Montoya współczuje Alonso i Hamiltonowi

"Mógłbym powiedzieć im (Alonso i Hamiltonowi) po prostu 'witajcie w klubie'"
06.07.0912:35
Mariusz Karolak
3455wyświetlenia

Juan Pablo Montoya sympatyzuje z mistrzami Formuły 1 - Fernando Alonso i Lewisem Hamiltonem, którym w tym roku nie wiedzie się najlepiej na torach. Kolumbijczyk ze startami w F1 pożegnał się w 2006 roku po czterech sezonach spędzonych w Williamsie i niecałych dwóch w McLarenie, a obecnie jest gwiazdą amerykańskich wyścigów NASCAR.

Zwycięzca siedmiu wyścigów w F1 nieco współczuje sytuacji, w jakiej znaleźli się jego następcy w McLarenie. W wywiadzie dla hiszpańskiej agencji prasowej EFE, 33-letni Montoya powiedział w trakcie ostatniej z rund NASCAR Sprint Cup: Mógłbym powiedzieć im (Alonso i Hamiltonowi) po prostu 'witajcie w klubie'. To, co się z nimi teraz dzieje jest naprawdę przykre.

Juan Pablo dodał, że fakt, iż sukces w F1 jest możliwy wyłącznie wtedy, gdy dysponuje się najlepszym samochodem, uczynił dla niego ten sport bardzo monotonnym. Na początku walczysz i cieszysz się, że jesteś tu. Miałem dobre czasy okrążeń, kilka razy zdobyłem pole position, zwyciężyłem w kilku wyścigach - po prostu jak marzenie. Po dwóch czy trzech latach dostrzegasz jednak, jak wszystko w zespole funkcjonuje, jakie są manipulacje. Widzisz wtedy, że jeśli chcesz zwyciężać, to musisz być w konkretnym zespole i to jest frustrujące.

Montoya stwierdził ponadto, że był sfrustrowany także powodu tego, że jeśli bolid zespołu nie jest od początku konkurencyjny, to później nic nie możesz z tym zrobić, by powrócić do czołówki w danym sezonie.

