Ferrari dysponuje obecnie najmocniejszym silnikiem F1?
Ustaleniami takimi dzieli się magazyn Auto Motor und Sport.
18.04.1812:47
4409wyświetlenia
Embed from Getty Images
Ferrari może dysponować najmocniejszym silnikiem F1 - informuje Auto Motor und Sport.
Od 2014 roku, gdy w Formule 1 pojawiły się hybrydowe silniki V6 turbo, za najlepsze jednostki uchodziły te produkowane przez Mercedesa. Nie tylko zapewniały one znakomitą niezawodność, ale także odznaczały się wysoką mocą i efektywnością pracy.
Auto Motor und Sport donosi jednak:
Doniesienia te zdaje się potwierdzać Sebastian Vettel:
Auto Motor und Sport informuje, że Mercedes powrócił w tym roku do specyfikacji oleju, której używał w sezonie 2016. Ma to związek z zaostrzeniem przez FIA przepisów w zakresie spalania oleju. Szef działu sportów motorowych niemieckiego koncernu - Toto Wolff wyjaśniał:
Magazyn zaznacza, że Ferrari stosuje w tym obszarze podejście
Ferrari może dysponować najmocniejszym silnikiem F1 - informuje Auto Motor und Sport.
Od 2014 roku, gdy w Formule 1 pojawiły się hybrydowe silniki V6 turbo, za najlepsze jednostki uchodziły te produkowane przez Mercedesa. Nie tylko zapewniały one znakomitą niezawodność, ale także odznaczały się wysoką mocą i efektywnością pracy.
Auto Motor und Sport donosi jednak:
Pomiary GPS pokazują, że pod względem osiągów silnika Ferrari dogoniło Mercedesa. Mercedes zwiększył przebieg z 5 tysięcy do 8 tysięcy (na silnik), ale Ferrari udało się znaleźć zimą jeszcze więcej mocy.
Doniesienia te zdaje się potwierdzać Sebastian Vettel:
Na prostych nie tracimy już czasu do Mercedesa.
Auto Motor und Sport informuje, że Mercedes powrócił w tym roku do specyfikacji oleju, której używał w sezonie 2016. Ma to związek z zaostrzeniem przez FIA przepisów w zakresie spalania oleju. Szef działu sportów motorowych niemieckiego koncernu - Toto Wolff wyjaśniał:
Pomiary nie są precyzyjne, więc gdy znajdujesz się na limicie ryzykujesz przekroczenie regulaminowej bariery.
Magazyn zaznacza, że Ferrari stosuje w tym obszarze podejście
pełnego ryzyka.
KOMENTARZE