NASCAR: Montoya jedenasty w debiucie w serii Busch
Kolumbijczyk po licznych przygodach linię mety przekroczył jako jedenasty
29.10.0613:29
844wyświetlenia
Były kierowca Formuły 1 Juan Pablo Montoya zaliczył wczoraj swój debiutancki występ w sankcjonowanych przez NASCAR wyścigach serii Busch. Kolumbijczyk do wyścigu Sam's Town 250 na torze Memphis Motorsports Park zakwalifikował się na dziewiątej pozycji i po licznych przygodach linię mety przekroczył jako jedenasty, co jak na fakt, że w serii Busch startuje wielu kierowców z pucharu Nextel Cup, jest całkiem przyzwoitym osiągnięciem.
Montoya przed wyścigiem nie ukrywał, że czuje sporą tremę przed debiutem w znacznie bardziej prestiżowej od ARCA serii Busch. "Wiem, że ma to być tylko przygotowanie do przyszłorocznych startów, ale chcę dobrze wypaść. Nie chcę wyglądać jak jakiś idiota." - mówił w piątek. Na idiotę raczej nie wyglądał, zwłaszcza że po spadku na koniec stawki po własnym błędzie zdołał wspiąć się aż na 11 pozycję. Tym niemniej musi się jeszcze sporo nauczyć, jeśli będzie chciał rywalizować z takimi kierowcami jak Kevin Harvick - zwycięzcą wczorajszego wyścigu i zarazem tegorocznym mistrzem serii Busch.
"Szczerze mówiąc była to dosyć szaleńcza jazda." - powiedział po wyścigu Kolumbijczyk, któremu kibicowała spora grupa entuzjastycznych fanów w żółtych koszulkach i kapeluszach. "Nauczyłem się dzisiaj, że trzeba sobie umieć narzucić odpowiednie tempo". Tymczasem Chip Ganassi po obejrzeniu nieco pokiereszowanego Dodge'a Texaco/Havoline z numerem 42 stwierdził, że "misja została wykonana", i że nie ma nic przeciwko nieco pogiętym zderzakom. "Punkty za styl są dobre na wybiegi podczas pokazów mody." - powiedział.
Montoya przez pierwsze 148 okrążeń jechał w pierwszej dziesiątce, jednak później popełnił błąd w jednym z ciasnych zakrętów toru owalnego w Tennessee o długości 0,75 mili i został popchnięty z tyłu przez inny samochód, co skończyło się poślizgiem i spadkiem na 30 miejsce. Przez resztę wyścigu musiał więc odrabiać straty i jak można się domyślić, nie obyło się bez kilku kolejnych stłuczek. "Wprawiłem w poślizg dwóch kierowców, ale w obu przypadkach mój przedni zderzak był już na wysokości ich drzwi i mimo to skręcili we mnie. Niektórzy chcieliby się ścigać jakby to było już ostatnie okrążenie - czuję się jakbym był w przedszkolu." - skomentował.
Kolumbijczyka pochwalił na koniec Harvick, który w klasyfikacji generalnej Nextel Cup zajmuje obecnie drugie miejsce, a więc należy do ścisłej czołówki NASCAR. "Powiedziałbym, że byli bardzo zadowoleni z faktu, że przejechali wszystkie okrążenia i zrobili co do nich należało - zdobyli doświadczenie. Będzie sobie dobrze radził, dobrze panuje nad samochodem i ma straszną ochotę na ściganie. Nie podobał się niektórym zbytnio jego sposób ścigania w Formule Jeden, ale myślę, że tutaj będzie pasował jak ulał".
Źródło: NASCAR.com
KOMENTARZE