Powroty do F1 to nic nowego, ale coś trudnego
Czy Fernando Alonso powróci do ścigania w F1?
21.05.2010:37
955wyświetlenia
Embed from Getty Images
Cały motorowy świat mówi już o możliwym powrocie do ścigania w Formule 1 Fernando Alonso. Coraz więcej sygnałów wskazuje, że szanse Hiszpana rosną. W historii powrotów i to z różnych przyczyn, było wiele, ale nigdy nie należą one do łatwych.
W sporcie powroty po kontuzjach, przerwach spowodowanych wypaleniem, kłopotami rodzinnymi i innymi aspektami, to coś normalnego. Dotykają wielkich, jak choćby Michaela Jordana, czy Magica Johnsona, ale także mniejszym i mało znanych sportowców. Formuła 1 nie jest w tym aspekcie wyjątkiem. I nie chodzi tylko o Roberta Kubicę, który większości fanów F1 przychodzi na myśl. Każdy powrót, albo nawet spekulacje na jego temat w środowisku wywołują spore dywagacje i rozgłos. Tak jest też w przypadku wspomnianego Fernando Alonso.
Temat Alonso i F1 żyje od pewnego czasu. Media we Francji, Włoszech i Hiszpanii prześcigają się w kolejnych informacjach na ten temat związania się kierowcy umową z zespołem Renault. Ziarnko do ziarnka i… dziś jest to jednym z głównych tematów branży F1. Z pewnością zakłady bukmaherskie w różnych krajach przyjmują już typy dotyczące powrotu Fernando Alonso. Każda kolejna informacja dolewa oliwy do ognia. Wypowiedzi Flavio Briatore, że Alonso jest gotowy do powrotu. Informacje o podpisaniu przedwstępnej umowy. Sam Hiszpan przyznający, że „mniej więcej” wie co będzie robił w 2021 roku. To wszystko układa się w jedną całość. Jeśli tak się stanie oczy całej branży będą skierowane na 39-latka. Z jednej strony „świeży” pod względem psychicznym Alonso, bogatszy o doświadczenia może być groźnym rywalem dla każdego. Zwłaszcza, że zmiany w F1 po pandemii wydają się nieuniknione. Z drugiej sportowe historie uczą, że powroty nigdy nie są łatwe i częściej kończą się rozczarowaniami.
Przypadek Roberta Kubicy znamy najlepiej, bo po pierwsze to polski kierowca, więc temat był „wałkowany” z każdej strony. Poza tym jest to świeża historia. Pod względem czysto sportowym szału nie było, Polak w F1 plasował się w ogonie stawki, ale… czy mógł zrobić coś więcej w takim zespole i z takim bolidem? Na to pytanie może odpowiedzieć sobie każdy z osobna. Nie ulega wątpliwości, że największym sukcesem był sam powrót do ścigania w najbardziej prestiżowych wyścigach. Formuła 1 to absolutny top, potrzeba wiele determinacji, żeby w ogóle znaleźć się w tym wąskim gronie. Kubicy to się udało. Ile go to kosztowało wysiłku wie tylko on sam. Po poważnym wypadku wrócić do F1, już za to należą się brawa. Reszta być może nie jest już tak ważna.
Skoro wspomnieliśmy Kubicę, należy też poświęcić chwilę Nickowi Heidfeldowi. Obaj kierowcy spędzili ponad trzy lata w zespole BMW Sauber. Ale nie o ich relacjach chcieliśmy napisać. Gdy w 2009 roku BMW Sauber ogłosił, że wycofuje się z F1 Heidfeld został niejako na lodzie, a 2010 rok był dla niego bardzo trudny. Najpierw Niemiec został kierowcą testowym Mercedesa, ale po kilku miesiącach umowę rozwiązaną i testował on opony firmy Pirelli. We wrześniu Nick dołączył do zespołu F1 prowadzonego teraz przez Saubera. W 2011 roku stanął na podium Grand Prix Malezji, ale przygoda z F1 po powrocie zakończyła się pozwem sądowym i ostatecznym rozwiązaniem kontraktu.
