Wolff: Mercedes nie odpowiada za 'przewidywalny' sezon 2020
Austriak przyznał, że marzy o bardziej wyrównanej walce z Red Bullem i Ferrari.
26.07.2015:14
1765wyświetlenia
Embed from Getty Images
Według Toto Wolffa, nie jest winą jego zespołu, że sezon 2020 stał się tak
Stajnia z Brackley triumfowała dotąd we wszystkich trzech wyścigach i sesjach kwalifikacyjnych sezonu 2020. Oprócz tego, w kwalifikacjach na Hungaroringu przewaga srebrnych strzał nad ich najpoważniejszymi konkurentami - Ferrari i Red Bullem - wyniosła odpowiednio 1,3 i 1,4 sekundy.
Toto Wolff ujawnił, że rozważa przy okazji kolejnych Grand Prix stosowanie odmiennych strategii dla swoich kierowców w celu zbliżenia ich do siebie na torze. Szef Mercedesa dodaje jednak, że niewiele może zrobić dla widowiska, jeśli rywale Mercedesa tak bardzo zostają w tyle.
Wolff dodał, że chciałby bardziej wyrównanej walki z innymi zespołami, zastrzegając jednocześnie, że to na nich spoczywa obowiązek podniesienia poziomu rywalizacji.
48-latek stwierdził również, że przeciwnicy mogą szybko nadrobić straty w przypadku, gdyby Mercedesa dopadły problemy.
Według Toto Wolffa, nie jest winą jego zespołu, że sezon 2020 stał się tak
przewidywalny, dodając jednocześnie, że tegoroczna kampania nie będzie dla Mercedesa
spacerkiem.
Stajnia z Brackley triumfowała dotąd we wszystkich trzech wyścigach i sesjach kwalifikacyjnych sezonu 2020. Oprócz tego, w kwalifikacjach na Hungaroringu przewaga srebrnych strzał nad ich najpoważniejszymi konkurentami - Ferrari i Red Bullem - wyniosła odpowiednio 1,3 i 1,4 sekundy.
Toto Wolff ujawnił, że rozważa przy okazji kolejnych Grand Prix stosowanie odmiennych strategii dla swoich kierowców w celu zbliżenia ich do siebie na torze. Szef Mercedesa dodaje jednak, że niewiele może zrobić dla widowiska, jeśli rywale Mercedesa tak bardzo zostają w tyle.
Gdybyśmy mieli potraktować te mistrzostwa jako coś oczywistego, jako spacerek i w zasadzie mielibyśmy szykować się tylko na grudniowy wyjazd do Paryża by odebrać nagrody, to nie wygralibyśmy tych mistrzostw- twierdzi Austriak.
Absolutnie nikt z nas nie uważa, że już jest po mistrzostwach. Takie nastawienie może naprawdę może wywieść w pole.
Jednakże z drugiej strony, dominacja jednego zespołu, czy to nas, czy Red Bulla przed kilkoma laty, czy też Ferrari we wczesnych latach dwutysięcznych, jest zawsze czymś dziwnym dla mistrzostw. Nie chodzi w tym jednak o to, by zespół, który zrobił największy postęp, obarczać winą za przewidywalne mistrzostwa.
Wolff dodał, że chciałby bardziej wyrównanej walki z innymi zespołami, zastrzegając jednocześnie, że to na nich spoczywa obowiązek podniesienia poziomu rywalizacji.
Zawsze z wielkim entuzjazmem podchodzimy do ścigania się z naszymi fantastycznymi rywalami, jakimi są Ferrari i Red Bull. Cieszymy się, że do walki włączają się kolejni uczestnicy, jak choćby Racing Point. Z drugiej strony są jeszcze McLaren i Renault, które wciąż szukają sposobu na powrót do czołówki.
Życzyłbym sobie jedynie tego, by mieć na tyle silną konkurencję, aby podchodząc w piątek do pierwszego treningu nie być w stanie przewidzieć wyników. Jeśli jednak chodzi o nas, to bardzo ciężko jest cokolwiek namieszać w hierarchii na tym etapie. Mamy jeden kluczowy cel, a jest nim zakończenie każdego weekendu z możliwie jak najlepszym rezultatem, zdobycie jak największej liczby punktów i walka o mistrzostwo. Nie możemy zrobić nic więcej.
48-latek stwierdził również, że przeciwnicy mogą szybko nadrobić straty w przypadku, gdyby Mercedesa dopadły problemy.
Wszyscy widzieli, jak ciężki weekend na Hungaroringu miał Red Bull, a potem mieli naprawdę dobre tempo wyścigowe. W dodatku zrobili to samochodem, który nie wyglądał, jakby miał w ogóle wystartować. Mechanicy wykonali tu naprawdę świetną robotę.
Te różnice nic nie znaczą. Jeśli przyjrzymy się klasyfikacji kierowców, przewaga Lewisa nad Maxem wynosi 30 punktów. Jeden nieukończony wyścig Lewisa i przewaga znika. W związku z tym trzeba walczyć dalej- zakończył Wolff.