Trulli zna odpowiedź na większą liczbę błędów Alonso w 2010

Zdaniem Jarno, Hiszpan musi nadrabiać niedostatki bolidu jazdą ponad limit, co sprzyja błędom
15.09.1010:08
Michał Roszczyn
2979wyświetlenia

Jarno Trulli stanął w obronie swojego byłego partnera zespołowego Fernando Alonso w obliczu niedawnej krytyki dotyczącej formy kierowcy Ferrari w obecnym sezonie. Włoch twierdzi, że dwukrotny mistrz świata jest czasami zmuszony jechać ponad limit, ponieważ dysponuje słabszym samochodem w porównaniu do McLarena i Red Bulla. Ponadto według Trullego austriacki team robi wszystko, by nie wygrać tegorocznej rywalizacji.

Grand Prix Włoch w miniony weekend było decydującym wyścigiem dla Alonso, broniącego tytułu Jensona Buttona oraz asa Red Bulla - Sebastiana Vettela. Cała trójka wyjechała z zerowym dorobkiem punktowym z Belgii dwa tygodnie temu, natomiast w ubiegłą niedzielę na Monzy zajęli odpowiednio pierwsze, drugie i czwarte miejsce. Sytuacja przedstawia się odwrotnie w przypadku pierwszego i drugiego na Spa-Francorchamps Lewisa Hamiltona oraz Marka Webbera, gdzie pierwszy z nich odpadł już na pierwszym okrążeniu wyścigu na Monzy, podczas gdy drugi zajął zaledwie szóstą pozycję na mecie. Tym samym sprawa zdobycia tytułu przez któregoś ze wspomnianej piątki kierowców nadal pozostaje otwarta.

Alonso był krytykowany za - nietypową jak na Hiszpana - ilość błędów w tym sezonie, począwszy od falstartu w Chinach po kosztowną kraksę podczas sobotniego treningu w Monako i wypadnięcie z toru Spa-Francorchamps w później fazie wyścigu. Jednakże Trulli uważa, że błędy te prawdopodobnie są wynikiem nadmiernych starań dwukrotnego mistrza świata w celu zrekompensowania faktu, iż jego Ferrari F10 nie dorównuje osiągom RB6 Red Bulla i MP4-25 McLarena. Włoch twierdzi również, że pomimo posiadania najszybszego w stawce bolidu, Red Bull Racing - a zwłaszcza Sebastian Vettel - zmarnował wiele punktów, będąc pod coraz większą presją wywołaną zbliżaniem się obecnego sezonu ku końcowi.

Ferrari prawdopodobnie nie dysponuje tak konkurencyjnym samochodem [jak pozostali pretendenci do tytułu] - serwis ITV-F1 cytuje kierowcę Lotusa, którzy partnerował Alonso w latach 2003-2004 w ekipie Renault. Fernando czasami jeździ ponad limit, a wówczas musisz brać pod uwagę popełnianie błędów. Takie rzeczy mogą się zdarzać, kiedy mocna się starasz - ja popełniam błędy, każdy je popełnia. Kierowcy nie jest łatwo, zwłaszcza w okolicznościach sprzyjających popełnieniu błędu. Wszyscy wiemy, że chcąc zdobyć mistrzostwo ważne jest dojeżdżanie do mety i zdobywanie punktów w wielu wyścigach - i myślę, że dotychczas najlepiej z tego założenia wywiązuje się Lewis Hamilton.

Red Bull naprawdę zmarnował ogrom punktów; według mnie posiadają najszybszy bolid, ale sprawiają wrażenie, jakby robili wszystko, byleby nie osiągać najlepszych wyników... Trudno powiedzieć, jak rozstrzygnie się rywalizacja w tym sezonie, ponieważ widzieliśmy masę błędów i mnóstwo rozczarowujących występów w wykonaniu czołowych kierowców. Niełatwo wskazać kto wygra. Myślę, że Lewis ma dużą szansę, podobnie jak Webber - natomiast Vettel i Alonso nie mogą już sobie pozwolić na kolejne błędy.

Źródło: Eurosport.Yahoo.com

KOMENTARZE

8
THC-303
15.09.2010 01:55
kubakuba90 - jasne, rozumiem ;) Nie gdybając mogę jednak powiedzieć, że Webber swoje lata już ma a jeszcze 2 sezony temu nie był uważany za zdolnego do wygrywania wyścigów. Vettela to nawet oceniał nie będę ;P Za to Alonso, Button i Hamilton to mistrzowie świata więc IMO - coś jest na rzeczy.
IceMan11
15.09.2010 01:47
Głupie tłumaczenie Jarno odnośnie Alonso. Po co w takim razie cisnał w 3-cim trenie? PO co cisnął przed startem i po co cisnął w SPA? W tych przypadkach z nikim się nie ścigał więc błędy są o tyle większe. Wiadomo każdemu się sdarza, ale bronienie i argumenty są po prostu słabe bo każdy ciśnie jak może i takich wpadek nie mają. Tyle ode mnie :)
kubakuba1990
15.09.2010 01:30
ok, tylko zawsze trudniej jest się utrzymać na szczycie niż na niego trafić. Na pewno mogliby mieć więcej punktów, ale jest jak jest. To na kierowcach RBR ciąży większa presja, niż powiedzmy na Buttonie czy Robercie, bo każdy inny wynik, niż mistrzostwo, będzie dla nich porażką. Chodzi mi o to, że oni nie będą mogli się wytłumaczyć przez słabszy bolid, tak jak to może zrobić np. Ferrari. Poza tym nie wiadomo jak w takiej sytuacji zachowałby się Kubica lub Rosberg, ponieważ oni nie mieli jeszcze aut na miarę mistrzostwa przez cały sezon, tylko cały czas atakują z "drugiej linii". Szanuję Twoje zdanie, ale wg. mnie nie roztrząsajmy kwestii pt:"co by było gdyby" tylko obserwujmy to, co dzieje się teraz... to będzie pasjonująca walka.
THC-303
15.09.2010 10:27
Tak, ja wiem, że np zwrot 'gdyby Nelson nie rozbił się w Singapurze to Massa byłby mistrzem świata' jest co najmniej dziwny, niemniej jednak istnieją przykłady bardzo uzasadnionego gdybania. Uzasadnione gdybanie bierze się stąd, że z taką ilością pole positions zdobywanych przez Vettela i Webbera istnieje prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, ze RBR jest sporo lepszy od jakiegokolwiek innego bolidu w tym sezonie. Jednocześnie wiemy, że liczba kolizji, incydentów czy choćby zawalonych startów z udziałem duetu Red Bulla jest bardzo wysoko. Dlatego uważam, że każdy kierowca, który ma szanse na tytuł w Ferrari czy Macu (HAM, ALO, BUT) miałby ów tytuł niemal pewny w barwach Red Bulla.
kubakuba1990
15.09.2010 09:30
THC-303: gdybać to sobie można...
jan5
15.09.2010 09:17
sadze że przynajmniej jeden kierowców red bulla powinien mieć w okolicy już 250 punktów
kemot
15.09.2010 09:17
Trulli zapomniał o Buttonie.
THC-303
15.09.2010 08:38
Co by nie mówić z jednym się nie sposób nie zgodzić: gdyby Red Bull miał kogokolwiek z innych pretendentów do tytułu (ALO, HAM, BUT) w składzie (ba, niechby miał nawet Kubicę, Rosberga czy Baricza) to już daaaawno byłoby po mistrzostwach...