McNish: Schumacher pozostanie w F1
Były kierowca Formuły 1 Allan McNish jest przekonany, że Schumacher pozostanie nadal w F1
19.06.0611:00
873wyświetlenia
Wczoraj Allan McNish zajął trzecią lokatę w prestiżowym 24-godzinnym wyścigu w Le Mans, startując autem z numer 7 w niemieckim zespole Audi Sport Team Joest. McNish prowadził samochód Audi R10, a partnerowali mu Tom Kristensen oraz Rinaldo Capello. Szkot, który był kierowcą testowym kilku zespołów Formuły 1 (McLaren 1990-1992; Benetton 1993-1994, 1996; Toyota 2000-2001; Renault 2003) i uczestniczył w wyścigach w roku 2002 reprezentując ekipę Toyota, stwierdził przed kilkoma dniami, że jego zdaniem Michael Schumacher nie zakończy startów w Formule 1 po tym sezonie.
W wywiadzie dla brytyjskiego tabloidu The Sun McNish powiedział: "Powód, dla którego pragniemy zawsze być pierwsi w wyścigach, to nie pieniądze i sława, ale po prostu zwykła przyjemność ze ścigania się i pasja wynikająca z samego faktu prowadzenia auta. Pragnienie u Michaela i u mnie jest nadal takie samo, jak w momencie, kiedy mając 15 lat ścigaliśmy się w Le Mans w Kartingowych Mistrzostwach Świata. Te siedem tytułów mistrzowskich, jakie udało mu się skolekcjonować w F1, na pewno nie osłabiły w nim pasji do ścigania się. Było to wyraźnie widać w wyścigu w Monako. Ja mam pewność w stu procentach, że on mógł wygrać ten wyścig, nieważne jak ocenimy incydent z kwalifikacji. Tego rodzaju zdarzenie nie miałoby miejsca, gdyby on już powoli żegnał się z wyścigami. Poza tym uważam, że w tym roku mistrzostwo zdobędzie Fernando Alonso, ale Michael jeszcze raz sięgnie po tytuł. Pragnienie ścigania się i wygrywania jest w nim ciągle bardzo silne, płomień rozpala go tak samo zresztą, jak jest to u mnie".
O wyścigu w Le Mans McNish powiedział: "Le Mans jest jak przejechanie szesnastu Grand Prix Formuły 1 w ciągu jednej doby, ale w F1 nie prowadzisz auta nocą". Jednocześnie McNish jest przekonany, że jego były pracodawca wkrótce ponownie zaangażuje się w wyścigi samochodów superturystycznych, m.in. w wyścig Le Mans 24 Godziny. Chodzi oczywiście o japońskiego producenta aut, Toyotę.
Źródło: Crash.net, Autosport.com, AllanMcNish.com
KOMENTARZE