Podsumowanie sezonu 2004: Przegląd wyścigów część 2
13.11.0400:00
2395wyświetlenia
Po przegranej walce z Buttonem o pole position na torze Imola, Michael Schumacher podczas kwalifikacji do wyścigu o Grand Prix Hiszpanii był już ponownie nie do pokonania, uzyskując ponad pół sekundy przewagi nad swoim najbliższym rywalem. Tymczasem Button popełnił poważny błąd na swoim okrążeniu pomiarowym i czekał go start aż z 14 pozycji. W tej sytuacji honoru ekipy B.A.R musiał bronić Sato i trzeba przyznać, że Japończyk spisał się wyśmienicie, kwalifikując się na trzeciej pozycji. Drugi czas uzyskał z kolei Montoya, tak więc tym razem to Williams okazał się górą, przynajmniej jeśli chodzi o kwalifikacje. Oczywiście Ralf Schumacher znów wypadł znacznie słabiej od Montoi i musiał zadowolić się szóstą pozycją startową. Dla Barrichello piąta pozycja także nie była zbyt rewelacyjnym osiągnięciem, ale dopiero w wyścigu okazało się, że Brazylijczyk zdecydował się na mniej postojów w stosunku do większości kierowców. Będący w coraz lepszej formie Trulli zakwalifikował się na czwartej pozycji, a dla porównania Alonso przed własną publicznością uzyskał zaledwie ósmy czas. Ponadto w pierwszej dziesiątce znaleźli się Panis, Webber i Coulthard, natomiast Raikkonen po wyjątkowo wolnym przejeździe uplasował się dopiero na 13 pozycji.
Znane z bardzo szybkich startów bolidy Renault wystrzeliły jak z procy tuż po rozpoczęciu wyścigu, co Trullemu pozwoliło na objęcie prowadzenia, natomiast Alonso awansował na szóstą pozycję. Po pierwszej rundzie postojów Michael Schumacher odzyskał jednak prowadzenie, czego oczywiście należało się spodziewać i nie oddał go już do końca wyścigu. Piąta wygrana na pięć startów - walka o mistrzostwo wydawała się już być przesądzona. Tymczasem Barrichello dzięki dwustopowej strategii przebił się bez problemu na drugą pozycję, zapewniając Ferrari trzecie podwójne zwycięstwo. Ekipa Renault także nie mogła narzekać - Trulli ostatecznie stanął na najniższym stopniu podium, co w połączeniu z czwartą pozycją Alonso pozwoliło zwiększyć przewagę nad B.A.R już do 10 punktów. Sato musiał uznać wyższość kierowców Renault, kończąc wyścig na piątej pozycji, natomiast Button po starcie z odległej pozycji z trudem zdołał załapać się do punktowanej ósemki. Błąd popełniony na kwalifikacjach okazał się bardzo kosztowny dla Brytyjczyka, gdyż jego przewaga nad Alonso i Trullim zmalała do zaledwie trzech punktów. Zespół B.A.R powiększył jednak przewagę nad Williamsem, gdyż Ralf Schumacher zdobył tylko trzy punkty, a Montoyę z walki wyeliminowała awaria hamulców, chociaż Kolumbijczyk i tak mógł liczyć najwyżej na szóste miejsce. Nawet wysoka pozycja startowa na nic się nie zdała. Powody do zadowolenia mógł mieć za to Fisichella, któremu zadomowienie się na dobre w Sauberze zajęło co prawda sporo czasu, ale w końcu w Hiszpanii zdobył pierwsze punkty dla tego zespołu. Tymczasem McLaren był na najlepszej drodze do spadku na szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów, jako że nawet startujący z 17 pozycji Massa zdołał w wyścigu pokonać Coultharda i Raikkonena. Nic dziwnego, że stajnia z Woking pracowała już nad bolidem MP4-19B.
Najbardziej nieoczekiwany rezultat przyniosły kwalifikacje do wyścigu o Grand Prix Monako. Będący w szczytowej formie Trulli po raz pierwszy w karierze wywalczył pole position i to w dodatku na najbardziej ulubionym torze. Tym samym Włoch udowodnił, że wcale nie jest gorszym kierowcą od Alonso, który na krętych uliczkach Monte Carlo okazał się wolniejszy o blisko pół sekundy, co było równoznaczne z trzecią pozycją startową. Pomiędzy kierowcami Renault znalazł się Button, a dopiero na czwartej pozycji zakwalifikował się Michael Schumacher, co na uniemożliwiającym praktycznie wyprzedzanie torze mocno ograniczało szanse na wygraną. Barrichello musiał zadowolić się szóstą pozycją startową, natomiast pomiędzy kierowcami Ferrari znalazł się Raikkonen, co w porównaniu z postawą w Hiszpanii było wręcz rewelacyjnym osiągnięciem. Ponadto w pierwszej dziesiątce znaleźli się Sato, Coulthard, Montoya i Fisichella, natomiast Ralfa Schumachera, który pierwotnie uzyskał drugi czas, ze względu na wymianę silnika czekał start z 12 pozycji.
