Sezon 2009: Spojrzenie akkima co rymem zacina
Nadworny poeta serwisu "Wyprzedź mnie!" podsumowuje tegoroczny sezon Formuły 1
13.11.0918:01
12494wyświetlenia
Na "F1 Wyprzedź mnie!" zacząłem rymowanie,
i w ten sposób próbuję wyrazić swoje zdanie
na tematy związane z tą serią wyścigową
co było nie było, tych sportów jest Królową.
W zero piątym związałem się z Naszym Jubilatem
i od tej pory właśnie pisuję zimą, latem
bo Oni mym natchnieniem gdy newsy podsuwają
w jakiś dziwny dla mnie sposób weną napełniają.
I teraz po tym wstępie, słów kilka o sezonie
co dzisiaj już za nami, co w mojej głowie płonie.
Kto mistrzem i dlaczego a kto przegranym w stawce
kto błysnął cud debiutem, kto znalazł się na trawce.
A wszystko się zaczęło od Brawna dyfuzora
co odkupił od Hondy za jednego Eurola
całe wielkie ich udziały w tej serii wyścigowej
chyba dzisiaj szef tej Hondy powinien strzelić w głowę.
Szaleli pół sezonu i nie było mocnego
żeby zagiąć Buttona albo Bariczego.
Jedynymi tak naprawdę co radę im dawali
to Czerwone Byki były i czasem Ferrari.
Choć nie można też ująć samemu Lewisowi
bo czasami przyprawiał Rossa o ból głowy
lecz ogólnie rzecz biorąc nie było mocnego
by zdetronizować "Guzika", "Guzika" mistrzowskiego.
Największym dla mnie chłamem, uważam BMW-ica
co po ulicach śmiga i gapiów zachwyca
na torze była cienka z tym KERS-em osławionym
i sezon przejeździła zajmując gdzieś "ogony".
A ponieważ od zawsze Kubkowi kibicuję
zeszłego sezonu Marianowi nie daruję
i przez ten brak sukcesów Chłopaki z Centrali
zwinęli swe manatki i z padoku dyla dali.
Ogólnie zaś ten sezon postawił "plan" na głowie
McLaren i Ferrari gdzieś w stawki połowie
a tylko Vettel, "Kangur" jedyne zagrożenie
mogące Brawnowi popsuć Ich marzenie.
Te nowinki w tej odsłonie tak wiele nam zmieniły
że w zasadzie bolidy Nam tylko oszpeciły,
a slicki, aero mieć dały wyprzedzania
lecz życie pokazało, że to wszystko to "bania".
W zasadzie jednym plusem co dały te zmiany
to między bolidami czasy nam zmalały
i w qualu nam to wszystkim najlepiej ukazało
bo w jednej sekundzie trzy czwarte ich jechało.
I afera z mikrofali przez Piqueta odgrzana
też była przyczyną niezłego zamieszania
chłopak dostał kopa od szefa z zespołu
z ojcem postanowił "Wrzucim go do dołu".
"Rodzina to jest siła" jak śpiewała Kayah,
dlatego Flavio z Patem potracili j…a,
i smród popłynął w mediach i publiczna chłosta
i Filip ma pretensję bo by mistrzem został.
A propos Filipa to szkoda mi chłopaka,
bo sprawdził osobiście co wytrzyma czacha
gdy dostanie przedmiotem na dużej prędkości,
ile kask wytrzyma a ile jego kości.
Trochę roszad też było w kokpitach bolidów
część z nich wymuszona, niektóre to z "cudów"
i tak Glock na przykład tak się "rozchorował"
że dzięki tej chorobie Kamui debiutował.
A debiut był zacny, zaistniał gość na torze
na pewno po wyścigu był w dobrym humorze,
jedyny który chyba na jazdę zasłużył
innych nie wymienię bo bym tylko przedłużył.
Od strony rozrywkowej wymienię Ferrari,
co zastępcy za Massę znaleźć nie zdołali,
próbowali na różne możliwe sposoby,
a efekt był jak u nas, po prostu zerowy.
I sezon skończony, zleciało mi tak szybko
że czekam niecierpliwie znów na widowisko
a obsada się zmieni i to dość znacząco
bo dla "nowych" F1 stała się nęcącą.
Zespołów będzie więcej w kokpitach roszada,
teraz nie wiadomo jaka to obsada,
ale już niebawem Tutaj przeczytamy
i tak jak w pokerze na "grę" poczekamy.
A i jeszcze jedno JUŻ NIE MA MOSLEYA,
skończona dziś już w FIA ta "dziadowska" era,
mamy już nowego "Prezia z zasadami"
jak to u nas mówią "po czynach Go poznamy".
