Leclerc: Obawiałem się, że Grosjean zginął w wypadku
Monakijczyk widział pożar Haasa w swoich lusterkach, a także w dziewiątym zakręcie.
03.12.2017:36
1598wyświetlenia
Embed from Getty Images
Charles Leclerc przyznał, że obawiał się śmierci Romaina Grosjeana, widząc pożar jego samochodu w Grand Prix Bahrajnu.
Francuz tuż po starcie miał koszmarny wypadek, rozbijając swojego Haasa o barierę za zakrętem numer trzy. W wyniku uderzenia jego samochód został rozerwany na pół, a także doszło do wybuchu pożaru. Grosjean spędził w ogniu prawie pół minuty i został przetransportowany do szpitala z oparzeniami dłoni oraz stopy.
Kierowca Ferrari dodał, że szykując się do restartu próbował wyprzeć wypadek Grosjeana ze świadomości.
Charles Leclerc przyznał, że obawiał się śmierci Romaina Grosjeana, widząc pożar jego samochodu w Grand Prix Bahrajnu.
Francuz tuż po starcie miał koszmarny wypadek, rozbijając swojego Haasa o barierę za zakrętem numer trzy. W wyniku uderzenia jego samochód został rozerwany na pół, a także doszło do wybuchu pożaru. Grosjean spędził w ogniu prawie pół minuty i został przetransportowany do szpitala z oparzeniami dłoni oraz stopy.
Widziałem wypadek w moich lusterkach, od samego początku miałem świadomość, że był on ekstremalnie poważny i spodziewałem się najgorszego- powiedział Charles Leclerc dla BBC.
Minuty oczekiwania na wiadomość o Grosjeanie wydawały się być godzinami. Szczerze mówiąc widząc to w lusterkach nie miałem wielkiej nadziei, byłem bardzo zmartwiony w komunikatach radiowych. Niestety nie otrzymałem żadnej wiadomości do momentu opuszczenia samochodu. Dopiero wtedy dowiedziałem się, że wyszedł, w co nie mogłem uwierzyć, szczególnie po zobaczeniu płomieni w dziewiątym zakręcie.
Kierowca Ferrari dodał, że szykując się do restartu próbował wyprzeć wypadek Grosjeana ze świadomości.
Tak jak zwykle próbowałem zamknąć się we własnej bańce i skupić się na pracy. Przed wyścigiem F1 wiele spraw przechodzi przez głowę, jak strategia, plan na atak w pierwszym zakręcie i inne podobne rzeczy. Po prostu skupiłem się na osiągnięciu jak najlepszego rezultatu, nie myśląc już o wypadku, głównie dlatego, ponieważ Romain był poza samochodem i samodzielnie dotarł do karetki.
Wysłałem mu później dwie wiadomości. Pierwszej prawdopodobnie nie widział, ponieważ musiał otrzymać setki powiadomień. Odpisał mi dopiero na drugą i prawdopodobnie odzyskał wtedy możliwość pisania po zdjęciu opatrunków. Nie widziałem go w szpitalu, ponieważ zakładałem, że jest tam wiele osób i nie chciałem go męczyć.