Wyścig potwierdził tylko, jak duże znaczenie w Monako ma właśnie pozycja startowa. Nawet pomimo wielu nieoczekiwanych zwrotów akcji, w tym dwóch wizyt na torze samochodu bezpieczeństwa, co nie należy tutaj do rzadkości, na czołowych pozycjach wyścig ukończyli Trulli i Button. Tym samym przerwana została całkowita dominacja Michaela Schumachera, który, jak to mawiają wojskowi, postrzelił się tego dnia we własną stopę. Podczas drugiej neutralizacji wyścigu Niemiec zrezygnował z odbycia drugiego postoju, gdyż była to dla niego jedyna szansa na włączenie się do walki o zwycięstwo. Próba rozgrzania hamulców z bardzo niefortunnym miejscu, czyli w środku tunelu, skończyła się jednak kolizją z Montoyą i niestety nie było nam dane przekonać się, czy ryzykowna strategia Ferrari zaowocowałaby kolejnym zwycięstwem Schumachera. Tymczasem Trulli odniósł w pełni zasłużone pierwsze zwycięstwo w karierze, ale najdziwniejsze było to, że władze Renault już wtedy rozważały możliwość rezygnacji z usług Włocha po zakończeniu sezonu 2004. Zaufaniem obdarzony był jak widać tylko Alonso, który żeby było śmieszniej, podobnie jak Michael Schumacher w dosyć głupi sposób zakończył jazdę podczas nieudanej próby wyminięcia dublowanego kierowcy. Na pocieszenie dla Ferrari na najniższym stopniu podium stanął Barrichello, natomiast Montoya ostatecznie finiszował na czwartej pozycji. Pozostali kierowcy, którzy dojechali do mety na punktowanych miejscach: Massa, da Matta, Heidfeld i Panis, zawdzięczali to głównie sporej ilości incydentów podczas tego wyścigu, w tym spektakularnej awarii silnika w bolidzie Sato. Była to już trzecia awaria silnika Hondy w bolidzie Japończyka w tym sezonie, która tym razem doprowadziła do niebezpiecznej sytuacji, gdyż przy zerowej widoczności w chmurze dymu doszło do kolizji pomiędzy Coulthardem i Fisichellą, ale na szczęście niegroźnej w skutkach. Stało się to już na trzecim okrążeniu, gdy Sato jechał na czwartej pozycji. Między innymi dzięki temu zespoły Toyota i Jordan mogły się wreszcie cieszyć z wywalczenia pierwszych punktów w sezonie, a tymczasem Sauber zepchnął McLarena na szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów, gdyż Raikkonena z walki wyeliminowała kolejna usterka i stajnia z Woking znów była bez punktu.
Całkowita porażka w Monako nie wywarła specjalnego wrażenia na Michaelu Schumacherze, tym bardziej, że nadal miał bezpieczną przewagę w klasyfikacji generalnej nad swoim partnerem. Niemiec postanowił jednak dmuchać na zimne i podczas kwalifikacji do wyścigu o Grand Prix Europy pojechał na wszelki wypadek z mniejszą ilością paliwa, aby nie powtórzyła się sytuacja z Monako. W efekcie bez problemu po raz 60 w karierze wywalczył pole position. Na kwalifikacjach znakomicie pojechał również Sato, uzyskując najwyższą pozycję startową w karierze (2), a na kolejnych dwóch pozycjach zakwalifikowali się Trulli i Raikkonen - Fin nadal czekał na pierwszy w miarę przyzwoity rezultat w tym sezonie. Nieco poniżej oczekiwań wypadli Button i Alonso, uzyskując niższe o trzy w stosunku do swoich partnerów pozycje startowe, przy czym w przypadku Hiszpana uleganie Trullemu zaczynało się powoli stawać regułą. Barrichello zachęcony powodzeniem dwustopowej strategii w Hiszpanii, także i na torze Nurburgring zdecydował się na podobny ruch, za co ceną była oczywiście niezbyt wysoka pozycja startowa (7). Z czołowych zespołów najsłabiej wypadł Williams, okupując pozycje startowe pod koniec pierwszej dziesiątki.
