Coulthard obwinia Mosleya za procesję w Bahrajnie
Szkot nie ustaje też w krytyce nowych zespołów
16.03.1012:23
4863wyświetlenia
David Coulthard wskazał Maxa Mosleya jako winnego 'procesji' w niedzielnym wyścigu o Grand Prix Bahrajnu podczas otwarcia sezonu 2010.
Podczas gdy inni obwiniają jedynie zakaz tankowania za brak akcji na torze, emerytowany szkocki weteran powiedział dzisiaj, że obecna sytuacja w Formule 1 jest wynikiem władzy Mosleya w FIA przez ostatnie 16 lat.
Mam nadzieję, że Max Mosley z przyjemnością oglądał wyścig w Bahrajnie po odejściu ze stanowiska prezydenta zeszłej jesieni- napisał Coulthard w swojej stałej rubryce w gazecie The Telegraph.
Zwycięzca 13 grand prix dodał, że fani mogą również obwiniać limit 18.000 obrotów silnika, ustandaryzowane skrzynie biegów oraz silniki, jak i tylko jednego dostawcę opon. Stwierdził, że wszystkie te ograniczenia narzucone przez Mosleya
najwyraźniej niewiele zrobiły dla poprawy widowiska, jeśli spojrzeć na wyścig w Bahrajnie.
Coulthard ujawnił również, że miał małe kłopoty w zeszłym tygodniu, gdy podzielił zdanie Ferrari na temat nowych zespołów, jednak mimo to nie zaprzestał krytyki nowych ekip. Na temat Virgin powiedział, że koła
nie powinny odpadać podczas treningów, a na temat kierowców HRT, że
nie powinni wyjeżdżać po raz pierwszy na tor w sesji kwalifikacyjnej.
Tymczasem zanim ludzie napiszą jak to świetnie, że obaj kierowcy Lotusa ukończyli wyścig: owszem, tak było, ale czy nie powinniśmy oczekiwać, że bolid F1 ma być w stanie ukończyć wyścig?- powiedział Coulthard.
Czyż to nie minimalne wymagania?
Źródło: Motorsport.com
KOMENTARZE