Podsumowanie sezonu 2005: Przegląd wyścigów część 3

Kluczowe momenty sezonu od Grand Prix Wielkiej Brytanii do Grand Prix Turcji
09.11.0522:18
Marek Roczniak
2350wyświetlenia

W Grand Prix Wielkiej Brytanii pech ponownie dosięgnął Raikkonena. Oczywiście trudno nazwać zbiegiem okoliczności dwie awarie silnika z rzędu, a więc było jasne, że zespół ma problemy z niezawodnością jednostek napędowych Mercedes-Ilmor. Pod tym względem zespół Renault miał wyraźną przewagę i kolejne obniżenie pozycji startowej Raikkonena o 10 miejsc oznaczało dla Alonso okazję do powiększenia przewagi w klasyfikacji generalnej. Tak właśnie się stało, ale znów tylko o dwa punkty, bowiem Fin po starcie z 12 pozycji finiszował tuż za kierowcą Renault na trzeciej pozycji. Wyścig wygrał tymczasem Montoya, dla którego było to pierwsze zwycięstwo w barwach McLarena. Tym razem wszystko układało się po myśli Kolumbijczyka już od startu, kiedy to po odważnym, aczkolwiek w pełni kontrolowanym ataku zewnętrzną stroną szybkiego wirażu Copse, wyprzedził startującego z pole position Alonso. Później pomimo wcześniejszych zjazdów na postoje Montoya za każdym razem powracał na prowadzenie, mając na koniec blisko trzy sekundy przewagi nad Hiszpanem. Zwycięstwo to zapewniło mu awans w klasyfikacji generalnej z 11 na 6 pozycję.

Raikkonen miejsce na najniższym stopniu podium zawdzięczał głównie drugiemu kierowcy Renault, Fisichelli, któremu już drugi z rzędu zgasł silnik podczas jednego z postojów. W efekcie Włoch finiszował na czwartej pozycji, tak więc zespół Renault zdobył w sumie 13 punktów, natomiast McLaren 16 - oba zespoły po wyścigu na torze Silverstone dzieliła różnica 15 punktów. Button pomimo obiecującej postawy na kwalifikacjach (druga pozycja startowa przy niewiele mniejszej ilości paliwa od Montoi czy Alonso), przed własną publicznością uplasował się dopiero na piątej pozycji, ale tak czy inaczej był to dla niego drugi zarobek punktowy z rzędu. Tymczasem drugi kierowca B.A.R, Sato, szansę na dobry rezultat zaprzepaścił doprowadzając do zgaśnięcia silnika na okrążeniu formującym i zamiast wystartować z siódmej pozycji, wyścig rozpoczął z boksów, kończąc go dopiero na 16 pozycji. Kolejno na szóstej i siódmej pozycji finiszowali kierowy Ferrari, Michael Schumacher i Barrichello - tym razem nikt z czołówki nie odpadł, a więc nie było nawet szans na walkę o najniższy stopień podium. Ostatni punkt w Wielkiej Brytanii zdobył Ralf Schumacher, natomiast Trulli pomimo startu z wyższej pozycji na mecie był dopiero dziewiąty. Najgorzej sprawy miały się w zespole Williams, bowiem Webber i Heidfeld znowu finiszowali poza pierwszą dziesiątką. Na słabą formę stajni z Grove wpływ mogła mieć decyzja BMW o wykupieniu Saubera, co zostało ogłoszone przed Grand Prix Francji.


Po zwycięstwie na torze Silverstone, Montoya już w następnym wyścigu miał szansę na ponowne stanięcie na najwyższym stopniu podium. Kolumbijczyk popełnił jednak błąd na ostatnim zakręcie podczas kwalifikacji i do Grand Prix Niemiec musiał wystartować z ostatniej pozycji. Owszem, w wyścigu spisał się bez zarzutu, perfekcyjnie wykorzystując obraną strategię, ale na koniec musiał zadowolić się drugą pozycją i to w sytuacji, gdy do mety ze względu na problemy techniczne nie dojechał drugi kierowca McLarena, Raikkonen. Fin wystartował z pole position i pewnie prowadził do 36 okrążenia, gdy z walki wyeliminowała go usterka układu hydraulicznego. Liderem wyścigu został wówczas nie kto inny jak główny rywal Raikkonena w walce o mistrzostwo, Alonso, odnosząc w efekcie szóste zwycięstwo w tym sezonie. Na siedem wyścigów przed końcem sezonu przewaga Hiszpana w klasyfikacji generalnej kierowców wynosiła 36 punktów, tak więc był on w niezwykle komfortowej sytuacji.

