Ricciardo bierze na siebie winę za kolizję z Sainzem

Kierowca McLarena nie jest jednak pewien, czy mógł uniknąć kontaktu z Hiszpanem.
24.04.2219:21
Maciej Wróbel
1602wyświetlenia
Embed from Getty Images

Daniel Ricciardo przyznał, że to on ponosi odpowiedzialność za kolizję z Carlosem Sainzem, do której doszło na pierwszym okrążeniu wyścigu o Grand Prix Emilii-Romanii.

Do kontaktu pomiędzy kierowcami McLarena i Ferrari doszło już na pierwszym kółku, na wyjściu z szykany Tamburello. Ricciardo zaliczył kontakt z tyłem samochodu Sainza, który następnie obrócił się, a następnie utknął w żwirowej pułapce, po raz drugi z rzędu odpadając z wyścigu. Australijczyk kontynuował jazdę, jednak nie odegrał większej roli w wyścigu i finiszował na 18. miejscu, będąc ostatnim sklasyfikowanym zawodnikiem.

Podczas rozmowy z mediami po wyścigu Ricciardo przyznał, że do kolizji z Sainzem przyczynił się przejazd po wewnętrznej i próba zostawienia sobie większej ilości miejsca w jego wykonaniu. Na początku wydawało mi się, że to ja zostałem wepchnięty w Carlosa, ale ostatecznie to ja wjechałem w niego a dopiero potem otrzymałem trochę «pomocy» - powiedział kierowca McLarena.

W pierwszym zakręcie wjechałem na krawężnik i próbowałem zrobić sobie nieco więcej przestrzeni. Ale pamiętam, że jak tylko z niego się ześlizgnąłem, to w pewnym momencie Carlos odbił w lewo, po czym oczywiście zgarnąłem tył jego bolidu. Jak tylko go uderzyłem, zobaczyłem, że się obraca i pomyślałem sobie «No, niefajnie». Tak więc zrujnowało to zarówno mój wyścig, jak i jego.

Oczywiście to ja jestem za to odpowiedzialny. Nie sądzę, by było w tym wszystkim coś, co powodowało, że nie miałem miejsca i byłem atakowany ze wszystkich stron. Oczywiście warunki też nie były najłatwiejsze.

W rozmowie ze Sky Carlos Sainz przedstawił swoją wersję wydarzeń. Z jakiegoś powodu Daniel wjechał na krawężnik, zostawiłem mu sporo miejsca, ale myślę, że musiał stracić kontrolę nad przodem samochodu, przez co wjechał we mnie. Pechowa sytuacja, przez którą znowu znalazłem się w żwirze - ocenił Hiszpan.

To zdecydowanie trudny moment i oczywiście chciałem tutaj, przed naszą publicznością, pojechać dobry wyścig. Przed nami były jeszcze 63 okrążenia, więc nie jest dobrze, jeśli zostajesz wyeliminowany w drugim zakręcie.

W życiu sportowca nie brakuje jednak tego typu trudnych chwil, więc teraz będę musiał jakoś przez to przebrnąć. Póki ciężko pracuję, pozostaję pewien, że przyjdą i dobre chwile - dodał madrytczyk.

Ricciardo powiedział, że obejrzy powtórki z tego zajścia by ocenić, czy mógł uniknąć kontaktu z rywalem. 32-latek dodał również, że zamierza przeprosić Sainza. Obejrzę nagranie z kamery pokładowej i zobaczę, czy jest coś, co mogłem zrobić, albo czy było rzeczywiście aż tak ślisko, że może było już po wszystkim - powiedział Australijczyk, który resztę swojego wyścigu określił jako w większości sesję testową.

W swojej głowie powtarzasz sobie «Mogłem być bardziej ostrożny, pojechać nieco wolniej». Lecz jeśli jesteś taką osobą, wtedy ktoś inny zrobi to tobie, albo wjedzie ci od wewnętrznej. Bycie zbyt konserwatywnym może postawić cię czasem w większym niebezpieczeństwie, jak na przykład w «kanapce», więc nie jest to dobre.

Obejrzę jednak nagranie, zobaczę się z Carlosem i go przeproszę. Niczego to nie zmieni, ale przynajmniej tyle mogę zrobić - zakończył Ricciardo.