Ciekawe historie dotyczą także Alessandro Zanardiego i Juana Manuela Fangio. Włoch Alex, bo tak częściej był nazywany w Formule 1 startował w latach 1991-1994 reprezentując teamy: Jordan, Minardi i Lotus. Zdecydowanie lepiej szło mu w wyścigach amerykańskiej serii CART, gdzie zdobywał mistrzostwo. W 1999 roku zdecydował się na powrót do F1. Zespół Williamsa przeżywał swój gorszy okres i Zanardi w całym sezonie nie zdobył ani jednego punktu. Efekt końcowy był do przewidzenia, bo po sezonie F1 rozwiązano z nim kontrakt. Zupełnie inaczej przebiegała kariera Juana Manuela Fangio. Argentyńczyk wystąpił w pierwszym sezonie F1 w 1950 roku, kończąc sezon na drugim miejscu. 12 miesięcy później został mistrzem świata. Gdy w 1952 roku znów miał być głównym kandydatem do wygrania F1, zespół Alfa Romeo po zmianie przepisów nie był w stanie przygotować bolidu. W efekcie czego Fangio został na lodzie i startował w wyścigach niezaliczanych do mistrzostw F1. Startował w wyścigu na Monzie, na który przyjechał z Paryża samochodem. Podczas wyścigu zmęczony Argentyńczyk miał groźny wypadek, a jednym z urazów było uszkodzenie kręgów szyjnych. Fangio jednak nie wywiesił białej flagi, bo w 1953 roku znów ścigał się w F1. I to z jakim skutkiem! Argentyńczyk był drugi w 53 i pierwsze w 1954 roku, a w kolejnych latach bronił mistrzowskiego tytułu. To kolejny przykład, że w sporcie wszystko jest możliwe.
Udział w nielegalnych grach hazardowych jest karany. STS S.A. (dawniej Star-Typ Sport Zakłady Wzajemne Spółka z o.o.) posiada zezwolenie wydane przez Ministra ds. Finansów Publicznych na urządzanie zakładów wzajemnych. Hazard związany jest z ryzykiem.
Cały motorowy świat mówi już o możliwym powrocie do ścigania w Formule 1 Fernando Alonso. Coraz więcej sygnałów wskazuje, że szanse Hiszpana rosną. W historii powrotów i to z różnych przyczyn, było wiele, ale nigdy nie należą one do łatwych.
W sporcie powroty po kontuzjach, przerwach spowodowanych wypaleniem, kłopotami rodzinnymi i innymi aspektami, to coś normalnego. Dotykają wielkich, jak choćby Michaela Jordana, czy Magica Johnsona, ale także mniejszym i mało znanych sportowców. Formuła 1 nie jest w tym aspekcie wyjątkiem. I nie chodzi tylko o Roberta Kubicę, który większości fanów F1 przychodzi na myśl. Każdy powrót, albo nawet spekulacje na jego temat w środowisku wywołują spore dywagacje i rozgłos. Tak jest też w przypadku wspomnianego Fernando Alonso.
Dwukrotny mistrz F1 bliżej niż dalej?
Temat Alonso i F1 żyje od pewnego czasu. Media we Francji, Włoszech i Hiszpanii prześcigają się w kolejnych informacjach na ten temat związania się kierowcy umową z zespołem Renault. Ziarnko do ziarnka i… dziś jest to jednym z głównych tematów branży F1. Z pewnością zakłady bukmaherskie w różnych krajach przyjmują już typy dotyczące powrotu Fernando Alonso. Każda kolejna informacja dolewa oliwy do ognia. Wypowiedzi Flavio Briatore, że Alonso jest gotowy do powrotu. Informacje o podpisaniu przedwstępnej umowy. Sam Hiszpan przyznający, że „mniej więcej” wie co będzie robił w 2021 roku. To wszystko układa się w jedną całość. Jeśli tak się stanie oczy całej branży będą skierowane na 39-latka. Z jednej strony „świeży” pod względem psychicznym Alonso, bogatszy o doświadczenia może być groźnym rywalem dla każdego. Zwłaszcza, że zmiany w F1 po pandemii wydają się nieuniknione. Z drugiej sportowe historie uczą, że powroty nigdy nie są łatwe i częściej kończą się rozczarowaniami.