Na najniższym stopniu podium stanął Button, dla którego wyścig na torze Hockenheim pomimo nienajlepszego startu okazał się bardzo udany. Brytyjczyk ponownie zakwalifikował się na drugiej pozycji i chociaż już na starcie stracił dwa miejsca, to jednak tuż przed drugim postojem udało mu się w bezpośredniej walce pokonać Michaela Schumachera, co w połączeniu z kłopotami Raikkonena zapewniło mu pierwsze podium w tym sezonie. Po tym wyścigu zespół B.A.R awansował na siódmą pozycję w klasyfikacji konstruktorów, chociaż jego drugi kierowca, Sato, nadal robił wszystko, aby pozbawić się szansy na zarobek punktowy. Tym razem Japończyk uszkodził przednie skrzydło po lekkim uderzeniu w tył bolidu Fisichelli i ze względu na dodatkowy postój w boksach finiszował poza pierwszą dziesiątką. Fisichella wytrącony z rytmu kolizją, na pierwszym okrążeniu stracił w sumie cztery miejsca, ale później zaczął powoli odrabiać straty i po wyprzedzeniu dwa okrążenia przed metą mającego wyraźne problemy z oponami Michaela Schumachera uplasował się na czwartej pozycji. Siedmiokrotny mistrz świata przed własną publicznością musiał zadowolić się czterema punktami, ale i tak poszło mu znacznie lepiej niż Barrichello, który zakwalifikował się tuż przed kierowcami Minardi, a w wyścigu z trudem załapał się do pierwszej dziesiątki. Na ostatnich pozycjach punktowanych finiszowali Ralf Schumacher, Coulthard i Massa. Cała trójka zakwalifikowała się w drugiej dziesiątce, a więc był to dla nich dosyć udany wyścig. Tymczasem Williams znów był bez punktów - Webber już na pierwszym zakręcie uszkodził swój bolid po kontakcie z Sato i nie został sklasyfikowany, natomiast Heidfeld zdecydował się na trzystopową strategię, która okazała się zupełnie nieskuteczna.


Raikkonen na najwyższy stopień podium powrócił dopiero w Grand Prix Węgier, czyli w swoim nieoficjalnym domowym wyścigu, bowiem to właśnie tutaj zjawia się zwykle największa liczba fińskich fanów. Ze względu na konieczność wyjazdu na tor już na początku kwalifikacji, Raikkonen wywalczył zaledwie czwartą pozycję startową, ale w wyścigu już na pierwszym okrążeniu udało mu się wyprzedzić Trullego, a po przepuszczeniu przez Montoyę znalazł się tuż za Michaelem Schumacherem na drugiej pozycji. Tak, to nie pomyłka - kierowca Ferrari na torze Hungaroring wywalczył swoje pierwsze i zarazem jedyne pole position w sezonie 2005 i nawet nie była to specjalnie zasługa mniejszej ilości paliwa na kwalifikacjach, gdyż inni kierowcy z czołówki także zdecydowali się na trzystopową strategię. Niemiec na prowadzeniu utrzymał się do drugiej rundy postojów, zanim w końcu uległ obydwu kierowcom McLarena, ale na mecie był drugi, jako że Montoyę na 41 okrążeniu z walki wyeliminowała awaria wału napędowego. Kolumbijczyk był wówczas na prowadzeniu i kto wie, czy nie udałoby mu się wygrać - tak czy inaczej z pewnością mógł liczyć przynajmniej na drugi stopień podium. Nie było mu to jednak dane i McLaren na swój pierwszy dublet w tym sezonie musiał jeszcze trochę poczekać.

Na mecie Raikkonen miał ponad pół minuty przewagi nad Michaelem Schumacherem, co doskonale ilustrowało różnicę w szybkości bolidów McLaren MP4-20 i Ferrari F2005. Tym niemniej był to dla Schumachera jeden z najbardziej udanych wyścigów w tym sezonie, ale zarazem ostatnia wizyta na podium, jako że pozostałe wyścigi dla włoskiej stajni były już zupełnie nieudane. Póki co ekipa Ferrari miała nadzieję, iż uzyskany na Węgrzech rezultat jest zapowiedzią poprawy formy. Kolejno na trzeciej i czwartej pozycji uplasowali kierowcy Toyoty, Ralf Schumacher i Trulli - dla młodszego z braci Schumacherów była to pierwsza wizyta na podium w barwach japońskiej stajni. Piąty na mecie zameldował się Button, a tuż za nim uplasowali się Heidfeld i Webber, zdobywając pierwsze punkty dla Williamsa od Grand Prix Kanady. Punktowaną ósemkę zamknął Sato, któremu wreszcie udało się dojechać do mety bez wpadania na innych kierowców. Kolizji nie zdołał uniknąć tymczasem lider klasyfikacji generalnej, Alonso. Hiszpan tuż po starcie zaczepił o bolid Ralfa Schumachera i musiał zjechać do boksów po nowe przednie skrzydło, co pozbawiło go szansy na zarobek punktowy. Podobny los spotkał także Barrichello, który na starcie uderzył w tył bolidu Trullego. Największego pecha mieli jednak kierowcy Red Bull, bowiem Klien po kolizji z Villeneuve'em wykonał w powietrzu obrót o 360 stopniu i jazdę zakończył już na pierwszym zakręcie, natomiast Coulthard po przejechaniu przez przednie skrzydło z bolidu Alonso wypadł z toru z uszkodzonym zawieszeniem w połowie pierwszego okrążenia. Po tym wyścigu sytuacja w klasyfikacji generalnej kierowców wróciła do stanu sprzed Grand Prix Niemiec, bowiem przewaga Alonso nad Raikkonenem zmalała z powrotem do 26 punktów. Tymczasem w klasyfikacji konstruktorów McLaren do Renault tracił już tylko 12 punktów.