W wyścigu Michael Schumacher zgodnie z planem najwcześniej ze wszystkich kierowców odbył pierwszy postój, ale nie stanowiło to najmniejszego problemu, jako że miał już w tym momencie ogromną przewagę nad najbliższym rywalem. Po zakończeniu pierwszej rundy postojów powrócił oczywiście na prowadzenie i nie oddał go już do końca wyścigu, odnosząc szóste zwycięstwo w tym sezonie. Barrichello także spisał się całkiem nieźle, wykorzystując dwustopową strategię niemal do perfekcji. Niemal, ponieważ tuż po swoim trzecim postoju dopadł go spisujący się tego dnia znakomicie Sato. Japończyk postanowił nie marnować czasu i zaatakował kierowcę Ferrari przy pierwszej okazji. Ten jednak nie spodziewał się tego i skręcił w jadącego tuż obok Sato. Brazylijczyk miał dużo szczęścia, gdyż jego auto przetrwało kolizję i dzięki temu ekipa Ferrari mogła świętować kolejne podwójne zwycięstwo. Tymczasem Sato czekała wymiana spojlera i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że czwartego postoju nie wytrzymał silnik (brak pędu powietrza oznacza brak chłodzenia). Na pocieszenie dla zespołu B.A.R z problemów Sato skorzystał przede wszystkim Button, stając po raz piąty na podium. Więcej punktów zdobyła jednak kolejny raz ekipa Renault (Trulli i Alonso finiszowali kolejno na czwartej i piątej pozycji), powiększając swoją przewagę nad stajnią z Brackley do 15 punktów. Szósty na mecie zameldował się Fisichella, zapewniając Sauberowi trzeci z rzędu zarobek punktowy. Postawa Włocha była tym bardziej imponująca, iż ze względu na wymianę silnika wyścig musiał rozpocząć z końca stawki. Dosyć dobrze pojechał również Webber, finiszując na siódmej pozycji, a ostatni punkt wywalczył Montoya, który tuż po starcie przyczynił się do wyeliminowania z walki swojego partnera. Tym samym Williams jeszcze bardziej oddalił się od zespołów Renault i B.A.R w klasyfikacji konstruktorów. Jeszcze gorzej sprawy miały się w przypadku McLarena. Raikkonen po udanym starcie awansował na drugą pozycję, ale wkrótce z wyścigu wyeliminowała go awaria silnika. Podobny los spotkał Coultharda, przy czym dla Szkota była to już druga awaria w trakcie tego weekendu. Wszystko to w domowym wyścigu Mercedesa...
Na ostatnie dwa wyścigi pierwszej połowy sezonu 2004 cyrk Formuły 1 przeniósł się do Ameryki Północnej. Pierwsza w kolejności była Grand Prix Kanady, a do wyścigu tego na pierwszej pozycji dosyć niespodziewanie zakwalifikował się Ralf Schumacher, dla którego było to już drugie z rzędu pole position na torze im. Gillesa Villeneuve'a. Niespodziewanie, gdyż tegoroczna forma zespołu Williams była nieporównanie gorsza od tej z 2003 roku. Montoya także uzyskał dosyć wysoką pozycję startową (4), tak więc stajnia z Grove pod przewodnictwem nowego dyrektora technicznego - Sama Michaela mogła być zadowolona ze swojej postawy na kwalifikacjach. Na drugiej i trzeciej pozycji zakwalifikowali się Button i Trulli, natomiast piąty czas uzyskał Alonso, kolejny raz ulegając Trullemu. Tymczasem Michaela Schumachera i Barrichello czekał start dopiero z szóstej i siódmej pozycji. Tym razem obaj kierowcy Ferrari zaryzykowali jazdę z większą ilością paliwa na kwalifikacjach, ale do tego doszły również niewielkie błędy, co zaowocowało stratą ponad sekundy do zdobywcy pole position. Tak czy inaczej trzeci raz w tym sezonie włoska stajnia nie zdołała wywalczyć pole position. Pierwszą dziesiątkę zamknęli kierowcy McLarena i Christian Klien (Jaguar), dla którego był to najlepszy występ podczas kwalifikacji w debiutanckim sezonie.
Dwustopowa strategia pozwoliła Michaelowi Schumacherowi na wygranie wyścigu, choć trzeba przyznać, że postawa młodszego z braci Schumacherów również była godna pochwały. Kierowca Williamsa jechał na prowadzeniu niemal do połowy wyścigu i dopiero po swoim środkowym postoju znalazł się za starszym bratem, finiszując ostatecznie na drugiej pozycji. Jakie było jednak zdziwienie Ralfa Schumachera, gdy kilka godzin po wyścigu dowiedział się o swojej dyskwalifikacji, która pozbawiła go pierwszej wizyty na podium w tym sezonie. Podobny los spotkał również Montoyę i obydwu kierowców Toyoty, a przyczyną dyskwalifikacji były zbyt szerokie kanały hamulcowe. Dyskwalifikacja aż czterech kierowców, którzy finiszowali odpowiednio na 2, 5, 8 i 10 pozycji, spowodowała całkowite przewrócenie końcowego rezultatu wyścigu. Barrichello został ostatecznie sklasyfikowany na drugiej pozycji i dzięki temu ekipa Ferrari odniosła drugie podwójne zwycięstwo z rzędu. Na najniższym stopniu podium stanął Button (oczywiście w przenośni, gdyż ominęła go ceremonia wręczenia nagród i kąpiel w szampanie), natomiast Fisichella, który pierwotnie finiszował na szóstej pozycji, mógł się cieszyć z największego zarobku punktowego w tym sezonie, gdyż za czwarte miejsce otrzymał pięć oczek. Na piątej i szóstej pozycji sklasyfikowani zostali Raikkonen i Coulthard, zwiększając ponad dwukrotnie tegoroczny dorobek punktowy zespołu McLaren, który jednak nadal zajmował zaledwie szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Ostatnie pozycje punktowane przypadły kierowcom Jordana, w tym debiutującemu w barwach irlandzkiej stajni Timo Glockowi, który zastąpił w tym wyścigu mającego problemy kontraktowe Giorgio Pantano. Tymczasem ekipa Renault pierwszy raz w tym sezonie nie zdobyła ani jednego punktu - zarówno Trullego, jak i Alonso z wyścigu wyeliminowały problemy techniczne. Z kolei Sato zaliczył trzecią z rzędu awarię silnika w wyścigu, ale ponieważ Button zdobył sześć punktów, zespół B.A.R zdołał odrobić znaczną część straty do Renault.
