Michał Broniszewski również wygrywa na Brands Hatch
Polski dzień na torze pod Londynem!
14.07.1220:07
6423wyświetlenia
Michał Broniszewski i Philipp Peter wygrali dramatyczny wyścig International GT Open na torze Brands Hatch.
Polsko-austriacka załoga wystartowała samochodem naprawionym w ostatniej chwili po uderzeniu w ścianę podczas drugiej sesji kwalifikacyjnej. Wyścig rozpoczął się na mokrej nawierzchni i Philipp Peter początkowo jechał spokojnym tempem na czwartym miejscu.
Po kilku okrążeniach, mimo ulewnego deszczu, udało mu się przyśpieszyć i wyprzedzić niedawnego zwycięzcę Le Mans 24h - Gianmarię Bruniego. Wkrótce potem, po błędzie startującego z pole position Andrei Monterminiego, awansował na drugie miejsce. Od tego momentu Austriak jechał znakomicie i był najszybszym kierowcą na torze. Nim Peter dogonił Nicka Tandiego, ten zjechał do boksu, jednak po zmianie kierowców to Michał Broniszewski znalazł się na pozycji lidera z przewagą ponad 18 sekund nad Federico Leo z AF Corse.
Polak rozkręcał się z każdym okrążeniem i jechał coraz szybciej, podczas gdy Leo musiał bronić drugiego miejsca przed Marco Holzerem, zmiennikiem Tandiego. Na 33 okrążeniu Niemiec wyprzedził Włocha i rozpoczął pogoń za Polakiem. Kierowca w Porsche był szybszy i odrabiał stratę do Broniszewskiego z każdym okrążeniem, jednak nie udało mu się stworzyć dogodnej sytuacji do ataku i Polak minął metę jako pierwszy! Zwycięstwo sprawiło, że polsko-austriacka załoga awansowała na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej
Michał Broniszewski:
To wspaniały, ale i dramatyczny dzień! Przed wyścigiem były wielkie nerwy w zespole. Mało brakowało, abyśmy w ogóle nie wystartowali! W sesji Q2, niewiele ponad 2 godziny przed startem, jechałem na oponach slick autem ustawionym na deszcz. Samochód źle się prowadził, nie dało się rozgrzać opon. Podczas zmiany biegu, na prostej, przy około 200 km/h straciłem przyczepność, uciekł mi tył samochodu i uderzyłem w barierę.
Zespół ledwo zdążył poskładać samochód na wyścig. Pojechaliśmy tym razem na ustawieniu deszczowym, które pozwoliło Philippowi pojechać perfekcyjną zmianę i objąć prowadzenie. Końcówka była niewiarygodna. Nawierzchnia była coraz bardziej sucha i samochód ustawiony na mokro był z każdym okrążeniem coraz bardziej nadsterowny. Z niepokojem słuchałem komunikatów przez radio i patrzyłem w lusterka, ale na kilka minut przed końcem już wiedziałem, że wygramy! Wielkie dzięki dla zespołu, zwłaszcza dla naszego głównego mechanika Alfo Rusconi, który z wielkim poświęceniem odbudował samochód. W nagrodę zaprosiliśmy go wraz z nami na podium! Gdyby nie Alfo, na pewno by nas tam dzisiaj nie było. W niedzielę czeka nas trudne zadanie. Po wypadku w sesji kwalifikacyjnej startujemy z odległego pola, ale dzisiejsze zwycięstwo bardzo dodało nam wiary w możliwości i motywacji. Dlatego jesteśmy dobrej myśli!
KOMENTARZE