Ogier utrzymuje prowadzenie po pierwszej niedzielnej pętli Rajdu Australii
Robert Kubica i Maciek Szczepaniak zajmują pewne dziesiąte miejsce.
14.09.1402:52
1025wyświetlenia

Sebastien Ogier prowadzi w klasyfikacji generalnej Rajdu Australii po zakończeniu pierwszej niedzielnej pętli, utrzymując za sobą drugiego z kierowców VW - Jari-Matti Latvalę.
Podczas pierwszego porannego odcinka specjalnego Francuz odnotował co prawda drobną stratę do rezultatu osiągniętego przez Fina, przez co jego strata stopniała do 9,8s. Mistrz świata zapewniał jednak, że kontroluje swoje tempo, czego dowodem było zwycięstwo na próbie Bucca.
Na jej mecie Latvala po raz kolejny w ten weekend narzekał na dobór ogumienia:
Wiem że mogłem tu pojechać o wiele lepiej. Na miękkim ogumieniu byłoby szybciej, ale mam założone trzy twarde opony i tylko jedną miękką. W przeciwieństwie do wicelidera klasyfikacji mistrzostw, ze swojego występu był zadowolony Ogier, który odbudował przewagę do poziomu sprzed sprzed szesnastego oesu.
Za nami dobry przejazd. Nie trafiliśmy trochę z ogumieniem, ale najważniejsze było zareagować na czas Latvali.
Po przejeździe niezwykle emocjonującego trzeciego odcinka porannej pętli, dwójkę kierowców Volkswagena dzieli ponownie tylko dziewięć sekund. Trzecie miejsce niezagrożenie zajmuje Andreas Mikkelsen. Kris Meeke stopniowo powiększał przewagę nad Mikko Hirvonenem, kończąc przedpołudnie z zapasem pięciu sekund nad Finem z M-Sport. Na kolejnych dwóch pozycjach plasują się świetnie dysponowany w niedzielę Mads Ostberg i najszybszy z kierowców Hyundaia - Hayden Paddon (różnica 6 sekund). Ósme miejsce należy do Thierry'ego Neuville'a, a dziewiąte - Elfyna Evansa.
Robert Kubica i Maciek Szczepaniak utrzymują niezagrożoną dziesiątą lokatę (Evans +1min19s), unikając błędów i prezentując regularne tempo.
Poszło w porządku. Miły odcinek specjalny, dobry rytm jazdy. Mogę być zadowolony- powiedział kierowca M-Sport na mecie Wedding Bells. Za polską załogą, ze stratą dwóch i pół minuty plasuje się ulubieniec miejscowych kibiców - Chris Atkinson.