Wywiad z Jeanem Todtem
Szef Ferrari dzieli się swoimi myślami na temat sezonu 2006 i kolejnych
08.03.0619:17
860wyświetlenia

Żaden człowiek przed nim nie osiągnął tego co on - przez pół dekady utrzymywał zespół na samym szczycie w Formule w 1, czyniąc Michaela Schumachera mistrzem świata przez pięć lat z rzędu od 2000 do 2004 roku. Jednak według zasady, że wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć, w zeszłym sezonie zespół i jego główny kierowca spadli na trzecie miejsce w klasyfikacjach generalnych. Mimo to w przeddzień nowego sezonu Jean Todt jest zmotywowany jak zawsze i zarazem pewny, że Ferrari będzie w tym roku jednym z kandydatów do zdobycia korony mistrzowskiej.
Nowy sezon, nowe regulacje, jeden nowy kierowca - co doprowadzi Ferrari z powrotem na szczyt? Co będzie tym magicznym zaklęciem?
Nie ma żadnych magicznych zaklęć w Formule 1, tak jak i w naszym codziennym życiu. Rezultaty są owocem jakości wykonanej pracy i troski, z jaką się do niej podchodzi. Stoper jest ostatecznym sędzią, nie mamy żadnych asów w rękawie. Nasz zespół zawsze odróżniał się od innych wielkim pragnieniem do zwycięstwa, ponieważ dążenie do sukcesu jest wpisane w nasz kod DNA. Nie da się ukryć, że pierwszy raz od 1999 roku zaczynamy sezon nie posiadając żadnego z obecnych tytułów, ale to nadaje nam dodatkowego impetu, aby zespół Ferrari powrócił na swoje prawowite miejsce i tam już pozostał - na sam szczyt.
Z koncernów tytoniowych obecnych na padoku, tylko związany z Ferrari Philip Morris pozostanie w tym sporcie po 2006 na warunkach, jakie inni producenci uznali za zbyt nieatrakcyjne. Czy oferta marketingowa Ferrari jest tak kusząca, że przewyższa zakaz reklamy wyrobów tytoniowych?
Związek z Philip Morris był i jest nadal bardzo pozytywny dla obu firm. Współpraca partnerska rozpoczęła się ponad 30 lat temu i ostatnio została przedłużona do 2011 roku. Marlboro i Ferrari to dwie nadzwyczajne marki, które znacząco przyczyniły się do rozwoju Formuły 1. Partnerstwo jest realizowane nie tylko poprzez wsparcie w trakcie sezonu, ale także poprzez takie programy, jak wizyty w naszej siedzibie, dni na torze w trzymiejscowym bolidzie - zmodyfikowanej wersji F2002, czy możliwość zobaczenia Grand Prix od wewnątrz.
Ferrari było jednym z pierwszych zespołów, który podpisał się pod Concorde Agreement na rok 2008. Czy możesz coś o tym powiedzieć jako osoba wtajemniczona?
Jest prawdą, że wyścigi są w DNA Ferrari. Jest także prawdą, że inwestycje konieczne do rywalizacji w Formule 1 nie mogą destabilizować naszej rzeczywistości - małego producenta samochodów, który nie posiada takich zasobów ekonomicznych, jak stojący za nim duży koncern FIAT. Jest on naszym głównym udziałowcem, ale nie wspiera nas finansowo. W ostatnich latach prezydent Ferrari, Luca di Montezemolo, naciskał mocno na wprowadzenie bardziej wyrównanego podziału zysków generowanych prze Formułę 1. Intensywne negocjacje zakończyły się wstępnym porozumieniem z FOM w grudniu 2003 roku, które z różnych powodów nie zostało zrealizowane. Wówczas poinformowaliśmy innych producentów, że i tak chcemy dojść do porozumienia, ponieważ było to dla nas priorytetem, aby zapewnić dłuższą stabilność ekonomiczną dla naszego zaangażowania w Formułę 1. Kompromis został osiągnięty i 19 stycznia 2005 roku ogłosiliśmy nasze poparcie dla nowej wersji Concorde Agreement, mającej obowiązywać do końca 2012 roku.
Po całym zamieszaniu, które zrobili, czy wydaje ci się, że inni producenci dołączą do nowego porozumienia, skoro jest teraz oferowany bardziej równy podział dochodów z Formuły 1?
Nie jestem przyzwyczajony do osądzania wyborów dokonanych przez innych, ale wierzę, że to jest najbardziej logiczne rozwiązanie.
Nie będzie w sezonie 2006 Grand Prix Belgii, ale może powróci w przyszłym roku. Jakie są twoje odczucia na temat potencjalnej straty takich historycznych europejskich torów?
Formuła 1 rozrosła się znacznie w ostatnich latach, zaglądając do takich nowych krajów jak Malezja, Chiny, Turcja i Bahrajn - stała się bardziej globalna. Nadejście nowych obiektów podniosło też standard całej infrastruktury wokół torów i to spowodowało, że konieczna stała się modernizacja niektórych europejskich torów, zwłaszcza tych starszych. Jest oczywiste, że odnowienie wymaga dużych inwestycji, które nie zawsze muszą się od razu zwrócić, ale w dłuższej perspektywie taka sytuacja jest pozytywna. Szkoda, że w 2006 roku nie będzie możliwe użycie fascynującego toru Spa-Francorchamps, ale jest on wart tego, aby poświęcić ten rok i w rezultacie zyskać nowoczesną infrastrukturę na kolejne sezony.
Bycie szefem Ferrari to bardziej koncepcja życia niż z praca. Czy stanowisko to jest nadal dla ciebie atrakcyjne po tych wszystkich latach?
Z pewnością. Inaczej nie byłbym w stanie spędzać tak dużo czasu siedząc przed moim biurkiem w Maranello. Nie brakuje motywacji ani nowych wyzwań: po latach, kiedy staraliśmy się przedłużyć naszą dominację, przyszedł czas na słabszy okres, a z nim nadeszła silna motywacja do powrotu na szczyt. Mamy też inne wyzwanie, a jest nim zapewnienie Scuderii długoterminowej przyszłości, zarówno z organizacyjnego jak i ekonomicznego punktu widzenia. My - i tutaj odnoszę się do tych, którzy byli i nadal są a nami w tej niezwykłej grupie - zapisaliśmy się jako rozdział na kartach historii tego biznesu. Inni być może podążą naszym śladem w kolejnych latach.
Źródło: Formula1.com
KOMENTARZE