Kwalifikacje do wyścigu o Grand Prix Stanów Zjednoczonych zostały całkowicie zdominowane przez kierowców Ferrari, przy czym pole position po raz pierwszy w tym sezonie wywalczył Barrichello. Brazylijczyk przełamał tym samym nienajlepszą passę jeśli chodzi o kwalifikacje i z pewnością liczył również na odniesienie pierwszego zwycięstwa w 2004 roku. Dwa kolejne rzędy startowe przypadły zespołom B.A.R i Williams. Sato po raz czwarty zdołał uzyskać lepszy czas od Buttona, ale wszyscy w wyścigu i tak spodziewali się kolejnej awarii silnika Hondy. Na siódmej pozycji zakwalifikował się Raikkonen, pokonując tylko nieznacznie Panisa, natomiast pierwszą dziesiątkę zamknęli Alonso i Webber. W gronie dziesięciu najszybszych kierowców zabrakło tym razem drugiego kierowcy Renault - Trullego, który ze względu na problemy ze skrzynią biegów nie ukończył okrążenia pomiarowego. W tej sytuacji Włocha czekał oczywiście start z końca stawki.
Wyścig rozpoczął się od problemów z uruchomieniem silnika w bolidzie Montoi. Kolumbijczyk przesiadł się oczywiście do stojącego w boksach zapasowego auta, ale stało się to trochę zbyt późno i właśnie przez to został później zdyskwalifikowany. Póki co czekał go start z linii boksów, zamiast z piątej pozycji. Tuż po starcie doszło do kolizji pomiędzy da Mattą i Klienem, w wyniku której oprócz Kliena z wyścigu odpadli także trzej inni kierowcy. Karambol ten miał jeszcze inne i to o wiele bardziej groźne w skutkach konsekwencje. Na torze znalazło się sporo ostrych odłamków i większość z nich została oczywiście uprzątnięta przez porządkowych w trakcie neutralizacji, ale kilka najwyraźniej zostało, jako że wkrótce pękła opona w bolidzie Alonso. Hiszpan miał sporo szczęścia, gdyż po wpadnięciu w poślizg niezbyt mocno uderzył w bandę i skończyło się tylko na strachu. Niestety kolejny pechowiec - Ralf Schumacher w następstwie pęknięcia opony z wielką siłą uderzył tyłem bolidu w bandę, doznając wstrząsu mózgu i jak się okazało dopiero po kilku dniach pęknięcia dwóch kręgów. W związku z tym czekała go dłuższa przerwa w ściganiu. Tymczasem wyścig po kolejnej, tym razem dosyć długiej neutralizacji, miał już dosyć spokojny przebieg, a wygrał go Michael Schumacher. Niemiec prowadzenie objął tuż po pierwszym wznowieniu wyścigu, wykorzystując nieuwagę Barrichello i głównie dzięki temu odniósł ósme zwycięstwo w tym sezonie. Brazylijczyk znów musiał zadowolić się tylko drugą pozycją, natomiast trzeci na mecie zameldował się Sato. Była to pierwsza wizyta na podium w dotychczasowej karierze Japończyka, który tym razem uniknął awarii silnika, prezentując kolejny raz swoją samurajską waleczność, ale z dobrym skutkiem. Od miecza Sato "padł" tym razem Trulli, tracąc trzecie miejsce 20 okrążeń przed końcem wyścigu. Problemy techniczne przeszły za to na Buttona, który jazdę zakończył przed połową wyścigu. W tej sytuacji zespół B.A.R tylko o jeden punkt zmniejszył stratę do Renault, ale dobre i to. Na piątej pozycji finiszował Panis, a tuż za Francuzem uplasowali się Raikkonen i Coulthard, zdobywając w sumie pięć punktów, co zapewniło McLarenowi powrót na piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Ostatni punkt ku wielkiej radości ekipy Minardi, która świętowała to wręcz jak zwycięstwo, wywalczył Zsolt Baumgartner. Tymczasem Montoya o swojej dyskwalifikacji dowiedział się dopiero w końcowej fazie wyścigu i był oczywiście z tego powodu bardzo niezadowolony, gdyż cały jego wysiłek, w tym szansa na zdobycie czterech punktów, poszedł na marne.