Źródło: Motorsport.com

KOMENTARZE

16
maroo
06.07.2009 08:34
Zgadzam się - ale chyba z grubsza na tym wg ogólnie znanej nam F1 kończy się taka lista kierowców - choć myśle że znajdzie sie kilka takich mniej lub bardziej zaangażowanych osób. Jednak myśle też że jeśli chodzi o Alonso - pewnie jest świetny w set'up ale też pewnie wynika to z jego wrodzonego talentu. Ktoś kiedyś zauważył że MSC nie był takim gościem który urodził się juz będąc szybkim, że nie miał tego co posiadają niektórzy - ale pracował i będąc perfekcjonista zdobywał co się dało - nie darem z niba ale pracą. Alonso ma noje oko ma głównie talent wrodzony. Co nie znaczy że nie zasługuje na szacunek jako kierowca :). Jak i kilku innych. MairJ23 i Kamikadze - dołączam sie do tych którzy by chcieli zobaczyć taki sezon :). Właśnie w zeszłym sezonie to chyba Felipe był jednym z największych fight'erów. Ten facet nie płacze że coś mu tam ktoś popsuł, że bolid do bani itp - jak zawali mówi że zawalił i że już tego nie zrobi, że się czegoś nauczył. W zeszłym sezonie też pokazał ducha zespołu i fairplay zespół zawalił mu w zasadzie tytuł ale nie słyszałem złego zdania - zawsze - "zawaliliśmy, poprawimy się". Jak po nim jechali ludzie ze światka F1 on po prostu następnym wyścigiem pokazywał że cały czas się rozwija, że walczy i nie biadoli. Za to go uwielbiam. No i za to jakim jest wporzo gościem :). Oby On i Robert stawali w przyszłości na P1 - zamiennie - marzenie :)
MairJ23
06.07.2009 08:26
@maroo ale mi si ewydaje ze wlasnei Alonso jest takim kierowca co bierze czynny udzial w tym jak bolid powstaje a napewno w tym jak bolid jest udoskonalany.
maroo
06.07.2009 07:14
Pełna racja JPM ale i oczywista sprawa. Wierze jednak że są kierowcy w F1, albo napewno byli - którzy mieli istotny wkład w powstawanie bolidu. I wtedy ich udział jest większy niż gdyby tylko kierowali - wtedy ich sukces jest pełniejszy. Ale chyba niewielu z nich tak naprawdę się interesuje mechaniką bolidu, działaniem poszczególnych elementów. A wydaje mi się że zrozumienie jak to wszystko "gra" jest ważne. Kiedyś czytałem wywiad z Jean'em Todt'em w którym powiedział tak mniej więcej "...On (Michael) potrafił zadzwonić do mnie o 1 w nocy żeby omówić zmiany w jakimś tam mechaniźmie, lub żeby zapytać jak coś tam działa bo może tam się da coś poprawić...". I kto wie ile miał MSC wkłądu w budowę mistrzowskich Ferrari. Kierowca który stopi się w jedność z bolidem, który czuje jego sprawność, czuje jego prowadzenie z automatu ma większe szanse. Ale by "czuć" bolid trzeba to kochać, ale i chyba bardzo pomaga wiedza co jak jest zbudowane, co jak działa. Dzisiaj niewielu, a już napewno nie LH, kierowców zaprząta sobie głowę mechaniką bolidu, jego budową, rozwojem. Zrobią set'up i tyle, jak coś nie tak to "dajcie więcej mechanicznej lub aero przyczepności" - a potem byle do zdjęcia się załapać, na bibkę, na panienki, czy wywiązać się ze zobowiązań sponsorskich. Dlatego - nie do końca im (kierowcom którzy się nie angażują) współczuję.
Jędruś
06.07.2009 05:56
Przenieść się do NASCAR ... Raz na dnie raz na szczycie. Hamilton miał swoje wspaniałe chwile kiedy zdobył mistrzostwo i vicemistrzostwo i zapisał się jako najmłodszy mistrz świata , zresztą podobnie jak dwukrotny mistrz świata Alonso. A dlaczego niby mistrzostwo i zwycięstw nie należą się takiemu Barichello , Fisco czy Trulliemu którzy jeżdżą w F1 już naprawdę długo ?
rafaello85
06.07.2009 04:36
Montoya powiedział to, o czym każdy kibic wie od dawien dawna. Jednak co w zw. z tym? Czy Juan Pablo ma jakąś receptę dla zawodników, którzy nie posiadają najlepszej maszyny w stawce?
MairJ23
06.07.2009 04:19
Kamikadze2000 Fajnie by bylo zobaczyc rywalizacje tych dwoch kieorwcow o mistrza - szczegolnei pod koniec sezonu tak jak to mialo miejsce w Brazylii 2008 miedzy Felipe i Lewisem. Bo obydwoje potrafia walczyc (Kub i Mas) uczciwie, bez tracania sie (co juz raz pokazali zreszta). Montoya byl kiedys moim ulubionym kierowca i mowi cos co jest oczywiste dla kogos kto siedzi w F1. Sam kierowca to nie jest 100% sukcesu w tym sporcie. Wiec miejmy nadzieje ze ktos kiedys da szanse Kubicy tak jak teraz ta szanse dostal Jenson. Wszystko si eokaze po tym sezonie - gdzie pojdzie Kub i czy cos si ezmieni z bolidami
Kamikadze2000
