DC: Honda postawiła sobie zbyt ambitne cele
Według Szkota obecne problemy Hondy nie są spowodowane słabą formą kierowców tego zespołu
27.06.0620:02
1031wyświetlenia
David Coulthard zdobycz punktową w Grand Prix Kanady zawdzięcza błędowi popełnionemu przez Jensona Buttona na jednym z ostatnich okrążeń. Szkot nie uważa jednak, aby obecne problemy Hondy były spowodowane słabą formą jej kierowców. Według niego japońska stajnia postawiła sobie zbyt ambitne cele przed startem sezonu 2006 i tym samym wywarła zbyt dużą presję na swoich kierowców.
Po obiecujących wynikach uzyskiwanych podczas przedsezonowych testów stajnia z Brackley była wręcz pewna odniesienia w tym roku swojego pierwszego zwycięstwa, a tymczasem po kilku w miarę udanych wyścigach (podium Buttona w Malezji) zaczęła coraz bardziej odstawać od czołówki i w ostatnich dwóch eliminacjach nie była nawet w stanie zdobyć jednego punktu.
Coraz słabsza forma, w połączeniu z serią strategicznych i operacyjnych pomyłek, doprowadziły do restrukturyzacji w departamencie technicznym Hondy przed Grand Prix Kanady, w ramach której na stanowisko starszego dyrektora technicznego został awansowany Shuhei Nakamoto, natomiast dotychczasowy szef techniczny, Geoff Willis, został wysłany na "przymusowy urlop".
Coulthard twierdzi, że japoński koncern zbyt wysoko postawił sobie poprzeczkę i zarówno Button, jak i Rubens Barrichello nie są w stanie zrealizować przedsezonowych założeń. "Honda jest w trudnej sytuacji", powiedział Szkot. "Myślę, że pod wieloma względami zespół zapowiadał się obiecująco, ale zbyt wiele oczekiwali od siebie i od kierowców, choć do tej pory nie udało im się jeszcze wygrać wyścigu".
Kierowca Red Bull stanął jednocześnie w obronie Buttona, który w ostatnich trzech wyścigach nie zdobył ani jednego punktu: "Jenson przechodzi obecnie trudny okres. Nadal jest solidnym kierowcą i wykonuje dobrą pracę, ale może osiągnąć tylko tyle, na ile pozwala mu sprzęt, a jego samochód nie wydawał się zbyt konkurencyjny (w Montrealu)", powiedział 35-letni Szkot.
Szef stajni z Brackley, Nick Fry, ma nadzieję, że przeprowadzone zmiany spowodują poprawę formy zespołu. Dyrektor techniczny Ferrari, Ross Brawn, ostrzega jednak, że na efekty restrukturyzacji w departamencie technicznym trzeba będzie czekać aż trzy lata. "Pierwszy rok potrzebny jest na zrozumienie obecnej sytuacji, drugi na wprowadzenie stosownych zmian, a w trzecim będą widoczne rezultaty".
Źródło: ITV-F1.com
KOMENTARZE