Pierwsza połowa sezonu 2004 zakończyła się ośmioma zwycięstwami Michaela Schumachera na dziewięć możliwych. Drugie miejsce w klasyfikacji generalnej nadal zajmował Barrichello, tak więc przewaga Niemca nad najbliższym realnym rywalem (Button) wynosiła już 36 punktów. W tej sytuacji do rozstrzygnięcia pozostawała już w zasadzie tylko kwestia wicemistrzostwa, chociaż Barrichello także miał już znaczną przewagę nad kierowcą B.A.R. Podobnie w klasyfikacji konstruktorów Ferrari miało już w garści kolejny tytuł mistrzowski, ale walka o drugie miejsce była daleka od rozstrzygnięcia. Zespoły Renault i B.A.R dzieliło tylko osiem punktów różnicy i już następny wyścig mógł przynieść zmianę. Williams po dwóch fatalnych występach stracił już niemal kontakt z B.A.R, a tymczasem McLaren, który miał już gotową do debiutu wersję "B" bolidu MP4-19, powoli odzyskiwał lepszą formę. Williams także pracował nad ulepszeniami swojego niezbyt udanego auta, szykując między innymi tradycyjny nos.
Znane z bardzo szybkich startów bolidy Renault wystrzeliły jak z procy tuż po rozpoczęciu wyścigu, co Trullemu pozwoliło na objęcie prowadzenia, natomiast Alonso awansował na szóstą pozycję. Po pierwszej rundzie postojów Michael Schumacher odzyskał jednak prowadzenie, czego oczywiście należało się spodziewać i nie oddał go już do końca wyścigu. Piąta wygrana na pięć startów - walka o mistrzostwo wydawała się już być przesądzona. Tymczasem Barrichello dzięki dwustopowej strategii przebił się bez problemu na drugą pozycję, zapewniając Ferrari trzecie podwójne zwycięstwo. Ekipa Renault także nie mogła narzekać - Trulli ostatecznie stanął na najniższym stopniu podium, co w połączeniu z czwartą pozycją Alonso pozwoliło zwiększyć przewagę nad B.A.R już do 10 punktów. Sato musiał uznać wyższość kierowców Renault, kończąc wyścig na piątej pozycji, natomiast Button po starcie z odległej pozycji z trudem zdołał załapać się do punktowanej ósemki. Błąd popełniony na kwalifikacjach okazał się bardzo kosztowny dla Brytyjczyka, gdyż jego przewaga nad Alonso i Trullim zmalała do zaledwie trzech punktów. Zespół B.A.R powiększył jednak przewagę nad Williamsem, gdyż Ralf Schumacher zdobył tylko trzy punkty, a Montoyę z walki wyeliminowała awaria hamulców, chociaż Kolumbijczyk i tak mógł liczyć najwyżej na szóste miejsce. Nawet wysoka pozycja startowa na nic się nie zdała. Powody do zadowolenia mógł mieć za to Fisichella, któremu zadomowienie się na dobre w Sauberze zajęło co prawda sporo czasu, ale w końcu w Hiszpanii zdobył pierwsze punkty dla tego zespołu. Tymczasem McLaren był na najlepszej drodze do spadku na szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów, jako że nawet startujący z 17 pozycji Massa zdołał w wyścigu pokonać Coultharda i Raikkonena. Nic dziwnego, że stajnia z Woking pracowała już nad bolidem MP4-19B.
Najbardziej nieoczekiwany rezultat przyniosły kwalifikacje do wyścigu o Grand Prix Monako. Będący w szczytowej formie Trulli po raz pierwszy w karierze wywalczył pole position i to w dodatku na najbardziej ulubionym torze. Tym samym Włoch udowodnił, że wcale nie jest gorszym kierowcą od Alonso, który na krętych uliczkach Monte Carlo okazał się wolniejszy o blisko pół sekundy, co było równoznaczne z trzecią pozycją startową. Pomiędzy kierowcami Renault znalazł się Button, a dopiero na czwartej pozycji zakwalifikował się Michael Schumacher, co na uniemożliwiającym praktycznie wyprzedzanie torze mocno ograniczało szanse na wygraną. Barrichello musiał zadowolić się szóstą pozycją startową, natomiast pomiędzy kierowcami Ferrari znalazł się Raikkonen, co w porównaniu z postawą w Hiszpanii było wręcz rewelacyjnym osiągnięciem. Ponadto w pierwszej dziesiątce znaleźli się Sato, Coulthard, Montoya i Fisichella, natomiast Ralfa Schumachera, który pierwotnie uzyskał drugi czas, ze względu na wymianę silnika czekał start z 12 pozycji.