06.07.2009 02:41
Montoya ma racje. Zresztą, chyba każdy wie, że bez odpowiedniego sprzętu, nic się nie zdziała. To nie lekkoatletyka, kolarstwo itp. Ja cieszę się jednak, że inni kierowcy, jak np. Button, dostali swoją szansę. Jenson przecież nigdy nie jeździł w mistrzowskim bolidzie, a teraz pokazuje, że wszyscy mieli o nim w pełni dobre zdanie, uznając, że gdy zasiądzie za odpowiednim bolidem, jest w stanie zdobyc tytuł. W zeszłym roku strasznie kibicowałem Ferrari, jednakże głównie ze względu na Felipe, który miał świetny sezon. Dlatego też wściekałem się, że to "czerwoni" zdobyli majstra, jako zespół, a nie kierowca. A to dlatego, że ekipa z Maranello za swoje makabryczne błędy nie zasłużyła na tytuł tak bardzo, jak genialna konstrukcja MP4-23. To cudeńko zostało stworzone po aferze szpiegowskiej, która niby tak uszczupliła portfel McL. Tak więc jeszcze bardziej na to zasłużyli!!! A co do tytułu w kirowcach, moim zdaniem i Hamilton (jest), i Massa (byłby) godnym mistrzem. Mam nadzieje, że w następnym sezonie o majstra będą walczyc Kubica i Massa!
Pawel
06.07.2009 12:32
On współczuje Alonso i Hamiltonowi ponieważ już nie są tak wysoko. hmm, ja bardziej współczuje kierowcom, którzy w ogóle nie miali szansy być tak wysoko. Nie mówię tutaj o Piquecie, ale o osobach takich jak Rosberg, Kubica, czy chociażby Button przed rokiem (nie biorę pod uwagę pojedynczych zwycięstw). Myślę, że każdy chce być kiedyś na szczycie, ale żeby jeden na ten szczyt mógł wyjść to inny musi z niego zejść. Mimo wszystko wolę jednak, żeby na tym szczycie byli kierowcy Ferrari :)
Adakar
06.07.2009 12:29
Nie zapominajmy sensu wypowiedzi Juana Pablo (mojego wielkiego idola od czasów F3000 jeszcze) ... Stwierdził raz jeszcze to co raczej wszyscy wiemy, że bez NAJLEPSZEGO bolidu w stawce, nie wygrasz a juz na 100% nie wygrasz Mistrzostwa Świata. Przecież zarówno Hamiltonowi, Kimiemu czy Alonso nawet najgorszy laik nie odmówi talentu i tego, że tytułów MŚ nie rozdaje się na lewo i prawo. A teraz gdy ich bolidy są "w lesie" nawet ich talent nic nie daje, żeby walczyć o podium. W ostatnich wyścigach Lewis Hamilton przyznawał szczerze że w Wlk Brytanii "CISNAŁ NA 100% swoich możliwości" ... i co ? z kim walczył ? o jakiego rodzaju pozycje ... przed własną publiką, która rok temu wynosiła go do rangi boga ... To samo jest w Hiszpanii i z Alonso, za czasów Renault i ich dominacji, na GP Hiszpanii było więcej chętnych niż miejsc ... Składowe sukcesu: Kierowca 25% , opony 25% , mechanika: silnik, zawieszenie 25% , aerodynamika 25% ......... i tyle :-)
Lukas
06.07.2009 12:25
Maraz tylko czy właśnie takiego go podziwialiśmy? :) Jasne rozumiem, że dzięki temu ma lepsze wyniki ale mi się ta jego iskra podobała ;) Coś za coś :)
Szkot
06.07.2009 11:45
Jeżeli już to powinien również "do kompletu" i Kubicy współczuć.
Pieczar
06.07.2009 11:40
Maraz - nawet przed wyścigiem na Infinieon dziennikarze byli nieźle zaskoczeni, jak crewchief Montoi stwierdził, że nie jadą po zwycięstwo tylko po punkty, żeby się dostać do The Chase ;)
bicampeon
06.07.2009 11:01
Niestety Montoya ma rację, tutaj kierowca jest jednym z elementów rywalizacji pomiędzy zespołami. No, ale o dziwo człowiek, pomimo wielu wad tego sportu, cały czas go kocha :)
Maraz
06.07.2009 10:57
Odnośnie braku ostatnio wyników Montoi muszę zaprotestować - zresztą jako (były) fan Kolumbijczyka czuję się do tego zobligowany :D No więc aktualnie JPM ma swój najlepszy sezon w NASCAR, finiszuje regularnie w Top 10, czasem nawet Top 5, jeździ rozważniej, nie szuka na silę pojedynczych, sensacyjnych wyników - jednym słowem prawie jak nie ten kierowca co wcześniej. Efekt - 12 miejsce w klasyfikacji, dające szansę na walkę o mistrzostwo (Chase for the Sprint Cup).
fernandof1
06.07.2009 10:54
ja też współczuje ALO i HAM bo szczerze powiem że ubiegły sezon był ciekawszy jak ferrari Mcl i bmw było z przodu a reno ich goniło a teraz brawn wygrywa i red bull ale tak na prawde nie ma wyprzedzania
Fire
06.07.2009 10:48
Montoya to jest kierowca o mentalności lidera, zwycięzcy... nie umiał sobie z tym poradzić i odszedł... teraz plecie jakieś głupoty bo ostatnio wyników nie ma to nadrabia wywiadami w prasie/tv. Alonso i Hamilton, Kubica itd. jeszcze mam nadzieję powrócą na scczyt :)