających obecnie lub w przeszłości powiązania Formułą 1. W zwycięskiej ekipie prowadzącej Audi R10 TDI z numerem 2 znalazł się były kierowca Toyoty - Allan McNish, za kierownicą drugiego na mecie Peugeota 908 Hdi-FAP z numerem 7 zasiadali były mistrz świata F1 z 1997 roku - Jacques Villeneuve i obecny kierowca testowy Ferrari - Marc Gene, a kierowcami drugiego auta francuskiego producenta (nr 9), które wywalczyło najniższy stopień podium byli Franck Montagny, Ricardo Zonta i obecny kierowca testowy BMW Saubera - Christian Klien. W sumie można było naliczyć 30 kierowców z przeszłością w F1.

Rozgrywany tylko raz w roku wyścig cieszy się wielkim zainteresowaniem fanów motosportu. Szef zespołu McLaren - Ron Dennis, którego firma z siedzibą w Woking opracowała zwycięski samochód z 1995 roku (McLarena F1 GTR) twierdzi jednak, że Le Mans 24 Godziny trudno nazwać wyścigiem, gdyż jest to inny rodzaj sportu.
Trzeba mieć fenomenalną niezawodność, ale także kierowcy odgrywają tam kluczową rolę, głównie w unikaniu wypadków.- mówi Dennis.
Rzadko kiedy jest to wyścig od początku do końca. Nie ścigasz się przez 24 godziny; współzawodniczysz przez 24 godziny, a to wymaga innej strategii. Nie ma tam ścigania się. Wszyscy nagle zdają sobie sprawę, że przetrwanie jest najważniejszą sprawą. To przeciwieństwo ducha Formuły 1; rzadko kiedy zwalniasz w Formule 1.
Źródło: F1.PL, Crash.net
KOMENTARZE