Leclerc przybliża powody kraksy z drugiego treningu

Monakijczyk podkreślił także, że w warunkach wyścigowych Red Bull utrzymuje pewną przewagę.
06.05.2314:58
Nataniel Piórkowski
720wyświetlenia
Embed from Getty Images

Charles Leclerc zdradził powody, które przyczyniły się do jego kraksy z końcówki drugiego treningu w Miami.

Podczas symulacji wyścigowej zawodnik Ferrari stracił panowanie nad tyłem bolidu i pomimo kontry uderzył przodem o bariery Tecpro w ósmym zakręcie.

Monakijczyk przyznał, że ponosi pełną winę za incydent, ale jednocześnie zwrócił uwagę na trudne warunki, jakie przez cały dzień panowały na torze.

Tak, generalnie jest tutaj bardzo trudno, bo nie możemy zjechać poza optymalną linię. Reszta toru odznacza się bardzo, bardzo niską przyczepnością.

Właśnie to mnie spotkało. Naciskałem zbyt mocno, straciłem kontrolę nad tyłem, próbowałem odzyskać panowanie, ale nie było przyczepności. Byłem pasażerem a bolid sunął w kierunku band. To wszystko.

Na szczęście uszkodzenia nie są zbyt rozległe. Prawy przód jest zniszczony, ale tył pozostał nietknięty - to najważniejsze. Jutro mamy nowy dzień i jestem pewien, że dobrze nam pójdzie.

Oceniając tempo Scuderii, Leclerc dodał, że na długich przejazdach Red Bull nadal utrzymuje pewną przewagę nad konkurencyjnymi stajniami.

Nic się pod tym względem nie zmieniło. Pozytywne jest to, że na pojedynczym okrążeniu radzimy sobie całkiem nieźle. Wygląda na to, że w wyścigu Red Bull znów będzie walczył we własnej lidze. Mają wielką przewagę.

Nie mamy w zanadrzu żadnych cudownych rozwiązań. Wątpię, że uda nam się do nich zbliżyć - podsumował 25-latek.