Po Węgrzech nastąpiła tradycyjna trzytygodniowa przerwa wakacyjna, mająca dać pracownikom zespołów chwilę wytchnienia w wyjątkowo zagęszczonym w tym roku kalendarzu wyścigów. Wakacji nie mieli jednak w tym roku pracownicy Ferrari, a przynajmniej nie ekipa testowa włoskiej stajni, która regularnie testowała opony Bridgestone w nadziei na poprawę rezultatów. Kolejny wyścig, Grand Prix Turcji, odbył się na nowym torze w Stambule. Zgodnie z zapowiedzią autora, Hermanna Tilke, obiekt ten okazał się dosyć wymagający nawet dla doświadczonych kierowców. Na kwalifikacjach poważnych błędów nie uniknęli między innymi dwaj mistrzowie świata, Villeneuve i Schumacher, a także obydwaj kierowcy B.A.R, Button i Sato. Pole position wywalczył tymczasem Raikkonen, mając za swoimi plecami Fisichellę, Alonso i Montoyę. Na starcie Fisichella zdołał wyprzedzić Raikkonena, ale już w połowie pierwszego okrążenia popełnił błąd i znalazł się ponownie na drugiej pozycji, by na kolejnym okrążeniu przepuścić swojego partnera, Alonso. Hiszpan do pierwszego postoju cały czas trzymał się blisko Raikkonena, ale wkrótce stało się jasne, że była to tylko zasługa mniejszej ilości paliwa w baku i to w stosunku do obydwu kierowców McLarena. W tej sytuacji już podczas pierwszej rundy postojów zarówno Alonso, jak i Fisichellę przeskoczył Montoya i zanosiło się na pierwszy dublet stajni z Woking od kilku lat.

Sprawy przybrały jednak nieoczekiwany obrót, gdy Monteiro uderzył w tył bolidu Montoi na jednym z ostatnich okrążeń, tuż po tym jak został przez niego zdublowany. Kolumbijczyk miał co prawda na tyle dużą przewagę nad Alonso, iż pomimo wypadnięcia na chwilę z toru zdołał utrzymać się na drugiej pozycji, jednak wkrótce popełnił błąd na szybkim Zakręcie 8, do czego mogło przyczynić się uszkodzenie dyfuzora podczas kolizji. Tym razem Alonso zdołał już wyprzedzić kierowcę McLarena i dzięki temu finiszował na drugiej pozycji, natomiast Montoya musiał zadowolić się najniższym stopniem podium. W tej sytuacji Raikkonen wygrywając wyścig zmniejszył swoją stratę do Alonso tylko o dwa punkty i na pięć wyścigów przed końcem sezonu tracił do niego 24 punkty. Montoya tymczasem awansował na czwartą pozycję w klasyfikacji generalnej, a jego strata do trzeciego Michaela Schumachera, który ze względu na kolizję z Webberem nie zdobył w Turcji ani jednego punktu, wynosiła 15 punktów. Czwarty na mecie zameldował się Fisichella, a tuż za jego plecami finiszował Button, tocząc z Włochem walkę na ostatnich okrążeniach. Toyocie punkty zapewnił tym razem tylko Trulli (szósta pozycja), jako że Ralf Schumacher trafił na starcie na kolizję pomiędzy Heidfeldem i Massą i spadł na koniec stawki, by na mecie zająć 12 miejsce. Pierwszą ósemkę zamknęli Coulthard i Klien, zapewniając Red Bull czwarty podwójny zarobek punktowy w tym sezonie. Bez punktów byli tymczasem Sato, Barrichello i obydwaj kierowcy Williamsa, którym na nowym torze przytrafiły się aż cztery przypadki pęknięcia prawej tylnej opony. Przed decydującą fazą sezonu najciekawiej zapowiadała się walka pomiędzy Renault i McLarenem o mistrzostwo w klasyfikacji konstruktorów - oba zespoły dzieliło zaledwie dziewięć punktów różnicy.