Steiner: Powrót po dwóch latach mógłby być ryzykowny dla Wehrleina

Szef Haasa odniósł się również do kwestii wypożyczenia kierowcy i kolizji z GP Niemiec.
01.08.1913:18
Mateusz Szymkiewicz
1436wyświetlenia
Embed from Getty Images

Gunther Steiner uważa, że powrót do Formuły 1 po dwóch latach przerwy mógłby być ryzykownym posunięciem ze strony Pascala Wehrleina.

Po Grand Prix Niemiec pojawiły się sugestie, jakoby były junior Mercedesa mógł przejąć posadę Romaina Grosjeana w Haasie jeszcze w tym sezonie. Szef stajni z Kannapolis podczas spotkania z mediami na Hungaroringu został poproszony o skomentowanie tych doniesień i zwrócił szczególną uwagę na długą przerwę Niemca od startów w F1.

Pascal jest poza sportem od dwóch lat i mógłby napotkać trudności gdyby tu wrócił - stwierdził Gunther Steiner. Innym pytaniem jest to, czy chciałby tu ponownie się pojawić. Wykonuje on swoją pracę w symulatorze [dla Ferrari - przyp. red] i ściga się w Formule E, a sama próba powrotu mogłaby być dla niego ryzykiem. Trzeba go zapytać czy chciałby podjąć to ryzyko. Jeżeli jesteś dwa lata poza sportem, to ktoś musi to wziąć na siebie.

Innym kierowcą łączonym z Haasem jest Esteban Ocon, który w przeciwieństwie do Wehrleina dalej jest juniorem Mercedesa. Steiner zapytany, czy zespół bierze pod uwagę wypożyczenie zawodnika, odpowiedział: Posiadanie kierowcy zaledwie na rok nie jest produktywne. Musiałby być zaangażowany na dłużej niż jeden sezon. Jeśli chodzi o resztę to nie wiem jak wyglądałaby kwestia powiązań [z innym producentem - przyp. red.]. Nie chcemy posłużyć za platformę do treningu.

Włoch ujawnił również, że nie rozmawiał dotychczas z Romainem Grosjeanem i Kevinem Magnussenem na temat ich kolejnego incydentu, tym razem z toru Hockenheim. Dopiero teraz usiądę z nimi do tej rozmowy i zobaczymy co się wydarzy, a także jaki mają punkt widzenia. Musimy iść z tym do przodu. Po Hockenheim nie jestem rozczarowany, właściwie jestem szczęśliwy, że na tym etapie nie wydarzyło się nic takiego jak na Silverstone. Mogło dojść do powtórki, że oba bolidy byłyby rozbite i nie zdobylibyśmy punktów. Nic nie powiedziałem, wolałem najpierw pomyśleć i dopiero wyrazić swoje zdanie. Gdybym zareagował tak samo jak po Silverstone, to nie udałoby się osiągnąć nic konstruktywnego.