Kolejny dublet Toyoty w WEC
Zawodnicy Japońskiej marki byli najszybso w Szanghaju
02.11.1415:16
1941wyświetlenia
Sebastien Buemi i Anthony Davidson w Toyocie TS040 Hybrid zdominowali wyścig Długodystansowych Mistrzostw Świata na torze w Szanghaju.
Czwarte zwycięstwo w sezonie dla załogi z numerem 8 oznacza, że ma ona 42 punkty przewagi na 52 możliwe do zdobycia podczas ostatnich dwóch rund sezonu.
Dziś Toyota ponownie była poza zasięgiem Audi i Porsche, a Buemi przebił się na czoło stawki w mniej niż godzinę, po tym jak ekipa zdecydowała się na pit stop za samochodem bezpieczeństwa po wypadku na pierwszym okrążeniu. Toyota chciała zrobić wtedy dolewkę paliwa, która byłaby potrzebna pod koniec wyścigu, jednak problemy z tankowaniem sprawiły, że #8 znów musiało pojawić się w boksie na kolejnym okrążeniu.
To jednak nie przeszkodziło Szwajcarowi w objęciu prowadzenia tuż po pierwszej turze pit stopów rywali i utrzymaniu go aż do mety. Podium uzupełnili Alex Wurz, Stephane Sarrazin oraz Kazuki Nakajima w siostrzanym samochodzie oraz Marc Lieb, Neel Jani i Romain Dumas, dla których jest to pierwsza wizyta w czołowej trójce w tym sezonie.
Druga załoga Porsche - Hartley, Webber i Bernhard - była przez chwilę na prowadzeniu, jednak przebita opona w drugiej godzinie zmagań zaowocowała dopiero szóstym miejscem - za dwoma Audi, z których szybsi okazali się Lotterer, Treluyer i Fessler.
W klasie LMP2 triumfowali kierowcy G-Drive Racing, Pla, Canal oraz Rusinow, który zdominowali zmagania w klasie. Jedyna załoga, która mogła z nimi walczyć, KCMG, została wyeliminowana, przez usterkę pompy paliwa oraz kolizję z Gianmarią Brunim z AF Corse.
w GTE Pro zanosiło się na triumf Aston Martina, jednak awaria silnika sprawiła, że Stefan Mucke i Darren Turner nie ukończyli dzisiejszych zmagań. Dzięki temu wygrana wpadła w ręce Frederica Makowieckiego i Patricka Pileta w fabrycznym Porsche, co pozwala Francuzowi na powrót do walki o tytuł, gdyż Vilander i Bruni odpadli na pierwszym okrążeniu. W GTE Am triumfował Aston Marting z Pedro Lamym, Paulem Dalla Lana oraz Christofferem Nygaardem za kierownicą.
KOMENTARZE