Wyścig potwierdził tylko, jak duże znaczenie w Monako ma właśnie pozycja startowa. Nawet pomimo wielu nieoczekiwanych zwrotów akcji, w tym dwóch wizyt na torze samochodu bezpieczeństwa, co nie należy tutaj do rzadkości, na czołowych pozycjach wyścig ukończyli Trulli i Button. Tym samym przerwana została całkowita dominacja Michaela Schumachera, który, jak to mawiają wojskowi, postrzelił się tego dnia we własną stopę. Podczas drugiej neutralizacji wyścigu Niemiec zrezygnował z odbycia drugiego postoju, gdyż była to dla niego jedyna szansa na włączenie się do walki o zwycięstwo. Próba rozgrzania hamulców z bardzo niefortunnym miejscu, czyli w środku tunelu, skończyła się jednak kolizją z Montoyą i niestety nie było nam dane przekonać się, czy ryzykowna strategia Ferrari zaowocowałaby kolejnym zwycięstwem Schumachera. Tymczasem Trulli odniósł w pełni zasłużone pierwsze zwycięstwo w karierze, ale najdziwniejsze było to, że władze Renault już wtedy rozważały możliwość rezygnacji z usług Włocha po zakończeniu sezonu 2004. Zaufaniem obdarzony był jak widać tylko Alonso, który żeby było śmieszniej, podobnie jak Michael Schumacher w dosyć głupi sposób zakończył jazdę podczas nieudanej próby wyminięcia dublowanego kierowcy. Na pocieszenie dla Ferrari na najniższym stopniu podium stanął Barrichello, natomiast Montoya ostatecznie finiszował na czwartej pozycji. Pozostali kierowcy, którzy dojechali do mety na punktowanych miejscach: Massa, da Matta, Heidfeld i Panis, zawdzięczali to głównie sporej ilości incydentów podczas tego wyścigu, w tym spektakularnej awarii silnika w bolidzie Sato. Była to już trzecia awaria silnika Hondy w bolidzie Japończyka w tym sezonie, która tym razem doprowadziła do niebezpiecznej sytuacji, gdyż przy zerowej widoczności w chmurze dymu doszło do kolizji pomiędzy Coulthardem i Fisichellą, ale na szczęście niegroźnej w skutkach. Stało się to już na trzecim okrążeniu, gdy Sato jechał na czwartej pozycji. Między innymi dzięki temu zespoły Toyota i Jordan mogły się wreszcie cieszyć z wywalczenia pierwszych punktów w sezonie, a tymczasem Sauber zepchnął McLarena na szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów, gdyż Raikkonena z walki wyeliminowała kolejna usterka i stajnia z Woking znów była bez punktu.
Całkowita porażka w Monako nie wywarła specjalnego wrażenia na Michaelu Schumacherze, tym bardziej, że nadal miał bezpieczną przewagę w klasyfikacji generalnej nad swoim partnerem. Niemiec postanowił jednak dmuchać na zimne i podczas kwalifikacji do wyścigu o Grand Prix Europy pojechał na wszelki wypadek z mniejszą ilością paliwa, aby nie powtórzyła się sytuacja z Monako. W efekcie bez problemu po raz 60 w karierze wywalczył pole position. Na kwalifikacjach znakomicie pojechał również Sato, uzyskując najwyższą pozycję startową w karierze (2), a na kolejnych dwóch pozycjach zakwalifikowali się Trulli i Raikkonen - Fin nadal czekał na pierwszy w miarę przyzwoity rezultat w tym sezonie. Nieco poniżej oczekiwań wypadli Button i Alonso, uzyskując niższe o trzy w stosunku do swoich partnerów pozycje startowe, przy czym w przypadku Hiszpana uleganie Trullemu zaczynało się powoli stawać regułą. Barrichello zachęcony powodzeniem dwustopowej strategii w Hiszpanii, także i na torze Nurburgring zdecydował się na podobny ruch, za co ceną była oczywiście niezbyt wysoka pozycja startowa (7). Z czołowych zespołów najsłabiej wypadł Williams, okupując pozycje startowe pod koniec pierwszej dziesiątki.
W wyścigu Michael Schumacher zgodnie z planem najwcześniej ze wszystkich kierowców odbył pierwszy postój, ale nie stanowiło to najmniejszego problemu, jako że miał już w tym momencie ogromną przewagę nad najbliższym rywalem. Po zakończeniu pierwszej rundy postojów powrócił oczywiście na prowadzenie i nie oddał go już do końca wyścigu, odnosząc szóste zwycięstwo w tym sezonie. Barrichello także spisał się całkiem nieźle, wykorzystując dwustopową strategię niemal do perfekcji. Niemal, ponieważ tuż po swoim trzecim postoju dopadł go spisujący się tego dnia znakomicie Sato. Japończyk postanowił nie marnować czasu i zaatakował kierowcę Ferrari przy pierwszej okazji. Ten jednak nie spodziewał się tego i skręcił w jadącego tuż obok Sato. Brazylijczyk miał dużo szczęścia, gdyż jego auto przetrwało kolizję i dzięki temu ekipa Ferrari mogła świętować kolejne podwójne zwycięstwo. Tymczasem Sato czekała wymiana spojlera i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że czwartego postoju nie wytrzymał silnik (brak pędu powietrza oznacza brak chłodzenia). Na pocieszenie dla zespołu B.A.R z problemów Sato skorzystał przede wszystkim Button, stając po raz piąty na podium. Więcej punktów zdobyła jednak kolejny raz ekipa Renault (Trulli i Alonso finiszowali kolejno na czwartej i piątej pozycji), powiększając swoją przewagę nad stajnią z Brackley do 15 punktów. Szósty na mecie zameldował się Fisichella, zapewniając Sauberowi trzeci z rzędu zarobek punktowy. Postawa Włocha była tym bardziej imponująca, iż ze względu na wymianę silnika wyścig musiał rozpocząć z końca stawki. Dosyć dobrze pojechał również Webber, finiszując na siódmej pozycji, a ostatni punkt wywalczył Montoya, który tuż po starcie przyczynił się do wyeliminowania z walki swojego partnera. Tym samym Williams jeszcze bardziej oddalił się od zespołów Renault i B.A.R w klasyfikacji konstruktorów. Jeszcze gorzej sprawy miały się w przypadku McLarena. Raikkonen po udanym starcie awansował na drugą pozycję, ale wkrótce z wyścigu wyeliminowała go awaria silnika. Podobny los spotkał Coultharda, przy czym dla Szkota była to już druga awaria w trakcie tego weekendu. Wszystko to w domowym wyścigu Mercedesa...