Powrót Kubicy z mieszanymi uczuciami
Przypadek Roberta Kubicy znamy najlepiej, bo po pierwsze to polski kierowca, więc temat był „wałkowany” z każdej strony. Poza tym jest to świeża historia. Pod względem czysto sportowym szału nie było, Polak w F1 plasował się w ogonie stawki, ale… czy mógł zrobić coś więcej w takim zespole i z takim bolidem? Na to pytanie może odpowiedzieć sobie każdy z osobna. Nie ulega wątpliwości, że największym sukcesem był sam powrót do ścigania w najbardziej prestiżowych wyścigach. Formuła 1 to absolutny top, potrzeba wiele determinacji, żeby w ogóle znaleźć się w tym wąskim gronie. Kubicy to się udało. Ile go to kosztowało wysiłku wie tylko on sam. Po poważnym wypadku wrócić do F1, już za to należą się brawa. Reszta być może nie jest już tak ważna.
Krótka przerwa Niemca
Skoro wspomnieliśmy Kubicę, należy też poświęcić chwilę Nickowi Heidfeldowi. Obaj kierowcy spędzili ponad trzy lata w zespole BMW Sauber. Ale nie o ich relacjach chcieliśmy napisać. Gdy w 2009 roku BMW Sauber ogłosił, że wycofuje się z F1 Heidfeld został niejako na lodzie, a 2010 rok był dla niego bardzo trudny. Najpierw Niemiec został kierowcą testowym Mercedesa, ale po kilku miesiącach umowę rozwiązaną i testował on opony firmy Pirelli. We wrześniu Nick dołączył do zespołu F1 prowadzonego teraz przez Saubera. W 2011 roku stanął na podium Grand Prix Malezji, ale przygoda z F1 po powrocie zakończyła się pozwem sądowym i ostatecznym rozwiązaniem kontraktu.
Powroty Włoch i Argentyńczyka do F1
Ciekawe historie dotyczą także Alessandro Zanardiego i Juana Manuela Fangio. Włoch Alex, bo tak częściej był nazywany w Formule 1 startował w latach 1991-1994 reprezentując teamy: Jordan, Minardi i Lotus. Zdecydowanie lepiej szło mu w wyścigach amerykańskiej serii CART, gdzie zdobywał mistrzostwo. W 1999 roku zdecydował się na powrót do F1. Zespół Williamsa przeżywał swój gorszy okres i Zanardi w całym sezonie nie zdobył ani jednego punktu. Efekt końcowy był do przewidzenia, bo po sezonie F1 rozwiązano z nim kontrakt. Zupełnie inaczej przebiegała kariera Juana Manuela Fangio. Argentyńczyk wystąpił w pierwszym sezonie F1 w 1950 roku, kończąc sezon na drugim miejscu. 12 miesięcy później został mistrzem świata. Gdy w 1952 roku znów miał być głównym kandydatem do wygrania F1, zespół Alfa Romeo po zmianie przepisów nie był w stanie przygotować bolidu. W efekcie czego Fangio został na lodzie i startował w wyścigach niezaliczanych do mistrzostw F1. Startował w wyścigu na Monzie, na który przyjechał z Paryża samochodem. Podczas wyścigu zmęczony Argentyńczyk miał groźny wypadek, a jednym z urazów było uszkodzenie kręgów szyjnych. Fangio jednak nie wywiesił białej flagi, bo w 1953 roku znów ścigał się w F1. I to z jakim skutkiem! Argentyńczyk był drugi w 53 i pierwsze w 1954 roku, a w kolejnych latach bronił mistrzowskiego tytułu. To kolejny przykład, że w sporcie wszystko jest możliwe.
Udział w nielegalnych grach hazardowych jest karany. STS S.A. (dawniej Star-Typ Sport Zakłady Wzajemne Spółka z o.o.) posiada zezwolenie wydane przez Ministra ds. Finansów Publicznych na urządzanie zakładów wzajemnych. Hazard związany jest z ryzykiem.