VERVA Racing podsumowuje wyścig Supercup w Walencji
Awans Kuby Giermaziaka i problemy Roberta Lukasa podczas Grand Prix Europy
27.06.1017:35
1967wyświetlenia
Po emocjonującym wyścigu na Valencia Street Circuit Kuba Giermaziak dojechał do mety na 14. pozycji, a Robert Lukas był 16. Wysokie tempo kierowców VERVA Racing Team było powodem do zadowolenia, niestety szans na wyższe lokaty pozbawiły ich nieudane sobotnie kwalifikacje.
Wyścig rozpoczął się dla Kuby bardzo niepomyślnie. Po starcie z 19. pola Polak nadrobił pozycję, ale na dohamowaniu do pierwszej szykany atakował po zewnętrznej i wywieziony przez rywala znowu spadł na 19. miejsce. Giermaziak nie poddawał się jednak i jeszcze na tym samym, pierwszym kółku przebił się na 17. lokatę.
W pierwszej fazie wyścigu Polak utrzymywał tempo zbliżone do czołówki. Pobił nawet rekord pierwszego sektora pomiarowego i naciskał Siso Cunilla. Niestety w środkowym etapie jego samochód zaczął prowadzić się bardzo źle. Przez kilka okrążeń Kuba walczył o przetrwanie i odpierał ataki Christiana Engelharta. Ostatecznie do mety dojechał na 14. miejscu i choć rytm w wyścigu oraz postępy były pozytywnym przesłaniem weekendu w Walencji, Polak wciąż nie mógł odżałować niepowodzenia w sobotniej czasówce.
Robert odbył drogę w odwrotnym kierunku. Na pierwszym okrążeniu przebił się już na 12. miejsce, ale niestety w ferworze walki, próbując uniknąć zderzenia z rywalem obrócił auto. Potem musiał odrabiać straty z 21. pozycji. Najpierw na drugim kółku wyprzedził Thomasa Messera, a okrążenie później pokonał Khaleda Al Qubaisiego. Następny na celowniku był Francesco Castellacci, który wyższość Polaka musiał uznać na 4. kółku.
Nie był to ostatni pojedynek tych dwóch zawodników. Lukas ostro naciskał Engelharta, ale ponownie, pragnąc uniknął kontaktu obrócił swoje Porsche. Spadł za Castellacciego, którego wkrótce ponownie wyprzedził. Do mety dojechał na 16. miejscu z uczuciem wielkiego niedosytu. Za dwa tygodnie odbędzie się piąta tegoroczna runda Porsche Supercup. Tym razem kierowcy VERVA Racing Team wystartują na legendarnym torze Silverstone, gdzie w ten sam weekend odbędzie także Grand Prix Wielkiej Brytanii Formuły 1.
Powiedzieli po wyścigu
Kuba Giermaziak:
Start był dosyć dobry i już przy dojeździe do tego pierwszego szybkiego łuku w prawo wyprzedziłem jednego kierowcę. Potem na dojeździe do szykany poszedłem na pełne ryzyko, odbijając na zewnętrzną stronę toru. Do pewnego momentu się to opłaciło, ale była jakaś kolizja i inni zawodnicy także zjechali na zewnętrzną, wywożąc mnie na krawędź. Prawie trafiłem w ścianę i straciłem kilka miejsc. Potem przez trzy-cztery okrążenia jechałem bardzo dobrym tempem. Wyprzedziłem jednego czy dwóch kierowców - szczerze powiem, nie pamiętam dokładnie ilu. Później z przodu ktoś się obrócił i gdzieś przydarzyło się zderzenie. Zdaje się, że Cunill wpadł na Zampedriego. Było też więc trochę szczęścia. Potem niestety opony zużywały się bardzo szybko i moje tempo bardzo spadło. Nie wiemy tak naprawdę, co się stało, ale już wczoraj mieliśmy z nimi problemy w kwalifikacji. Będziemy musieli rozwiązać ten problem na Silverstone. Piątek i niedziela były dobre, ale niestety podstawą są kwalifikacje. To klucz do dobrego wyniku. Gdybym dzisiaj startował w okolicach szóstego-ósmego miejsca, to nawet przy ogromnym spadku tempa, jakiego doświadczyłem w środkowej fazie wyścigu, byłbym w stanie utrzymać pozycję, bo z tymi samochodami jest tak, że w jakimś momencie - w zależności od ustawień - każdy robi się słabszy.
Robert Lukas:
Start był w porządku. Na pewno zyskałem ze dwie-trzy pozycje i kręciłem się w okolicach dziesiątego miejsca. Niestety popełniłem duży błąd. Miałem naprawdę dobre tempo, ale w pewnym momencie zahamowałem trochę za późno i stanąłem przed trudnym wyborem - albo uderzyć kierowcę z przodu, albo uciekać na bok. Talk zrobiłem i obróciłem się i wtedy zaczęło się kłopoty, bo jak się jedzie z tyłu… Walczyłem chyba aż za mocno i podczas jednego z ataków obróciłem się drugi raz. Tym razem byłem za Engelhartem i mocno go naciskałem, ale na wyjściu z zakrętu w pewnym momencie on nie przyspieszył, a ja znowu musiałem uniknąć kontaktu. To była moja wina, bo nie powinienem się był tam znaleźć. Potem jeszcze dwa razy wyprzedziłem Castellacciego, ale nie był to żaden problem. Po prostu zahamowałem dwadzieścia metrów później i go miałem. Kluczem do sukcesu jest czasówka, która wczoraj była nieudana. A jak się nie startuje z przodu, to trzeba się przepychać z kierowcami z tyłu.
Źródło: Informacja prasowa VERVA Racing Team