Na ostatnie dwa wyścigi pierwszej połowy sezonu 2004 cyrk Formuły 1 przeniósł się do Ameryki Północnej. Pierwsza w kolejności była Grand Prix Kanady, a do wyścigu tego na pierwszej pozycji dosyć niespodziewanie zakwalifikował się Ralf Schumacher, dla którego było to już drugie z rzędu pole position na torze im. Gillesa Villeneuve'a. Niespodziewanie, gdyż tegoroczna forma zespołu Williams była nieporównanie gorsza od tej z 2003 roku. Montoya także uzyskał dosyć wysoką pozycję startową (4), tak więc stajnia z Grove pod przewodnictwem nowego dyrektora technicznego - Sama Michaela mogła być zadowolona ze swojej postawy na kwalifikacjach. Na drugiej i trzeciej pozycji zakwalifikowali się Button i Trulli, natomiast piąty czas uzyskał Alonso, kolejny raz ulegając Trullemu. Tymczasem Michaela Schumachera i Barrichello czekał start dopiero z szóstej i siódmej pozycji. Tym razem obaj kierowcy Ferrari zaryzykowali jazdę z większą ilością paliwa na kwalifikacjach, ale do tego doszły również niewielkie błędy, co zaowocowało stratą ponad sekundy do zdobywcy pole position. Tak czy inaczej trzeci raz w tym sezonie włoska stajnia nie zdołała wywalczyć pole position. Pierwszą dziesiątkę zamknęli kierowcy McLarena i Christian Klien (Jaguar), dla którego był to najlepszy występ podczas kwalifikacji w debiutanckim sezonie.
Dwustopowa strategia pozwoliła Michaelowi Schumacherowi na wygranie wyścigu, choć trzeba przyznać, że postawa młodszego z braci Schumacherów również była godna pochwały. Kierowca Williamsa jechał na prowadzeniu niemal do połowy wyścigu i dopiero po swoim środkowym postoju znalazł się za starszym bratem, finiszując ostatecznie na drugiej pozycji. Jakie było jednak zdziwienie Ralfa Schumachera, gdy kilka godzin po wyścigu dowiedział się o swojej dyskwalifikacji, która pozbawiła go pierwszej wizyty na podium w tym sezonie. Podobny los spotkał również Montoyę i obydwu kierowców Toyoty, a przyczyną dyskwalifikacji były zbyt szerokie kanały hamulcowe. Dyskwalifikacja aż czterech kierowców, którzy finiszowali odpowiednio na 2, 5, 8 i 10 pozycji, spowodowała całkowite przewrócenie końcowego rezultatu wyścigu. Barrichello został ostatecznie sklasyfikowany na drugiej pozycji i dzięki temu ekipa Ferrari odniosła drugie podwójne zwycięstwo z rzędu. Na najniższym stopniu podium stanął Button (oczywiście w przenośni, gdyż ominęła go ceremonia wręczenia nagród i kąpiel w szampanie), natomiast Fisichella, który pierwotnie finiszował na szóstej pozycji, mógł się cieszyć z największego zarobku punktowego w tym sezonie, gdyż za czwarte miejsce otrzymał pięć oczek. Na piątej i szóstej pozycji sklasyfikowani zostali Raikkonen i Coulthard, zwiększając ponad dwukrotnie tegoroczny dorobek punktowy zespołu McLaren, który jednak nadal zajmował zaledwie szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Ostatnie pozycje punktowane przypadły kierowcom Jordana, w tym debiutującemu w barwach irlandzkiej stajni Timo Glockowi, który zastąpił w tym wyścigu mającego problemy kontraktowe Giorgio Pantano. Tymczasem ekipa Renault pierwszy raz w tym sezonie nie zdobyła ani jednego punktu - zarówno Trullego, jak i Alonso z wyścigu wyeliminowały problemy techniczne. Z kolei Sato zaliczył trzecią z rzędu awarię silnika w wyścigu, ale ponieważ Button zdobył sześć punktów, zespół B.A.R zdołał odrobić znaczną część straty do Renault.