Na tym chcę zakończyć ten sezon w pigule,
czy to Zamieścicie nie martwię się w ogóle,
bo jak zwykle wyrażam Tutaj swoje zdanie
bo myśli te są moje a nie na żądanie.
i w ten sposób próbuję wyrazić swoje zdanie
na tematy związane z tą serią wyścigową
co było nie było, tych sportów jest Królową.
W zero piątym związałem się z Naszym Jubilatem
i od tej pory właśnie pisuję zimą, latem
bo Oni mym natchnieniem gdy newsy podsuwają
w jakiś dziwny dla mnie sposób weną napełniają.
I teraz po tym wstępie, słów kilka o sezonie
co dzisiaj już za nami, co w mojej głowie płonie.
Kto mistrzem i dlaczego a kto przegranym w stawce
kto błysnął cud debiutem, kto znalazł się na trawce.
A wszystko się zaczęło od Brawna dyfuzora
co odkupił od Hondy za jednego Eurola
całe wielkie ich udziały w tej serii wyścigowej
chyba dzisiaj szef tej Hondy powinien strzelić w głowę.
Szaleli pół sezonu i nie było mocnego
żeby zagiąć Buttona albo Bariczego.
Jedynymi tak naprawdę co radę im dawali
to Czerwone Byki były i czasem Ferrari.
Choć nie można też ująć samemu Lewisowi
bo czasami przyprawiał Rossa o ból głowy
lecz ogólnie rzecz biorąc nie było mocnego
by zdetronizować "Guzika", "Guzika" mistrzowskiego.
Największym dla mnie chłamem, uważam BMW-ica
co po ulicach śmiga i gapiów zachwyca
na torze była cienka z tym KERS-em osławionym
i sezon przejeździła zajmując gdzieś "ogony".
A ponieważ od zawsze Kubkowi kibicuję
zeszłego sezonu Marianowi nie daruję
i przez ten brak sukcesów Chłopaki z Centrali
zwinęli swe manatki i z padoku dyla dali.
Ogólnie zaś ten sezon postawił "plan" na głowie
McLaren i Ferrari gdzieś w stawki połowie
a tylko Vettel, "Kangur" jedyne zagrożenie
mogące Brawnowi popsuć Ich marzenie.
Te nowinki w tej odsłonie tak wiele nam zmieniły
że w zasadzie bolidy Nam tylko oszpeciły,
a slicki, aero mieć dały wyprzedzania
lecz życie pokazało, że to wszystko to "bania".
W zasadzie jednym plusem co dały te zmiany
to między bolidami czasy nam zmalały
i w qualu nam to wszystkim najlepiej ukazało
bo w jednej sekundzie trzy czwarte ich jechało.
I afera z mikrofali przez Piqueta odgrzana
też była przyczyną niezłego zamieszania
chłopak dostał kopa od szefa z zespołu
z ojcem postanowił "Wrzucim go do dołu".
"Rodzina to jest siła" jak śpiewała Kayah,
dlatego Flavio z Patem potracili j…a,
i smród popłynął w mediach i publiczna chłosta
i Filip ma pretensję bo by mistrzem został.
A propos Filipa to szkoda mi chłopaka,
bo sprawdził osobiście co wytrzyma czacha
gdy dostanie przedmiotem na dużej prędkości,
ile kask wytrzyma a ile jego kości.
Trochę roszad też było w kokpitach bolidów
część z nich wymuszona, niektóre to z "cudów"
i tak Glock na przykład tak się "rozchorował"
że dzięki tej chorobie Kamui debiutował.
A debiut był zacny, zaistniał gość na torze
na pewno po wyścigu był w dobrym humorze,
jedyny który chyba na jazdę zasłużył
innych nie wymienię bo bym tylko przedłużył.
Od strony rozrywkowej wymienię Ferrari,
co zastępcy za Massę znaleźć nie zdołali,
próbowali na różne możliwe sposoby,
a efekt był jak u nas, po prostu zerowy.
I sezon skończony, zleciało mi tak szybko
że czekam niecierpliwie znów na widowisko
a obsada się zmieni i to dość znacząco
bo dla "nowych" F1 stała się nęcącą.
Zespołów będzie więcej w kokpitach roszada,
teraz nie wiadomo jaka to obsada,
ale już niebawem Tutaj przeczytamy
i tak jak w pokerze na "grę" poczekamy.
A i jeszcze jedno JUŻ NIE MA MOSLEYA,
skończona dziś już w FIA ta "dziadowska" era,
mamy już nowego "Prezia z zasadami"
jak to u nas mówią "po czynach Go poznamy".
Na tym chcę zakończyć ten sezon w pigule,
czy to Zamieścicie nie martwię się w ogóle,
bo jak zwykle wyrażam Tutaj swoje zdanie
bo myśli te są moje a nie na żądanie.
KOMENTARZE