Mosley nie zamierza ubiegać się o reelekcję

Brytyjczyk nie jest jednak pewny, że ktoś taki jak Jean Todt chciałby być prezydentem FIA
30.07.0817:48
Marek Roczniak
2324wyświetlenia

Prezydent FIA - Max Mosley zapewnia, że nie zamierza wycofać się ze swojego postanowienia i nie będzie ubiegał się o reelekcję po zakończeniu jego obecnej kadencji w październiku przyszłego roku, choć wiele osób w Federacji chce go nakłonić do udziału w kolejnych wyborach.

Jest spora grupa ludzi w FIA, którzy mówią, że muszę ponownie wziąć udział w wyborach. - powiedział Mosley w wywiadzie udzielonym magazynowi Autosport. Nie chcę tego uczynić, jeśli mam być zupełnie szczery, chcę przestać chodzić codziennie do pracy. To jedna z tych rzeczy, kiedy każdego ranka nie możesz uwierzyć, jak dużo jest do zrobienia.

Wielu ludzi z ambicjami myśli, że wszystko co musisz zrobić, to założyć marynarkę, opaskę na rękę i jesteś prezydentem FIA. Możesz tak zrobić, ale wtedy nie jesteś osobą sprawującą nad wszystkim kontrolę - jest nią sekretarz generalny. Jeśli więc chcesz mieć jakikolwiek wpływ, to musisz wykonywać mnóstwo pracy. Mosley powiedział też, że jest kilku kandydatów, którzy są w stanie zostać jego następcami, chociaż wątpi w to, aby były szef Ferrari - Jean Todt objął tę funkcję.

Myślę, że jest wielu potencjalnych następców i jeśli Jean Todt byłby tym zainteresowany, a nie jestem pewny czy jest, to z pewnością by się do tego nadawał. Jednakże ktoś taki jak Jean Todt mógłby zażądać olbrzymiego wynagrodzenia w F1. Mógłby pracować gdzie zechce, byłby w stanie wejść do każdej z tych firm i spowodować, że zacznie ona funkcjonować jak należy. Myślę, że bardziej skusiłaby go inna rola niż ta, ponieważ prezydent FIA nie dostaje wynagrodzenia. Jest kilku ludzi, bez wymieniania nazwisk, którzy nadawaliby się do tej roli. Prezydent nie musi też pochodzić z klubu należącego do FIA, choć taki miałby przewagę nad kimś z zewnątrz, gdyż dysponowałby wsparciem klubów.

Warto dodać, że 68-letni Mosley wybiera się na wrześniowe Grand Prix Włoch. Prezydent FIA w tym roku niewiele pokazywał się publicznie w trakcie wyścigów, musiał odwołać wizytę w kwietniu w Bahrajnie i właściwie od tego czasu nie pokazywał się na padoku. Był jeszcze obecny półoficjalnie w Monako, lecz nie udzielał wywiadów. Wszystko to jest skutkiem obyczajowej afery z jego udziałem, jaka ujrzała światło dzienne pod koniec marca.

Źródło: Autosport.com, PaddockTalk.com

KOMENTARZE

3
rafaello85
30.07.2008 04:43
Max kiedyś wspominał o kolejnej reelekcji, jednak założę się, że nie będzie się o nią ubiegał właśnie ze względu na aferę, która wybuchła wokół jego osoby. No cóż - szkoda. Co do Todta - jeśli chodzi o zarządzanie federacją to jestem przekonany, że poradziłby sobie świetnie. Wystarczy zobaczyć jak prowadził Ferrari, jak duże sukcesy włoska ekipa odnosiła pod jego rządami. Francuz przyszedł do tego zespołu gdy panowal w nim jeden wielki bajzel i to on go usprzątnął. Jednak z racji tego, że Jean był wiele lat związany ze stajnią z Maranello, obawiam się, że mógłby nie być obiektywny. A to nie byłaby dobra sytuacja - nie może być równych i równiejszych.
zanvoort
30.07.2008 04:34
Mosley nie jest głupi. Po skandalu otrzymał poparcie od szefów federacji narodowych, ale chyba nie miał by szans na reelekcję. On zrobił już swoje i uważam, że odchodzi na zasłużoną emeryturę.
adams
30.07.2008 04:24
uffff