Kwalifikacje do wyścigu o Grand Prix Stanów Zjednoczonych zostały całkowicie zdominowane przez kierowców Ferrari, przy czym pole position po raz pierwszy w tym sezonie wywalczył Barrichello. Brazylijczyk przełamał tym samym nienajlepszą passę jeśli chodzi o kwalifikacje i z pewnością liczył również na odniesienie pierwszego zwycięstwa w 2004 roku. Dwa kolejne rzędy startowe przypadły zespołom B.A.R i Williams. Sato po raz czwarty zdołał uzyskać lepszy czas od Buttona, ale wszyscy w wyścigu i tak spodziewali się kolejnej awarii silnika Hondy. Na siódmej pozycji zakwalifikował się Raikkonen, pokonując tylko nieznacznie Panisa, natomiast pierwszą dziesiątkę zamknęli Alonso i Webber. W gronie dziesięciu najszybszych kierowców zabrakło tym razem drugiego kierowcy Renault - Trullego, który ze względu na problemy ze skrzynią biegów nie ukończył okrążenia pomiarowego. W tej sytuacji Włocha czekał oczywiście start z końca stawki.
Wyścig rozpoczął się od problemów z uruchomieniem silnika w bolidzie Montoi. Kolumbijczyk przesiadł się oczywiście do stojącego w boksach zapasowego auta, ale stało się to trochę zbyt późno i właśnie przez to został później zdyskwalifikowany. Póki co czekał go start z linii boksów, zamiast z piątej pozycji. Tuż po starcie doszło do kolizji pomiędzy da Mattą i Klienem, w wyniku której oprócz Kliena z wyścigu odpadli także trzej inni kierowcy. Karambol ten miał jeszcze inne i to o wiele bardziej groźne w skutkach konsekwencje. Na torze znalazło się sporo ostrych odłamków i większość z nich została oczywiście uprzątnięta przez porządkowych w trakcie neutralizacji, ale kilka najwyraźniej zostało, jako że wkrótce pękła opona w bolidzie Alonso. Hiszpan miał sporo szczęścia, gdyż po wpadnięciu w poślizg niezbyt mocno uderzył w bandę i skończyło się tylko na strachu. Niestety kolejny pechowiec - Ralf Schumacher w następstwie pęknięcia opony z wielką siłą uderzył tyłem bolidu w bandę, doznając wstrząsu mózgu i jak się okazało dopiero po kilku dniach pęknięcia dwóch kręgów. W związku z tym czekała go dłuższa przerwa w ściganiu. Tymczasem wyścig po kolejnej, tym razem dosyć długiej neutralizacji, miał już dosyć spokojny przebieg, a wygrał go Michael Schumacher. Niemiec prowadzenie objął tuż po pierwszym wznowieniu wyścigu, wykorzystując nieuwagę Barrichello i głównie dzięki temu odniósł ósme zwycięstwo w tym sezonie. Brazylijczyk znów musiał zadowolić się tylko drugą pozycją, natomiast trzeci na mecie zameldował się Sato. Była to pierwsza wizyta na podium w dotychczasowej karierze Japończyka, który tym razem uniknął awarii silnika, prezentując kolejny raz swoją samurajską waleczność, ale z dobrym skutkiem. Od miecza Sato "padł" tym razem Trulli, tracąc trzecie miejsce 20 okrążeń przed końcem wyścigu. Problemy techniczne przeszły za to na Buttona, który jazdę zakończył przed połową wyścigu. W tej sytuacji zespół B.A.R tylko o jeden punkt zmniejszył stratę do Renault, ale dobre i to. Na piątej pozycji finiszował Panis, a tuż za Francuzem uplasowali się Raikkonen i Coulthard, zdobywając w sumie pięć punktów, co zapewniło McLarenowi powrót na piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Ostatni punkt ku wielkiej radości ekipy Minardi, która świętowała to wręcz jak zwycięstwo, wywalczył Zsolt Baumgartner. Tymczasem Montoya o swojej dyskwalifikacji dowiedział się dopiero w końcowej fazie wyścigu i był oczywiście z tego powodu bardzo niezadowolony, gdyż cały jego wysiłek, w tym szansa na zdobycie czterech punktów, poszedł na marne.
Pierwsza połowa sezonu 2004 zakończyła się ośmioma zwycięstwami Michaela Schumachera na dziewięć możliwych. Drugie miejsce w klasyfikacji generalnej nadal zajmował Barrichello, tak więc przewaga Niemca nad najbliższym realnym rywalem (Button) wynosiła już 36 punktów. W tej sytuacji do rozstrzygnięcia pozostawała już w zasadzie tylko kwestia wicemistrzostwa, chociaż Barrichello także miał już znaczną przewagę nad kierowcą B.A.R. Podobnie w klasyfikacji konstruktorów Ferrari miało już w garści kolejny tytuł mistrzowski, ale walka o drugie miejsce była daleka od rozstrzygnięcia. Zespoły Renault i B.A.R dzieliło tylko osiem punktów różnicy i już następny wyścig mógł przynieść zmianę. Williams po dwóch fatalnych występach stracił już niemal kontakt z B.A.R, a tymczasem McLaren, który miał już gotową do debiutu wersję "B" bolidu MP4-19, powoli odzyskiwał lepszą formę. Williams także pracował nad ulepszeniami swojego niezbyt udanego auta, szykując między innymi tradycyjny nos.