Salo także będzie wspierał sędziów w tym sezonie

"Poproszono mnie i zgodziłem się to zrobić"
17.04.1010:13
Michał Roszczyn
2473wyświetlenia

Mika Salo został kolejnym byłym kierowcą Formuły 1, który zgodził się pełnić rolę czwartego sędziego podczas weekendu grand prix w tym sezonie.

Mający 43 lata Fin wystartował w ponad stu eliminacjach mistrzostw świata do 2002 roku włącznie, reprezentując barwy takich teamów, jak Lotus, Tyrrell, Arrows, BAR, Ferrari, Sauber oraz Toyota.

Poproszono mnie i zgodziłem się to zrobić - fińska gazeta Turun Sanomat zacytowała Salo, który w ten weekend startuje w rundzie GT1 w Abu Zabi. Mika dodał, że nie wie kiedy zadebiutuje w roli sędziego. Zaproszenie przychodzi na tydzień przed wyścigiem. Przyjdzie, kiedy przyjdzie.

Fin stwierdził ponadto, iż popiera inicjatywę prezydenta FIA - Jeana Todta, by obsadzać dobrze znanego i doświadczonego kierowcę u boku regularnych sędziów F1 podczas weekendu grand prix. Z pewnością kierowca patrzy na sytuację inaczej niż ktoś, kto nigdy wcześniej nie ścigał się samochodem, czy bolidem F1.

Źródło: OneStopStrategy.com

KOMENTARZE

10
Kamikadze2000
17.04.2010 11:49
@Yurek - prawdą jest, że w niemalże każdym sezonie wygrywający zespół miał coś "naciągniętego", dzięki czemu wygrywał. W 2009 roku był to dyfuzor, w 2007 McLaren miał nielegalny bolid (całe szczęście, że Lewisa i Fernando pogodził IceMan). Również w 2005, dzięki znacznym zmianom, na czoło wysunęło się Renault. O Ferrari nawet nie wspomnę, bo szkoda gadac. Aktywne zawieszenie, a'la kontrola trakcji, specyficzne hamulce czy też ogólna konstrukcja bolidu. To wszystko powodowało, że jedna ekipa była przed innymi. Cóż, co do Irvine'a, osobiście cieszę się, że Mika zdobył tytuł, gdyż to On był najlepszy. Gdyby nie problemy w wielu wyścigach, o takich rzeczach, jak np. Schumi przepuszczającego do przodu Eddie'go, nie byłoby mowy. ;))
Yurek
17.04.2010 11:01
@Sobciu - gdyby nie było team orders to wygrałby nie 4, a 2 razy i to szczęśliwie (Australia - pech Schumachera i McLarenów, Austria - idiotyczna kolizja Hakkinena z Coulthardem), bo w Niemczech i Malezji to jego przepuszczali. Oczywiście numerem 1 na początku sezonu był Schumacher, i nikt nie mógł przewidzieć wypadku na Silverstone. Wiele osób twierdziło, że Button nie powinien zostać mistrzem w 2009, to w takim razie co powiedzieć, gdyby mistrzem 10 lat wcześniej został Irvine?
corey_taylor
17.04.2010 10:23
Miłe bedzie go zobaczyć w TV ;)
Maraz
17.04.2010 10:05
W sumie napisałem to głównie dla żartu, ale pamiętam, jakim zaskoczeniem dla mnie był fakt, że Salo wygrałby wtedy GP Niemiec, gdyby nie musiał przepuścić Irvine'a.
renegade
17.04.2010 09:50
Maraz, Eddie sam siebie dissowal w 1999.
Sobciu
17.04.2010 08:45
A ile razy Eddie mógłby wygrać gdyby nie było team orders i robienia testów w trakcie wyścigu ?? Myślę że spokojnie mógłby być WDC gdyby był numerem 1 (od początku sezonu) albo przynajmniej gdyby nie było aż tak jednostronnego układu w Scuderii.
Yurek
17.04.2010 08:42
Szczególnie we Włoszech, a pamiętacie, jak na podium w Niemczech złapał się za głowę? :D W zasadzie mógł wtedy wygrać :) @Sobciu - ale Irvine będący na 6 miejscu na Monzy to trochę zawstydzające jak na kogoś komu brakowało 3 punktów do tytułu mistrza.
Sobciu
17.04.2010 08:42
Salo był szybszy tylko tam gdzie trzeba było mocy w silniku (Monza, Hocke) więc sadzę że Ferrari nie ryzykowało z żyłowaniem silnika u Eddiego.
Maraz
17.04.2010 08:26
Turbodymofin zawstydził wtedy Eddiego Irvine'a ;)
Yurek
17.04.2010 08:22
Ech, pamiętam go z 1999, Niemcy i Włochy... :)