Trulli celuje w pierwsze punkty dla Caterhama
Włoch uważa, że niezatrudnianie pay-drivera było świetną decyzją szefostwa stajni.
23.12.1119:40
3388wyświetlenia
Jarno Trulli uważa, że w przyszłym sezonie Caterham może rozpocząć rywalizację w środku stawki Formuły 1 i zdobyć upragnione pierwsze punkty, na które zespół czeka już od początku 2010 roku.
Po wymagającym sezonie naznaczonym wieloma problemami, pojawiły się plotki jakoby Trulli miał stracić miejsce w teamie na rzecz młodszego kierowcy. Włoch przyznał jednak, że nawet w najtrudniejszych momentach skupiał się na pomocy w przygotowaniach do zbliżającego się sezonu i zrealizowaniu planu, jakim jest awans do środka stawki.
Włoski kierowca twierdzi, że zmiany techniczne i korzystanie z systemu KERS sprawiają, iż zdobycie pierwszych punktów w krótkiej historii zespołu staje się uzasadnionym celem na nowe mistrzostwa.
W końcu będziemy dysponowali systemem KERS, którego nie mieliśmy w ubiegłym roku. Stanowi on dużą pomoc. Pamiętam, że gdy nie miałem go w mojej Toyocie pojawiał się problem tworzący różnicę w osiągach. Poprawiła się też struktura techniczna zespołu. Przychodzą do nas nowi inżynierowie, a zatrudnienie Johna Ileya potwierdza tylko ambicje zespołu. Nie chcę przez to powiedzieć, że mam zamiar wygrać wyścig, ale sądzę, że celem jest opuszczenie grona „nowych zespołów ” i dostanie się do środka stawki. W wyścigach zaczniemy pokazywać na co nas stać i zdobędziemy nasze pierwsze punkty.
Trulli odniósł się również do problematycznej konstrukcji T128, z którą zmagał się przez cały miniony sezon.
Prawdę mówiąc to cały samochód nie przypadł mi do gustu. Miałem wiele problemów ze wspomaganiem kierownicy, ale jestem pewien, że ta kwestia zostanie rozwiązana przed przyszłym rokiem i samochód zostanie poprawiony w wielu obszarach. Pocieszające jest to, że w zespole wszyscy zdawali sobie sprawę z moich problemów technicznych. To było oczywiste i dobitnie prezentowała to telemetria. Ze swoim stylem jazdy Heikki zdołał się dostosować do samochodu, a ja z uwagi na moje delikatne prowadzenie bolidu, już całkowicie nie. Sądzę, że w wyścigach wykonałem dla zespołu doskonałą robotę. Wystarczy spojrzeć na tabelę punktów. Najlepsze rezultaty sezonu zostały zapewnione właśnie przeze mnie. Dwukrotnie wywalczyłem 13 miejsca, które zapewniły zespołowi dziesiątą lokatę w klasyfikacji konstruktorów. W ostatnich dwóch latach ten wynik był dla nas wart mnóstwo pieniędzy.
Trulli uważa także, że decyzja o niezatrudnianiu kierowcy płacącego za swe starty w Formule 1 okazała się strzałem w dziesiątkę.
Niektóre małe zespoły muszą liczyć każdy grosz aby przetrwać i zostaje im uciekać się do wynajmowania foteli. To czysto gospodarcze decyzje. Moim zdaniem są nic nie warte. Spójrzcie tylko, co stało się z Renault. Gdy mieli Kubicę, dobrego kierowcę, który był w stanie wycisnąć z samochodu wszystko co tylko był w stanie, stali się czarnym koniem rywalizacji. Gdy tylko zabrakło Roberta, wszytko się skończyło. Pietrow nie był w stanie sprostać roli lidera zespołu, a Senna okazał się niewystarczająco dobry. Doświadczony Nick mimo tego że przejechał tylko pół sezonu, był w stanie zdobyć niemal tyle samo punktów co Pietrow za cały rok. Teraz próbują naprawić sytuację zatrudniając Raikkonena, który bynajmniej nie jest debiutantem i Grosjeana, który reaktywował swą karierę po niższych seriach.
Prawdą jest że ci, którzy płacą za swe miejsce mniej cierpią, są mniej zdeterminowani. W niższych seriach, często jako młody chłopak, wiele razy znajdujesz się w warunkach przymusu, aby wygrywać. Jeśli nie uzyskasz wyniku, to drugiej szansy najprościej nie ma. To nie jest reguła. Mam w swojej głowie dokładnie takie wspomnienia. Gdy byłem dzieckiem i startowałem w kartingu, przyszedł do mnie ojciec z najpoważniejszą miną jaką kiedykolwiek widziałem i powiedział «Jarno, to ostatnia szansa. Mamy podwozie, cztery koła i silnik. Idziemy na ten wyścig, ale nie możemy go tylko przejechać». Jedyną rzeczą o jakiej wiedziałem było to, że muszę wygrać w każdych warunkach. Mą karierę zawdzięczam tylko temu zwycięstwu- dodał.
Źródło: autosport.com
KOMENTARZE