Broniszewski z przygodami w ELMS
Czterogodzinny wyścig padł łupem ekipy TDS Racing
21.04.1413:58
3909wyświetlenia

Michał Broniszewski zajął 11 miejsce w klasie GTE podczas pierwszej rundy Europejskiej Serii Le Mans na torze Silverstone.
Ekipa Kessel Racing miała w sobotę trochę problemów, przez co straciła aż cztery okrążenia do zwycięzców klasy - Ferrari zespołu AF Corse.
Weekend na torze Silverstone okazał się trudniejszy od oczekiwań- powiedział po Michał Broniszewski. W sesjach treningowych nie mogliśmy znaleźć optymalnych ustawień samochodu, stąd dopiero ósme miejsce w kwalifikacjach. Po starcie okazało się, że opony są za miękkie w stosunku do ustawień i traciliśmy dużo czasu.
Podczas zmiany Giacomo doszło do uszkodzenia cięgna gazu i mój zmiennik pokonał niemal całe okrążenie w bardzo wolnym tempie, a naprawa w boksie oznaczała kolejne stracone minuty. Zaczęliśmy odrabiać straty, ale w ostatniej godzinie, już na mojej zmianie, po poważnym wypadku z udziałem dwóch prototypów na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa.Gdy wywieszono ponownie zielone flagi okazało się, że samochodzie brakuje mocy.Przez dobre pięć okrążeń telemetria nie działała poprawnie i nie można było nic z tym zrobić. Dopiero tuż przed końcem udało się zresetować ustawienia w czasie jazdy i auto zaczęło jechać, ale… za chwilę byłem już na mecie.
Oczywiście wynik jest poniżej oczekiwań, ale gdyby nie przygody po drodze miejsce w pierwszej piątce było jak najbardziej realne. Straciliśmy cztery okrążenia do zwycięzców w klasie, z czego minimum trzy wskutek problemów z samochodem. Pozytywem jest to, że mieliśmy dobre tempo, zaliczyliśmy sporo kilometrów wyścigowych w bardzo mocnej stawce i dojechaliśmy do mety całym samochodem, chociaż z przygodami. Wiemy, że stać na więcej i czekamy już na kolejny wyścig.
Zwycięzcami czterogodzinnej rywalizacji na brytyjskim torze okazała się ekipy TDS Racing, z Pierre Thirietem and Ludovikiem Badeyem i Tristanem Gommendy. Rywalizacja rozstrzygnęła się podczas ostatnich 20 minut wyścigu, po zjeździe samochodu bezpieczeństwa. Początkowo prowadziła ekipa Race Performance z Michelem Freyem za kierownicą, jednak Gommendiemu udało się znaleźć sposób na wyprzedzenie go na wejściu w Maggotts. Podium uzupełnił zespół Morand Racing.