Kierowcy Marussi obwiniają się nawzajem za wypadek podczas GP Kanady
Obaj zawodnicy są jednak zgodni, że przyczyną kolizji było zbyt późne hamowanie do zakrętu
09.06.1415:10
1808wyświetlenia
Kierowcy zespołu Marussia obwiniają siebie nawzajem za ich wczorajszy wypadek podczas Grand Prix Kanady.
W trzecim zakręcie na pierwszym okrążeniu, Chilton wpadł w poślizg, po czym zawadził kołem w swojego zespołowego partnera, który następnie obrócił się i uderzył w mur, natomiast w samochodzie Brytyjczyka uszkodzeniu uległo zawieszenie, przez co obydwaj musieli wycofać się z dalszej jazdy. W rozmowach z dziennikarzami po wyścigu, Chilton obarczył winą za tę kolizję Bianchiego, z kolei Francuz jest zdania, że cała sytuacja została spowodowana przez 23-latka.
Byliśmy tam koło w koło- powiedział Jules Bianchi.
Zostawiłem mu trochę miejsca po środku, a jak mogłeś zauważyć na powtórce pokazujące to zdarzenie od tyłu, jechałem prawie po białej linii. Nie uważam, bym zahamował zbyt późno. Nie zblokowałem nawet kół. Myślałem nawet, by nie skręcać, bo wiedziałem, że znajduje się on [Chilton] obok. Z tego powodu pojechałem szeroko. Z mojej perspektywy punkt hamowania był ok.
Problem jest taki, że powtórka zaczyna się momencie, gdy bolid zachowuje się nadsterownie i po po prostu to wygląda tak, jakbym na niego [Bianchiego] wpadł- stwierdził Max Chilton.
Tak naprawdę jechaliśmy od drugiego do trzeciego zakrętu koło w koło. Zahamowałem późno, a on jeszcze później, co moim zdaniem było jego złym posunięciem i wtedy w niego uderzyłem. Jedyną rzeczą jaką mogłem zrobić by tego uniknąć, to zjechać do wewnętrznej, przez co to wygląda jakby to była moja wina.
Wjechałem na wysoki krawężnik, ale wciąż nie miałem wystarczająco dużo miejsca, więc wcisnąłem pedał hamulca by zwolnić, lecz straciłem kontrolę nad tyłem i właściwie od tego momentu zaczyna się powtórka. Wyglądało to tak jakbym zbyt późno hamował i w niego uderzył, ale w rzeczywistości byłem po wewnętrznej i starałem się tego uniknąć.
KOMENTARZE